1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy. Kliniki aborcyjne na celowniku ruchu pro-life z USA

Helen Whittle
7 marca 2023

W Niemczech trwają protesty przed klinikami aborcyjnymi i ośrodkami planowania rodziny. Obrońcy prawa do wyboru wskazują na wpływ pieniędzy i taktyki z USA na ruch antyaborcyjny w Niemczech i Europie.

Protest przeciwko aborcji w Monachium
"Aborcja? Nie, dziękuję" - głosi napis na tablicy trzymanej przez protestujących w MonachiumZdjęcie: Sachelle Babbar/ZUMA/picture alliance

Frankfurt nad Menem, wczesne popołudnie w lutowy piątek. Choć jest wietrznie i szaro, przed poradnią planowania rodziny Pro Familia stoi kilkanaście osób. To członkowie antyaborcyjnej inicjatywy Europrolife, którzy zorganizowali tu protest.

Ze śpiewnikami i różańcami na głos odmawiają „Zdrowaś Mario". Niektórzy trzymają transparenty z wizerunkami uśmiechniętych niemowlaków lub malutkiej zaciśniętej pięści z hasłem „Nienarodzeni się liczą" i „Aborcja nie jest rozwiązaniem".

Demonstrację zorganizowało „40 Dni dla Życia", antyaborcyjny ruch, który powstał w 2004 roku w amerykańskim stanie Teksas. Wzywa on protestujących do organizowania tzw. „czuwań" przed placówkami aborcyjnymi przez 40 dni Wielkiego Postu, począwszy od Środy Popielcowej.

Protestujący nie chcą rozmawiać z mediami. Twierdzą, że są niesprawiedliwie przedstawiani przez prasę, ich słowa są zmanipulowane i obracane przeciwko nim. Jak sami mówią: chcą po prostu modlić się w spokoju.

Demonstranci antyaborcyjni we Frankfurcie mówią, że chcą sie tylko modlić i odmawiają rozmowy z mediamiZdjęcie: Helen Whittle/DW

Claudia Hohmann od dziewięciu lat jest dyrektorką centrum Pro Familia we Frankfurcie. Przypomina sobie bardzo dobrze dzień w 2017 roku, kiedy na zwykle spokojnym placu w pobliżu wejścia do miejskiego ogrodu botanicznego po raz pierwszy pojawili się antyaborcyjni demonstranci.

– To był prawdziwy szok – mówi Hohmann. – Jestem pewna, że są kobiety, których to nie rusza, ale są i takie, które ten widok obciąża podczas rozmowy w poradni i są wtedy mniej otwarte. Sytuacja na zewnątrz po prostu podsyca u niektórych poczucie wstydu i winy.

Zgodnie z § 218 niemieckiego kodeksu karnego aborcja jest nielegalna, ale możliwa do 12 tygodni od poczęcia – wtedy, gdy przynajmniej na trzy dni przed zabiegiem kobieta uzyska zaświadczenie o udzieleniu porady w dopuszczonym d tego celu centrum planowania rodziny. Bez tego zaświadczenia każda kobieta, która dokona aborcji, jest ścigana karnie, podobnie jak lekarz, który przeprowadza zabieg.

Pro Familia posiada oddziały na terenie całych Niemiec i jest uprawniona do wydawania wymaganych zaświadczeń. Biuro we Frankfurcie oferuje rocznie poradnictwo dla około 1700 ciężarnych.

Claudia Hohmann mówi, że protesty mają negatywny wpływ nie tylko na psychikę osób, które przychodzą na wizytę do centrum –  gdzie i w środku słychać śpiewy i modlitwy protestujących przed budynkiem –  ale i zastraszają kobiety, które dopiero szukają poradnictwa.

Claudia Hohmann kieruje placówką Pro Familia we Frankfurcie od 9 latZdjęcie: Helen Whittle/DW

– Wolność słowa jest dobra i potrzebna – mówi Claudia Hohmann DW. – Tylko nie tutaj. Tu jest ona bardzo ukierunkowana na jeden cel i to właśnie jest w niej tak perfidne.

Aktywiści przed centrum doradczym nazywają swoje protesty „czuwaniem" i, jak mówi Hohmann, starają się przedstawić siebie jako pokojowych demonstrantów wyrażających jedynie swoją opinię.

–  Oczywiście jesteśmy zadowoleni, że nie krzyczą na nas i nie rzucają w nas przedmiotami, ale nie o to chodzi. To pokojowość, za którą kryje się wiele agresji wobec ludzi – mówi Hohmann.

