1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Paryż i Berlin popierają Brukselę ws. dyscyplinowania Polski

15 grudnia 2017

Angela Merkel i Emmanuel Macron zapewniają o swym poparciu dla eurokomisji, jeśli ta sięgnie po dyscyplinujący art. 7 wobec Polski. Jednak Francuz i Niemka są znacznie mniej zgodni w sprawie przyszłych reform eurostrefy.

Emmanuel Macron und Angela Merkel in Brüssel
Zdjęcie: Reuters/L.Marin

Komisja Europejska przygotowuje się do uruchomienia art. 7. Traktatu o Unii Europejskiej w przyszłą środę, choć jej szef Jean-Claude Juncker uchylił się w piątek od jasnej deklaracji w tej kwestii.  – Mam nadzieję, że nie – odparł Donald Tusk pytany przez dziennikarzy, czy KE rozpocznie tę procedurę. Kanclerz Angela Merkel i prezydent Emmanuel Macron na wspólnej konferencji prasowej wskazywali na potrzebę rozmów nowego premiera Mateusza Morawieckiego z Brukselą, ale sugerowali perspektywę najbliższych kilku dni. Chodzi o pierwszy etap art. 7., o czyli o stwierdzenie „wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia” wartości podstawowych UE, czyli w tym przypadku - zasady praworządności w Polsce.

O takie stwierdzenie może wnioskować Komisja Europejska (to bardzo prawdopodobne w najbliższą środę), jedna trzecia krajów UE albo Parlament Europejski. Deklaracja o „wyraźnym ryzyku” musi być potem przyjęta większością głosów 22 spośród 28 krajów w Radzie UE (Polska byłaby wyłączona z głosowania) za zgodą Parlamentu Europejskiego udzieloną większością co najmniej dwóch trzecich głosów. Pierwsza oficjalna dyskusja o artykule 7. w Radzie UE ds. Ogólnych, gdzie Polskę zwykle reprezentuje minister ds. europejskich Konrad Szymański, mogłaby się odbyć 27 lutego pod rządami bułgarskiej prezydencji.

Z deklaracji Merkel i Macrona jasno wynika, że ich ministrowie poparliby deklarację o „wyraźnym ryzyku”. W instytucjach UE dominuje teraz przekonanie, że wymagana większość 22 krajów nie jest gwarantowana, ale dość prawdopodobna. – Nieważne. Po dwóch latach zajmowania się Polską przez Komisję Europejską teraz niech wreszcie kraje członkowskie wezmą odpowiedzialność za państwo prawa – mówi wysoki urzędnik UE.

Morawiecki z Macronem, ale nie z Tuskiem

Mateusz Morawiecki przez około 45 minut rozmawiał z Emmanuelem Macronem w piątek rano, przed rozpoczęciem obrad drugiego dnia szczytu. Pomimo swych zapowiedzi z konferencji prasowej nie poruszył tematu Francji Vichy, by przekonać Francuza do obecnych zmian w polskim sądownictwie przez „analogię” do powojennych reform sądów we Francji. - Morawiecki mówił tylko o potrzebie reformowania systemu sądowego odziedziczonego po starym systemie. Ale Szydło mówiła Macronowi to samo – relacjonuje francuskie źródło. Macron namawiał Polaka do rozmów z I wiceszefem KE Fransem Timmermansem (odpowiedzialnym za praworządność), a Morawiecki zapewniał, że chce pogłębienia kontaktów władz Polski z Komisją Europejską.

Morawiecki opuścił szczyt przed zakończeniem obrad, do czego potem odniósł się Tusk mówiąc o ważnych obowiązkach premiera w Polsce. Dodał, że Morawiecki nie odpowiedział na jego sugestie, by zorganizować ich dwustronne spotkanie przy okazji szczytu.

Brexit bez zaskoczeń

Przywódcy 27 krajów UE (bez Wlk. Brytanii) bez żadnych sporów potwierdzili w piątek „znaczący postęp” w pierwszej fazie negocjacji brexitowych – w sprawie uregulowania finansowych zobowiązań Londynu wobec Unii (ze wstępnej ugody wynika gotowość Brytyjczyków do zapłacenia ok. 45 mld euro), pobrexitowych gwarancji co do zachowania obecnych praw obywateli UE (w tym Polaków) w Wlk. Brytanii oraz gwarancji, że brexit nie doprowadzi do odtworzenia kontroli granicznych między Irlandią i Irlandią Płn.

Następny euroszczyt w marcu

Dyskusje o reformach euro nie doprowadziły do wielkich konkretów oprócz zapowiedzi, że kolejny szczyt eurolandu odbędzie się w marcu 2018 r. – Postęp krok po kroku w sprawie dokończenia unii bankowej oraz przekształcenie funduszu [ratunkowego eurolandu] ESM w Europejski Fundusz Walutowy powinno znacząco wzmocnić unię walutową – powiedział Tusk po zakończeniu szczytu. Wstępne decyzje miałyby zapaść za pół roku. W unii bankowej chodzi teraz o wprowadzenie wspólnego mechanizmu gwarancji depozytów w eurolandzie. Natomiast Europejski Fundusz Walutowy – oprócz udzielania pożyczek ratunkowych (jak teraz ESM) –  miałby stać się awaryjnym pożyczkodawcą dla unii bankowej (obecnie obejmuje tylko kraje euro), czyli w skrajnych przypadkach wykładać pieniądze na restrukturyzację sektora bankowego.

Francuzi i Niemcy czekają na nowy rząd w Berlinie z rozpoczęciem rozmów o „budżecie eurolandu” (być może jako odrębna kasy w ramach budżetu UE). Berlin (i skupione wokół niego kraje unijnej Północy) oraz Paryż (i unijne Południe) zapewne będą spierać się o wielkość tego budżetu i hojność funduszy dla krajów w potrzebie. Paryż stawia na dużą eurokasę, a Berlin – na powiązanie go z twardym dyscyplinowaniem budżetów (reformy za pieniądze).

 

Tomasz Bielecki, Bruksela

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej