1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy centralizują rejestr cudzoziemców. Eksperci krytykują

Luisa von Richthofen
23 czerwca 2021

Rząd w Berlinie chce zcentralizować dane osobowe cudzoziemców. Ma to usprawnić pracę władz i urzędów. Eksperci przestrzegają przed wyciekiem danych do państw prześladujących swych obywateli.

 Dane cudzoziemców będą scentralizowane
Dostęp do danych będzie mieć ok. 150 tysięcy urzędnikówZdjęcie: Fotolia/boscorelli

Dwie dyktatury w XX wieku zwiększyły wrażliwość w Niemczech na ochronę danych. Daje to o sobie znać zwłaszcza wtedy, gdy państwo chce gromadzić więcej informacji.

Potencjalne komplikacje

Przez długie tygodnie wielu Niemców debatowało nad tym, jakie dane powinny znaleźć się w rządowej aplikacji koronawirusowej. Dyskusja w tej sprawie zakończyła się kompromisem na poziomie najmniejszego wspólnego mianownika. Można zbierać dane do takiej aplikacji, ale pod warunkiem, że będą anonimowe i przechowywane w sposób zdecentralizowany.

Tym większą irytację wzbudził projekt ustawy ministerstwa spraw wewnętrznych wniesiony w tym tygodniu do Bundesratu. Przewiduje on umieszczenie danych o cudzoziemcach mieszkających w Niemczech w jednym, centralnym rejestrze. Są wśród nich w niektórych przypadkach także takie wrażliwe informacje, jak poglądy polityczne czy orientacja seksualna. Eksperci ostrzegają, że ewentualne wycieki mogą być zagrożeniem dla tych osób.

Centralny Rejestr Cudzoziemców (AZR), czyli bank danych, który ma zostać rozbudowany, już istnieje. Jest w nim ujęty każdy, kto nie ma niemieckiego obywatelstwa i przebywa dłużej niż trzy miesiące na terenie Niemiec. W przypadku uchodźców przechowuje się w nim dodatkowe dane, takie jak odciski palców i informacje o stanie zdrowia. Nowa ustawa przewiduje dołączenie do nich między innymi adresu cudzoziemca w Niemczech, jego numeru identyfikacyjnego w kraju pochodzenia, jak również akt postępowania azylowego i wyroków sądowych związanych z tym postępowaniem.

Wgląd dla tysięcy urzędników

Do tej pory informacje te były przechowywane i zarządzane w około 600 lokalnych wydziałach do spraw cudzoziemców. Teraz mają zostać przeniesione do centralnego rejestru, do którego wgląd mają mieć liczne władze i urzędy, takie jak urzędy pracy, policja, Federalny Urząd Kryminalny i urzędy do spraw młodzieży. W praktyce oznacza to, że dostęp do tych danych uzyska około 150 tysięcy urzędników i funkcjonariuszy.

Thilo Weichert z Niemieckiego Stowarzyszenia Ochrony Danych (DVD) mówi, że zasadniczo nie ma niczego złego w ucyfrowieniu należących do cudzoziemców danych osobowych i innych. Może to usprawnić często ociągające się postępowanie azylowe, gdy ubiegający się o azyl zmienia adres. Nierzadko zdarza się również, że akta przesyłane pocztą między różnymi urzędami giną gdzieś po drodze.

Thilo Weichert z Niemieckiego Stowarzyszenia Ochrony Danych (DVD)Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Ubiegający się o azyl uchodźca z Iraku powiedział w rozmowie z DW, że jego ważne dokumenty wysłane przez Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) trafiły do skrzynki pocztowej osoby, która przejęła po nim wynajmowane mieszkanie. Poważne konsekwencje może także pociągać za sobą podwójne zarejestrowanie takiej osoby w aktach urzędowych. Zcentralizowany bank danych zapobiegnie takim przypadkom.

Ryzyko: podane na srebrnej tacy prześladowcom

Jednakże Thilo Weichert, podobnie jak liczni fachowcy z organizacji charytatywnych, stowarzyszeń LGBTQ, eksperci ds. ochrony danych, jak również niektórzy urzędnicy administracyjni uważają tę ustawę za  pełną różnych niedociągnięć. Rzadko kiedy fachowcy są ze sobą tak zgodni, jak byli podczas ich wysłuchania 3 maja. W ich przekonaniu projekt ustawy nastawiony jest głównie na potrzeby władz, w zbyt małym stopniu natomiast uwzględnia prawa osób nią objętych. Nie mają one na przykład możliwości dowiedzenia się, co się stanie z ich danymi i kto będzie miał do nich dostęp.