Mniej klinik aborcyjnych

Według danych niemieckiego urzędu statystycznego, co roku w Niemczech przeprowadza się około 100 000 aborcji. To oznacza spadek wobec 1996 roku, kiedy wykonano ich 130 899. W niektórych częściach Niemiec osoby poszukujące aborcji mogą mieć trudności ze znalezieniem kliniki – w niektórych miastach nie ma żadnej.

Akademie medyczne nie zawsze uczą przeprowadzania tej procedury, a coraz mniej absolwentów chce pracować w tej specjalizacji. Jednocześnie lekarze, którzy świadczą usługę przerwania ciąży, są często starsi i przechodzą na emeryturę. W latach 2003-2020 liczba klinik oferujących usługi aborcyjne spadła o 50 proc.,  do zaledwie 1109.

Holenderska ginekolog Gabie Raven, zaabsorbowana rosnącą liczbą Niemek przekraczających granicę w celu dokonania aborcji w jej klinikach w Holandii, postanowiła w listopadzie ubiegłego roku otworzyć klinikę w Dortmundzie, w Nadrenii-Północnej Westfalii, graniczącym z Holandią krajem związkowym. Od razu znalazła się na celowniku aktywistów antyaborcyjnych, którzy nazwali ją „morderczynią dzieci". Jej adres i numer telefonu szybko zostały opublikowane na antyaborcyjnych stronach internetowych.

– Wzięłam udział w programie telewizyjnym dla francusko-niemieckiego nadawcy publicznego ARTE o historii aborcji i myślę, że grupy "Pro-Life" zobaczyły to i zaczęły mówić, że jestem największą morderczynią wśród  lekarzy w Niemczech – powiedziała Gabie Raven Deutsche Welle

– Powstał tu Pas Biblijny, taki jak w Holandii (Pas Biblijny to nazwa regionu w USA, w którym dominują konserwatywni protestanci, tak samo określa się też region w centralnej Holandii, który zamieszkuja konserwatywni kalwini – red.). Mówią, co prawda, że nie mają problemów z aborcją, ale wszyscy wiemy, że to nieprawda. Było nam naprawdę trudno znaleźć lokal do wynajęcia, myślę, że dlatego, że chcieliśmy wykonywać aborcje – mówi Gabi Raven.

Grupa chrześcijan protestuje przed poradnią Pro Familia w MonachiumZdjęcie: Sachelle Babbar/ZUMA/picture alliance

Powiązania z ugrupowaniami w USA

Protesty przed klinikami aborcyjnymi i ośrodkami planowania rodziny są powszechne w Stanach Zjednoczonych, gdzie aborcja jest polaryzująca i dominującą kwestią w debacie politycznej. Sieć Planned Parenthood, która zapewnia opiekę i porady w zakresie zdrowia reprodukcyjnego w ośrodkach w całych Stanach Zjednoczonych, ma nawet na swojej stronie internetowej wskazówki dla pacjentów, jak postępować z demonstrantami protestującymi przed jej ośrodkami.

Choć protesty przed ośrodkami doradczymi i klinikami aborcyjnymi są w Niemczech są mniej powszechne i mniej nagłośnione niż w USA,  nie są i tu zjawiskiem nowym. Jednak w ostatnich latach zwiększyła się ich skala i intensywność.

Ulli Jentsch, dziennikarz z berlińskiego Centrum Antyfaszystowskiego Archiwum Prasy i Edukacji (apabiz), od ponad 20 lat bada skrajną prawicę, fundamentalizm chrześcijański i ruch „Pro-Life" w Niemczech. Mówi, że ruch antyaborcyjny w USA jest wzorem do naśladowania dla aktywistów w Niemczech i Europie od co najmniej lat 90.

–  Oprócz prób kopiowania taktyki w stylu amerykańskim jest jeszcze zacieśnianie kontaktów z amerykańskimi sieciami – opowiada Jentsch Deutsche Welle. Wskazuje choćby na Terrisę Bukovinac, znaną amerykańską działaczkę antyaborcyjną, która była gościem na corocznej demonstracji antyaborcyjnej „Marsz dla  życia" w Berlinie we wrześniu 2022 roku.

Podczas swojego wystąpienia na marsza Bukovinac, zdeklarowana ateistka i działaczka lewicowa, w mowie do demonstrantów nazwała aborcję „globalnym ludobójstwem": „To takie niesamowite być tu dzisiaj, aby stanąć w solidarności z wami wszystkimi i z nienarodzonymi ofiarami globalnego przemysłu, jakim jest aborcja".

