Niemcy rozliczą działania w pandemii. Ma powstać komisja
10 czerwca 2025
Ówczesna przewodnicząca Bundestagu Bärbel Bas mówiła jeszcze w lutym, krótko przed końcem swojej kadencji, wprost: śledztwo ws. pandemii koronawirusa to „plac budowy”. Socjaldemokratka jest obecnie ministrem pracy w nowym rządzie kierowanym przez chadeka Friedricha Merza.
Na stronie 112 umowy koalicyjnej znajduje się zdanie, które powinno podobać się Bas: „Będziemy kompleksowo badać pandemię koronawirusa w ramach komisji śledczej, w szczególności po to, by wyciągnąć wnioski na możliwe przyszłe wydarzenia pandemiczne”.
Znany ekspert dziś w Bundestagu
W poprzedniej kadencji parlamentarnej ówczesna koalicja rządząca SPD, Zielonych i Wolnych Demokratów (FDP) nie uzgodniła wspólnego stanowiska w tej sprawie. Partia Lewica w październiku 2024 złożyła nieudany wniosek o powołanie komisji śledczej, formułując w nim dwa cele:
„Po pierwsze, utracone zaufanie (społeczne – DW) należy odzyskać poprzez poważne rozliczenie. Po drugie, należy pozyskać rozeznanie i zalecenia dotyczące działań, które pomogą nam osiągnąć bardziej proaktywne, inteligentne i skuteczne podejście w przypadku wystąpienia kiedyś jakieś innej sytuacji pandemicznej”.
Komisji w poprzedniej kadencji ostatecznie nie powołano, a obecna, druga próba rozliczenia polityki pandemicznej ma na celu nadrobienie tego czasu. Kiedy rozpoczną się prace, wciąż nie wiadomo, ale eksperci już są gotowi do działania. Wśród nich jest ktoś, kto w czasie pandemii stał się w Niemczech jednym z najbardziej rozpoznawalnych wirusologów: Hendrik Streeck. W wyborach federalnych w lutym 2025 r. zdobył mandat z listy CDU w Bonn.
Rozliczenie pandemii konieczne
47-latek zasiada dziś w Komisji Zdrowia Bundestagu i jest również pełnomocnikiem rządu ds. uzależnień i narkotyków. Dziś może więc spojrzeć na pandemię koronawirusa i jej konsekwencje z różnych perspektyw: naukowej, medycznej i politycznej. Uważa rozliczenie polityki pandemicznej za „absolutnie konieczne”. Był to największy kryzys od czasów II wojny światowej – stwierdził w rozmowie z Deutsche Welle.
Jako parlamentarzysta Streeck liczy na odpowiedzi na pytania, które jego zdaniem do tej pory były niedostatecznie zweryfikowane, np. jak działa doradztwo naukowe dla rządu w kryzysie takim, jak pandemia koronawirusa. „To obszar napięć między sferą nauki, polityki i opinią publiczną” – mówi wirusolog, który wie to z własnego doświadczenia.
Ma również nadzieję, że komisja śledcza krytycznie przyjrzy się koordynacji działań w pandemii między różnymi szczeblami politycznymi. Podczas pandemii odbywała się m.in. konferencja premierów, na której szefowie rządów 16 niemieckich landów uzgadniało z rządem federalnym restrykcje i środki zwalczania pandemii, w tym całkowity lockdown. Streeck wątpi, czy było to najlepsze rozwiązanie. Często je krytykowano, ponieważ Bundestag tylko w ograniczonym zakresie wykonywał w tej kwestii swoją funkcję kontrolną.
„Pandemii doświadczyłam na izbie przyjęć”
Posłanka Partii Lewica Stella Merendino to z zawodu pielęgniarka. Również zasiada w Komisji Zdrowia Bundestagu i jak Streeck uważa, że ws. pandemii potrzeba jeszcze wielu wyjaśnień. Bez komisji śledczej nie można wyciągnąć żadnych wniosków na przyszłość – ocenia. „Pandemii doświadczyłam w samym środku izby przyjęć. Widziałam, jak ludzie umierali w samotności, ponieważ nie wolno nam było pozwalać, by widywali się z bliskimi” – wspomina w rozmowie z DW.
31-latka widziała również, jak koledzy załamywali się z wyczerpania, przepracowania i żalu: „Pracowaliśmy na zmiany, nie wiedząc, czy sami pozostaniemy zdrowi. Nie było odpowiedniego sprzętu ochronnego, wsparcia psychologicznego, prawie żadnego uznania i do dziś nie ma systematycznej oceny tego, co to oznacza dla naszego personelu”.
Zostali sami. „To podsyciło gniew”
Merendino krytykuje to, jak podczas pandemii wiele osób zostało pozostawionych samym sobie: z problemami ekonomicznymi, opieką nad dziećmi, samotnością lub przytłoczeniem. „To podsyciło gniew i nieufność, które trwają do dziś”.
Jak mówi, to, co dziś mogą zrobić politycy, to udowodnić, że rozumieją wzburzonych: „Nie musimy przekonywać wszystkich, ale musimy wysłuchać tych, którzy są na to otwarci. A jako politycy musimy mieć odwagę przyznać się do błędów”.
Merendino oczekuje przede wszystkim większego wsparcia ze strony państwa i społeczeństwa dla osób, które nadal cierpią z powodu skutków pandemii COVID-19. „Znam pielęgniarki, które nie mogą już pracować z powodu long covidu (przewlekłe powikładnia po koronawirusie i nawroty – red.). Wiele z nich walczy o uznanie, o diagnostykę, o bezpieczeństwo finansowe. I to w systemie opieki zdrowotnej, który już jest przytłoczony”.
Prezydent zaprosił ludzi na rozmowy
Kolega Stelli Merendino poseł Hendrik Streeck również nie widzi głębszego zrozumienia konsekwencji pandemii dla zdrowia psychicznego i emocji Niemców. Próbę w tym kierunku podjął prezydent Frank-Walter Steinmeier. Podczas pandemii, ale także później, spotykał się z osobami dotkniętymi pandemią z różnych środowisk, aby z nimi rozmawiać. Streeck wyobraża sobie coś jeszcze szerszego, np. radę obywatelską kierowaną przez Steinmeiera: „Coś takiego z pewnością byłoby wsparciem”.
Warto też czerpać z doświadczeń innych państw. Streeck jako naukowiec dokładnie czytał doniesienia z Anglii. „Skuteczność różnych środków mogła być inna w zależności od kraju” – zastrzega.
Potrzeba danych i analiz
Ten doświadczony naukowiec, który jest teraz również politykiem, widzi pilną potrzebę nadrobienia tych zalegości przez niemieckie władze: „Więcej danych, więcej analiz pomoże nam uzyskać dokładniejszy obraz”.
Uważa, że pomogłoby to również złagodzić podziały w społeczeństwie, które nadal obserwuje. Wyróżnia dziś trzy grupy: „Ci, którzy nie chcą się z tym zmierzyć. Inni, którzy mówią: byliśmy zbyt pobłażliwi, zrobiliśmy za mało. I inni, którzy mówią: posunęliśmy się dużo za daleko”.
Jak zaznacza niemiecki poseł, wszystkich należy traktować poważnie. „Najlepsze rzeczą, co można zrobić, to rozmowa o tym”.