– Wychodzę z założenia, że tajne służby państw prześladowczych mają swoich agentów także w niemieckich urzędach – powiedział Weichert w rozmowie z DW. – Centralny Rejestr Cudzoziemców udostępni im na srebrnej tacy dane osób prześladowanych ze względów politycznych – stwierdził. Jest to w pełni realne, ponieważ nie ma w zasadzie żadnej kontroli nad tym, kto zagląda do tych dokumentów.

W Niemczech coś takiego możliwe?

Wskazują na to doświadczenia Armina L., który przybył do Niemiec w poszukiwaniu azylu. W swoim kraju, jak twierdził, znalazł się na liście osób przeznaczonych do zlikwidowania. Nauczył się niemieckiego i rozpoczął kurs w zawodzie pielęgniarza, mając wszelkie szanse na uzyskanie prawa stałego pobytu. Z tą myślą w grupie dyskusyjnej na Facebooku poinformował o możliwościach legalnego pobytu w Niemczech na podstawie ustawy o zatrudnianiu cudzoziemskich fachowców.

Wkrótce potem otrzymał na Facebooku wiadomość. Jej nadawca zarzucał mu, że składa nieprawdziwe obietnice uchodźcom. Na dowód, że jest on urzędnikiem państwowym, następnego dnia przesłał Arminowi L. wyciąg z Centralnego Rejestru Cudzoziemców, w którym znalazły się jego dane, a wśród nich także jego adres.

Armin L. był przerażony. Uznał, że władze jego kraju pochodzenia także mogą mieć dostęp do tych danych i próbować go prześladować w Niemczech. – Byłem zszokowany, że w Niemczech coś takiego jest możliwe – powiedział w rozmowie z DW. Od tej chwili nie czuł się już bezpiecznie, zmienił adres i nawet poważnie rozważał przeniesienie się do innego kraju. Złożył zawiadomienie w tej sprawie, ale niemiecka prokuratura szybko ją umorzyła.

Dziennikarze śledczy pierwszego programu niemieckiej telewizji publicznej ustalili, że nadawcą tej bulwersującej wiadomości nie byli agenci z kraju pochodzenia Armina L., tylko jeden z pracowników niemieckiego urzędu pracy. To, że mógł łatwo uzyskać wgląd w dane Centralnego Rejestru Cudzoziemców, dowodzi, że ten nie jest wystarczająco zabezpieczony przed nadużyciami z różnych stron.

Wiceprzewodniczący grupy roboczej w partii SPD „Migracja i integracja” Hussein KhedrZdjęcie: Hussien Khedr

Kontrowersyjny projekt ustawy 

Projekt ustawy o scentralizowaniu Centralnego Rejestru Cudzoziemców spotyka się także z krytyką ze strony polityków. Ekspertka partii Zielonych do spraw uchodźców Luise Amtsberg powiedziała w rozmowie z DW: „Jesteśmy odpowiedzialni za ludzi szukających schronienia w Niemczech, ale teraz narażamy ich na niebezpieczeństwo”. Poza tym, jej zdaniem, projekt tej ustawy narusza w poważnym stopniu prawa cudzoziemców do informowania o sobie w takim stopniu, w jakim uważają to za stosowne.

Także wiceprzewodniczący grupy roboczej w partii SPD „Migracja i integracja” Hussien Khedr uważa ten projekt za dyskryminujący obcokrajowców. – Po co ten Centralny Rejestr Cudzoziemców? A czy mamy gdzieś Centralny Rejestr Niemców? – pyta.

Pomimo tych i innych głosów krytycznych partie koalicji rządowej CDU/CSU i SPD chcą uchwalić tę ustawę jeszcze przed końcem obecnej kadencji parlamentu na jesieni. W maju została przyjęta przez Bundestag, także głosami posłów z SPD, którzy mieli do niej różne zastrzeżenia.

W Bundesracie zasiadają także przedstawiciele partii Zielonych i Lewica, które współrządzą w jedenastu z szesnastu niemieckich krajów związkowych. W Bundestagu Zieloni i Lewica głosowały przeciwko projektowi tej ustawy. Liczą na to, że zostanie on przynajmniej raz przepracowany zanim otrzyma aprobatę także drugiej izby niemieckiego parlamentu.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Niemcy. Pastor pomaga uchodźcom, grozi mu więzienie

02:54

This browser does not support the video element.