1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Minister obrony zakazuje kontaktów z posłami do Bundestagu

21 października 2018

"Welt am Sonntag" donosi, że posłowie do Bundestagu będą mieli ograniczony dostęp do źródeł niemieckiego MON-u i Bundeswehry. Opozycja jest oburzona i żąda wyjaśnień.

Minister obrony Ursula von der Leyen
Minister obrony Ursula von der LeyenZdjęcie: picture-alliance/dpa/J. Carstensen

Chadecka minister obrony Ursula von der Leyen (CDU) zakazała żołnierzom Bundeswehry i jej pracownikiom cywilnym nawiązywania na własną rękę kontaktów z posłami do Bundestagu. Wynika to z poufnego pisma referatu ds. kontaktów z parlamentem w ministerstwie obrony skierowanym do jego pracowników, o czym poinformował dziennik "Welt am Sonntag". Partie opozycyjne są tym oburzone i mówią o nałożeniu przez minister von der Leyen "kagańca". Ich zdaniem wspomniane wyżej pismo stanowi reakcję minister obrony na krytykę ze strony Federalnego Trybunału Obrachunkowego, czyli niemieckiego NIK-u, na zatrudnianie przez jej resort zewnętrznych doradców gospodarczych.

Dwugłos

Rzecznik ministerstwa obrony wyjaśnił, że wspomniane wyżej pismo to w rzeczywistości nieuzgodniony z kierownictwem e-mail jednej z jego pracowniczek. Rzecznik zaprzeczył, jakoby miał on jakikolwiek związek ze spornymi usługami doradczymi, którymi zainteresował się Federalny Trybunał Obrachunkowy. Podkreślił, że ministerstwo obrony dotrzyma obietnicy złożonej komisjom w Bundestagu i będzie ściśle współpracować z jego posłami w wyjaśnieniu sprawy zatrudniania przez nie zewnętrznych doradców. "Kierownictwo ministerstwa nie widzi żadnego powodu do odejścia od dotychczasowej praktyki wymiany informacji pomiędzy posłami do parlamentu i żołnierzami oraz pracownikami cywilnymi Bundeswehry", podkreślił rzecznik.

Pracownicy ministerstwa obrony udają się na spotkanie z Ursulą von der Leyen (04.05.2017)Zdjęcie: Imago/C. Thiel

Według "Welt am Sonntag", w wysłanym w środę 17 października e-mailu wezwano pracowników ministerstwa do kierowania "próśb o rozmowę ze strony posłów do Bundestagu" najpierw do ministerialnego referatu ds. kontaktów z parlamentem. Ma to wynikać z wewnętrznych przepisów ministerstwa. Udział któregoś z urzędników ministerstwa obrony w rozmowie z posłami do Bundestagu, w której poruszane są sprawy służbowe, wymaga "z zasady zgody kompetentnego w danej sprawie sekretarza stanu", przypomniano we wspomnianym wyżej e-mailu. Ta zasada obowiązuje nie tylko pracowników ministerstwa obrony, ale także wszystkich podległych mu placówek i urzędów.

Kaganiec

Obowiązujący w resorcie obrony regulamin przewiduje, że każdy kontakt jego pracowników z parlamentem musi zostać wcześniej zgłoszony i musi zostać wydana na niego zgoda. Przy pomocy spornego e-meila próbowano rozciągnąć ten regulamin także na podległe ministerstwu władze i urzędy, w których nie obowiązuje on w całej rozciągłości. Gdyby  to nastąpiło, to wówczas żaden żołnierz ani pracownik cywilny Bundeswehry nie miałby prawa rozmawiać bez zezwolenia z posłami do Bundestagu.

"Wygląda na to, że próbuje się zbudować tu szczelny wał ochronny", powiedział w wywiadzie dla "Welt am Sonntag" przewodniczący komisji obrony w Bundestagu Wolfgang Hellmich z SPD. "Nie pozwolimy, aby dyktowano nam takie warunki. Będziemy domagać się respektowania przysługującego nam prawa prowadzenia rozwmów z żołnierzami", podkreślił Hellmich. Poseł Zielonych do Bundestagu Tobias Lindner oświadczył, że "pani minister, która stale podkreśla jak bardzo ceni sobie zasadę transparencji, sama nakłada teraz żołnierzom i pracownikom cywilnym Bundeswehry kaganiec".

DW, dpa, afp / pa

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej