Niemcy. „Katastrofalna sytuacja” w szpitalach dziecięcych
1 grudnia 2022Niemieccy pediatrzy biją na alarm: w zastraszającym tempie narasta fala infekcji dróg oddechowych u dzieci, wywołanych przede wszystkim wirusem RSV (syncytialny wirus oddechowy). Coraz więcej małych dzieci z ostrym przebiegiem infekcji trafia do szpitali, które już pracują ponad swoje możliwości. Brakuje miejsc i personelu.
– W szpitalach dziecięcych mamy w tej chwili katastrofalną sytuację – mówił profesor Florian Hoffmann, ordynator szpitala dziecięcego w Monachium i sekretarz generalny Niemieckiego Interdyscyplinarnego Stowarzyszenia Medycyny Intensywnej i Ratunkowej (DIVI). Jak dodał, kulminacja fali zachorowań dopiero nastąpi.
– Nie będziemy już w stanie zapewnić odpowiedniego leczenia wszystkim dzieciom – przestrzegł Hoffmann, cytowany przez gazety grupy medialnej Funke.
W jeszcze bardziej dramatycznych słowach sytuację podsumował szef oddziału intensywnej terapii dziecięcej w Wyższej Szkole Medycznej w Hanowerze Michael Sasse. – Warunki są do tego stopnia krytyczne, że można powiedzieć, iż dzieci będą umierały, bo nie będziemy mogli zapewnić im opieki – mówił na konferencji prasowej.
Sytuacja gorsza z roku na rok
Według danych, które zebrało DIVI, na 110 zapytanych szpitali pediatrycznych 43 placówki nie dysponowały w ostatnim czasie ani jednym wolnym łóżkiem na normalnym oddziale. W całych Niemczech były tylko 83 wolne łóżka na oddziałach intensywnej terapii dziecięcej. Jak podaje portal tagesschau.de, dane te odzwierciedlają stan na 24 listopada, czyli sprzed tygodnia.
Co drugi z uczestniczących w ankiecie szpitali poinformował, że w ciągu ostatniej doby zmuszony był odmówić przyjęcia co najmniej jednego dziecka na oddział intensywnej terapii dziecięcej z powodu braku miejsc. Powodem niewystarczającej liczby miejsc jest z kolei przede wszystkim brak personelu. – Ta sytuacja zaostrza się z roku na rok, a płacą za to przede wszystkim ciężko chore dzieci – mówił szef DIVI Florian Hoffmann.
Według niego przeciążone szpitale muszą szukać wolnych miejsc dla nowych pacjentów w innych placówkach, odległych nawet o ponad 100 kilometrów. Zdarzało się, że dzieci dwa dni leżą pod tlenem na izbie przyjęć, czekając na łóżko na oddziale. W wielu szpitalach dziecięcych przesuwa się zabiegi, które nie są pilne, jak endoskopie. – Ale były też przypadki, że musieliśmy odwołać operację dziecka, u którego trzeba usunąć przerzuty do płuc, bo nie było wolnego łóżka. Teraz robimy tylko to, co jest niezbędne dla utrzymania pacjenta przy życiu – przyznał Hoffmann.
Wirus nadrabia zaległości
Niemieccy lekarze przestrzegają, że w nadchodzących dniach coraz więcej dzieci będzie chorować na infekcje układu oddechowego. „Musimy liczyć się z tym, że fala RSV będzie rosła jeszcze przez kilka dni – powiedział prezes Niemieckiej Federacji Szpitali (DKG) Gerald Gass, cytowany przez agencję Redaktionsnetzwerk Deutschland (RND). Dodał, że we Francji właśnie minął punkt kulminacyjny fali zachorowań, a w Niemczech może to nastąpić w ciągu najbliższego tygodnia.
Wprawdzie wirus RSV grasuje każdego roku. „Ale w tym roku fala jest szczególnie silna” – przyznał Gass. Jego zdaniem może mieć to związek z tym, że w poprzednich dwóch latach wiele dzieci było w mniejszym stopniu narażonych na kontakt z wirusem dzięki obostrzeniom koronawirusowym – jak zamknięte szkoły i przedszkola. Teraz wirus RSV „nadrabia zaległości”, dodał.
Infekcje wirusem RSV są u małych dzieci powszechne. Stanowią one najczęstszą przyczynę pobytu dzieci w szpitalu z powodu zakażeń układu oddechowego. Zazwyczaj objawy infekcji przypominają zwykłe przeziębienie, ale wirus jest szczególnie groźny dla niemowląt, noworodków z niską masą urodzeniową czy dzieci z wadami układu oddechowego, serca oraz niedoborami układu odpornościowego.
(AFP/ widz