Inaczej, niż w USA, w Niemczech nadal rzadko widać przeciwników aborcji i aktywistów „pro choice” demonstrujących przed klinikami planowania rodzinyZdjęcie: Evelyn Hockstein/REUTERS

 

Według Jentscha, prawicowo-konserwatywne think tanki w USA przeznaczają pieniądze i swoje doświadczenie na rozbudowę własnych, ideologicznie ukierunkowanych organizacji w Europie i na całym świecie.

Celem tego planu jest, według dziennikarza, przeniesienie do Niemiec i Europy  amerykańskiego „modelu sporów sądowych", gdzie dzięki dużej wiedzy prawniczej i wsparciu finansowym sporne sprawy trafiają do sądów w nadziei na ustanowienie aborcyjnego precedensu prawnego znacznie bardziej restrykcyjnego niż przewiduje to konstytucja.

–  Sieci antyaborcyjne są  bardzo aktywne i dobrze finansowane, a ta praca nie byłaby możliwa bez finansowania z USA, mówi Jentsch. – Dzięki temu wsparciu finansują np. procesy przez Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, a także wspierali sprawy sądowe dotyczące 'czuwań'. Są aktywni w Strasburgu (siedziba Parlamentu Europejskiego), w Brukseli (gdzie mieści się siedziba UE), udzielają się tam, gdzie odbywa się kształtowanie polityki, i w tej taktyce jest ich wielka siła.

Alliance Defending Freedom (Sojusz Obrony Wolności - red., ADF) jest konserwatywną chrześcijańską grupą adwokatów, założoną w USA w 1993 roku. Prawnicy z międzynarodowego ramienia ADF wspierali organizatorkę protestu „40 dni dla życia" Pavicę Vojnovic w jej sprawie przeciwko władzom miejskim w niemieckim mieście Pforzheim po tym, jak zakazały one protestującym zgromadzenia się przed tamtejszym centrum Pro Familia. Vojnovic zaskarżyła zakaz i ostatecznie wygrała swoją sprawę w Sądzie Administracyjnym w Mannheim w sierpniu ubiegłego roku.

Kiedy w 2017 roku po raz pierwszy odbył się protest przed Pro Familia we Frankfurcie, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w kraju związkowym Hesja wprowadziło wytyczne nakazujące protestującym gromadzenie się poza zasięgiem wzroku poradni. Przez rok protestujący przenieśli się na główną drogę oddaloną o około 100 metrów od poradni.

Antyaborcyjna grupa Euro Pro-Life złożyła odwołanie od tego nakazu, argumentując, że niemiecka konstytucja gwarantuje prawo do zgromadzeń publicznych, wolności słowa i religii. Nakaz został uchylony w sądzie w marcu 2022 roku na podstawie tego, że stanowił „nieuzasadnione wkroczenie w podstawowe prawo do wolności zgromadzeń". Protestujący wrócili na plac bezpośrednio przed poradnią.

Minister ds. Rodziny, Lisa Paus, obiecała uchwalenie przepisów, które uniemożliwią aktywistom antyaborcyjnym protesty przed klinikami i centrami planowania rodzinyZdjęcie: Carsten Koall/dpa/picture alliance

Reakcja rządu

23 lutego minister rodziny Lisa Paus obiecała, że wprowadzi przepisy, które uniemożliwią aktywistom antyaborcyjnym protestowanie przed klinikami aborcyjnymi i poradniami planowania rodziny. „Kobiety muszą mieć nieskrępowany dostęp do poradnictwa i placówek wykonujących aborcję" - powiedziała Paus w rozmowie z Redaktionsnetzwerk Deutschland, opisując tzw. „czuwania" jako „niedopuszczalne ataki na niezwykle osobistą decyzję kobiet".

Rząd postanowił również powołać komisję, która ma się przyjrzeć, jak aborcja mogłaby być uregulowana poza niemieckim kodeksem karnym, w celu pełnej dekryminalizacji.

Okna biura Claudii Hohmann z Pro Familia, wychodzą na plac, na którym gromadzą się demonstranci antyaborcyjni. Hohmann postrzega protesty jako część szerszego konserwatywnego odwrotu od równości, praw reprodukcyjnych i wolności do życia, według własnego wyboru.

–  Aktywistom antyaborcyjnym nie uda się nas złamać, czy zastraszyć, to jasne –  ale utrudniają naszą działalność poradniczą – mówi. –  Są przeciwko wszystkiemu, co tu robimy: przeciw edukacji seksualnej, wspieraniu mniejszości seksulanych, wolności wyboru własnego życia. To są nasze cele i dlatego jesteśmy dla nich Antychrystem, głównym wrogiem.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>