1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy czekają oszczędności. Kłótnie w koalicji

1 lutego 2024

Bundestag ma w tym tygodniu uchwalić negocjowany wśród sporów budżet na 2024 rok. Kłótnie w łonie rządu były tylko przedsmakiem tego, co nastąpi w roku 2025. Pieniędzy jest bowiem coraz mniej.

Robert Habeck i Olaf Scholz w Bundestagu
Na co Niemcy mogą sobie jeszcze finansowo pozwolić? To pytanie przyprawia o ból głowy nie tylko kanclerza Olafa Scholza z SPD (z prawej) – tu obok wicekanclerza i ministra gospodarki Roberta Habecka (Zieloni)Zdjęcie: Ann-Marie Utz/dpa/picture alliance

Niemiecki Bundestag robi w tym tygodniu coś, co powinien był zrobić właściwie już na początku grudnia 2023 roku: przystępuje do uchwalania budżetu państwa na rozpoczęty tymczasem rok. Za opóźnienie odpowiedzialny jest rząd. Między SPD, Zielonymi i FDP do ostatka trwały spory, czy i jak będzie można oszczędzać w 2024 roku.

Wydatki państwa mają wynieść ok. 477 miliardów euro, z czego 39 miliardów euro ma pochodzić z kredytów. To maksimum, na jakie pozwala przewidziany w Ustawie Zasadniczej hamulec zadłużenia. Jest to mechanizm uzależniający dopuszczalną wysokość kredytów od wyników gospodarczych państwa.

Dwa i pół biliona euro długów

Przed wprowadzeniem hamulca zadłużenia powszechne było zaciąganie przez rządy wysokich kredytów, jeśli przychody państwa były niewystarczające. Przez całe dziesięciolecia rosła w ten sposób góra długów, która spiętrzyła się obecnie od ok. 2,5 biliona euro. Doszło do tego kilkaset miliardów euro podczas pandemii koronawirusa i po napaści Rosji na Ukrainę. Z powodu tych nadzwyczajnych sytuacji zawieszano bowiem obowiązywanie hamulca.

Związek Podatników pokazuje na „zegarze zadłużenia” w Berlinie bieżący stan finansowych zobowiązań NiemiecZdjęcie: Dirk Sattler/IMAGO

Za długi trzeba płacić odsetki. Tylko w 2024 roku będzie to 36 miliardów euro. Dlatego „nakazem rozsądku” jest przywrócenie hamulca zadłużenia – powiedział w Bundestagu minister finansów i szef FDP Christian Lindner. Natomiast pozostali członkowie koalicji, czyli SPD i Zieloni, chętnie zaciągnęliby więcej kredytów, by modernizować kraj. Przedstawiciele obu partii ustawicznie powtarzają, że hamulec zadłużenia to „hamulec przyszłości”.

Kredyty na inwestycje?

SPD i Zieloni opowiadają się za reformą hamulca zadłużenia. Do zmiany przepisów potrzebna jest jednak większość dwóch trzecich głosów w Bundestagu. W tej chwili jej nie ma. Reformie sprzeciwia się również największa frakcja opozycyjna – CDU i CSU. Jej przewodniczący Friedrich Merz wykluczył podczas debaty w Bundestagu zgodę na „rozmiękczenie hamulca zadłużenia”.

CDU i CSU mają we wszystkich istotnych sprawach politycznych zupełnie odmienną opinię niż rząd – mówił w Bundestagu przewodniczący CDU i szef frakcji CDU/CSU Friedrich MerzZdjęcie: Ebrahim Noroozi/AP Photo/picture alliance

Na hamulec zadłużenia krytycznie zapatrują się obecnie niektórzy ekonomiści. Doradzająca rządowi federalnemu Rada Biegłych w dziedzinie gospodarki twierdzi, że utrudnia on ważne inwestycje w ochronę klimatu i infrastrukturę, musi więc zostać poluzowany. Postulaty takie wychodzą również z Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Wysokie zapotrzebowanie na inwestycje

W Niemczech wiele rzeczy jest zużytych i wymaga remontów. W złym stanie jest wiele dróg, mostów, linii kolejowych, ale również gmachów państwowych placówek edukacyjnych, czyli szkół i uczelni. Należy również inwestować w cyfryzację. W skali międzynarodowej Niemcy mają tu podobne zaległości jak pod względem osiągnięć uczniów w nauce.

Urzędy i sądy są przeciążone, w organaach administracji piętrzą się akta. W skali całego kraju brakuje setek tysięcy mieszkań, głównie w zakresie budownictwa socjalnego dla ludzi o niskich dochodach.

Trudne rozstanie z gazem, ropą naftową i węglem

Najwięcej pieniędzy brakuje jednak na odejście od kopalnych źródeł energii i na neutralną dla klimatu transformację gospodarki. Rząd przewidywał na to 60 miliardów euro z kredytów niewykorzystanych podczas pandemii. Realizację tego planu uniemożliwił Federalny Trybunał Konstytucyjny.

Pole manewru jest wąskie również w obronności. Bundeswehra, która od lat jest w fatalnym stanie, ma znów otrzymać lepsze uzbrojenie. Przewidziano na to 100 miliardów euro, rozłożonych na kilka lat. Pieniądze te nie będą więc dostępne wiecznie.

Ukraina jako niewiadoma w budżetowych równaniach

Zwłaszcza że z tak zwanego funduszu specjalnego dla Bundeswehry mają być teraz finansowane również dostawy broni dla Ukrainy. Jest to rozwiązanie awaryjne z powodu trudnej sytuacji budżetowej. Która może się jeszcze zaostrzyć, jeśli Ukraina potrzebowałaby więcej pieniędzy. SPD i Zieloni postulowali już w tym przypadku kolejne zawieszenie hamulca zadłużenia.

Jeszcze trudniejsza może się zrobić ta sytuacja w roku 2025, jeśli wybory w Stanach Zjednoczonych wygra Donald Trump. USA udzielają największej pomocy finansowej Ukrainie, na drugim miejscu są Niemcy. Jeśli Trump wstrzyma pomoc dla Ukrainy, muszą jej przyjść w sukurs Europejczycy. Miałoby to bardzo poważne konsekwencje dla niemieckiego budżetu. Kanclerz Olaf Scholz (SPD) przestrzega jednak przed zbyt wysokimi oczekiwaniami. Wskazuje, że Niemcy są tylko „średnim mocarstwem” i nie mogą zastąpić posiadającego doskonałe uzbrojenie supermocarstwa.

Niemcy świadczą największą po USA pomoc Ukrainie. Kanclerz Olaf Scholz domaga się większego zaangażowania pozostałych państw europejskichZdjęcie: Kay Nietfeld/dpa/picture alliance

 

W 2025 roku odbędą się wybory do Bundestagu

Przyszły budżet będzie tak czy owak napięty. W planach finansowych na 2025 rok widnieje obecnie dziura na kwotę co najmniej 16 miliardów euro.

Rok 2025 będzie decydujący dla trzech partii koalicji rządowej, gdyż we wrześniu odbędą się kolejne wybory do Bundestagu. SPD, Zieloni i FDP fatalnie wypadają w sondażach. Łatwo przewidzieć linie konfliktu w planowaniu budżetowym. SPD będzie próbować zapobiec cięciom wydatków socjalnych, Zieloni będą się domagać zapewnienia wystarczających środków na ochronę klimatu, a FDP będzie nadal orędować za oszczędnościami.

Niemiecka gospodarka w recesji

Są trzy grupy kosztów, w sprawie których trzeba negocjować od nowa – postuluje minister Lindner: świadczenia socjalne, międzynarodowa pomoc finansowa oraz subwencje, które nie odciążają gospodarki.

Minister finansów Christian Lindner bronił w Bundestagu swojego projektu budżetuZdjęcie: Michael Kappeler/dpa/picture alliance

O ile w skali całego świata, a także strefy euro wyniki gospodarcze ulegają poprawie, to w Niemczech się one pogorszyły. Będzie to miało konsekwencje także dla przychodów z podatków. W maju odbędzie się następny szacunek podatkowy, który jest podstawą planowania budżetu.

Nie tylko AfD chce oszczędzać na uchodźcach

Cięć w świadczeniach socjalnych domaga się również największa frakcja opozycyjna w Bundestagu – CDU/CSU. Bierze ona na celownik przede wszystkim zasiłek obywatelski, wypłacany bezrobotnym i osobom niezdolnych do pracy zarobkowej. Pochłania on co roku 44 miliardy euro. Szef frakcji CDU/CSU Friedrich Merz mówi o „subwencjonowaniu bezrobocia”. Twierdzi, że finansowe pole manewru można rozszerzyć, „jeśli świadczenia socjalne będą trafiać tylko do tych, którzy ich potrzebują”.

Także wydatki na uchodźców i azylantów są według CDU i CSU zbyt wysokie. – Wydajemy na to 27 miliardów euro, łącznie ze zwalczaniem przyczyn imigracji – wyliczał na początku debaty budżetowej wiceprzewodniczący frakcji Mathias Middelberg. – Weźcie się za ten temat – wzywał koalicję rządową.

Mniej pieniędzy na pomoc rozwojową

Zwalczanie przyczyn imigracji obejmuje również współpracę rozwojową i pomoc humanitarną. Te dwa obszary najbardziej ucierpiały już w budżecie na rok 2024 – skarżą się organizacje pozarządowe takie jako VENRO. Budżet ministerstwa współpracy gospodarczej zmniejszono o blisko dziesięć procent, a pomoc humanitarną o 20 procent. Łącznie to ponad 1,4 miliarda euro.

Szef VENRO Michael Herbst ubolewa, że cięć domaga się już nie tylko uznawana częściowo za skrajnie prawicową Alternatywa dla Niemiec (AfD). – Szczególnie niepokoi tendencja do przejmowania przez centrum, a nawet siły lewicowe standardowej dla prawicy populistycznej krytyki polityki rozwojowej jako argumentów za tak drastycznymi cięciami.

Wypowiedzi sprzeczne z faktami

Minister finansów Christian Lindner opowiedział się wprawdzie w Bundestagu przeciwko dalszemu ograniczaniu wydatków na te cele, podkreślając, że „współpraca międzynarodowa i zapobieganie kryzysom leżą z pewnością w interesie Niemiec, na przykład w celu kontrolowania migracji”.

W rzeczywistości jednak w budżecie na 2025 rok przewidywane są już kolejne cięcia.

 

Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Niemieckiej DW:

 

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>