Na Renie zagrożona jest nie tylko żegluga towarowa, ale i pasażerska.
Reklama
Jest kwadrans przed dziesiątą na statku pasażerskim „Moby Dick”, który płynie po Renie z Bonn do Koblencji. Za cztery minuty kapitan statku da sygnał, że statek odpływa. Na górnym pokładzie świeci słońce, ludzie rozmawiają i śmieją się.
Po dwóch latach pandemii koronawirusa żegluga pasażerska korzysta teraz z chęci ludzi do podróżowania i dobrej pogody – mówi w rozmowie z DW Johannes Krumpen, dyrektor Phoenixreisen, bońskiej firmy oferującej rejsy statkiem. Teraz jednak branży zagraża niski poziom wody w Renie.
Sytuacja się pogarsza
Johannes Krumpen jest zaniepokojony. W tej chwili wszystko jest jeszcze w porządku, ale od ostatniego weekendu sytuacja się pogarsza. Osiem statków z jego floty musiało dokonać lekkich zmian tras, ale na szczęście nie było jeszcze odwołań. Gdyby jednak do tego doszło, straty byłyby liczone w milionach. Bo zmiana rejsów i popłynięcie z Kolonii do Bazylei zamiast do Rotterdamu jest na rejsie rzecznym po prostu niemożliwe. Goście zdecydowali się przecież na określoną ofertę na pokładzie, chcą dopłynąć do określonego miasta albo zobaczyć dany krajobraz.
Niemcy potrzebują Renu
Od kilku dni stan wody w Renie jest bardzo niski. Od tygodni nie było prawie żadnych opadów, a poziom wody wciąż się obniża. Z rzeki wyłaniają się małe wyspy, a w niektórych miejscach opony samochodowe, rowery, a nawet nagrobki i amunicja z czasów II wojny światowej. A przecież Ren jest jedną z najbardziej ruchliwych dróg wodnych na świecie i ma ogromne znaczenie dla niemieckiej gospodarki. Ważne surowce, takie jak zboże, chemikalia, minerały, węgiel i produkty naftowe docierają do odbiorców, takich jak zakłady chemiczne czy elektrownie, za pośrednictwem śródlądowych dróg wodnych.
Gdy podobne problemy wystąpiły w 2018 roku, kosztowało to niemiecką gospodarkę 0,4 proc. produktu krajowego brutto. Na tle obecnego kryzysu energetycznego skutki mogą być jeszcze gorsze, jeśli nie będzie można już transportować węgla, gazu, oleju napędowego czy ropy. Ale statki wciąż pływają. Co prawda tylko z około jedną trzecią tradycyjnego ładunku, aby mieć jak najmniejsze zanurzenie, ale pływają.
Susza i upały. Niemieckie rzeki wysychają
Tygodnie suszy sprawiły, że poziom Renu, Odry, Sprewy i innych rzek gwałtownie się obniżył. W niektórych przypadkach ustała żegluga. Ale niski poziom wody wydobywa na światło dzienne też wiele zaskakujących rzeczy.
Zdjęcie: Ying Tang/NurPhoto/IMAGO
Problemy z zanurzeniem
Przy pełnym załadunku cała czarna część kadłuba tej barki znalazłaby się pod wodą. Na wielu niemieckich rzekach nie jest to obecnie możliwe. Statki mogą być załadowane tylko w niewielkim stopniu. Jeśli załadunek spadnie poniżej pewnego poziomu, transport rzeczny przestanie być opłacalny.
Zdjęcie: Roberto Pfeil/dpa/picture alliance
Droga wodna i chłodzenie
Ren ma ogromne znaczenie dla żeglugi. Jest to jedna z najbardziej ruchliwych dróg wodnych na świecie. Ale jest też ważny dla chłodzenia elektrowni i przemysłu. Jeśli poziom wody spadnie zbyt nisko, może mieć to poważne konsekwencje. Może dojść nawet do wyłączenia elektrowni i wstrzymania produkcji.
Zdjęcie: Jochen Tack/dpa/picture alliance
Ważna żegluga śródlądowa
Statki żeglugi śródlądowej przejmują znaczną część transportu niektórych towarów, w niektórych przypadkach nawet do 30 procent. W przypadku węgla, ropy naftowej, gazu ziemnego czy produktów chemicznych transport rzeczny jest bardzo opłacalny ze względu na duże ilości ładunku przypadające na jeden statek. Przy zbyt niskim poziomie wody i częściowym załadunku rentowność spada.
Zdjęcie: Jochen Tack/picture alliance
Newralgiczny punkt
Zamek Pfalzgrafenstein w pobliżu Kaub to popularny motyw fotograficzny nad środkowym Renem. Tutaj w czerwcu Ren miał znacznie więcej wody. Teraz z wody wyrastają liczne wyspy rzeczne. Kaub to najbardziej newralgiczny punkt na kilkuset kilometrach rzeki, bo jest tu wyjątkowo płytko. Przy głębokości kanału mniejszej niż 1,5 metra staje się on niebezpieczny.
Zdjęcie: picture alliance
Wstrzymane przeprawy promowe
Niektóre połączenia promowe nie mogą już być obsługiwane, ponieważ promy nie mogą dotrzeć do miejsc wyładunku jak tutaj w Mannheim nad górnym Renem. Ma to swoje konsekwencje dla osób dojeżdżających do pracy, które czasem muszą korzystać z długich objazdów, bo nie wszędzie są mosty.
Zdjęcie: René Priebe/PR-Video/picture alliance
Kąpielowe przyjemności w cieniu katedry
Tygodnie upałów mają też dla niektórych osób pozytywne strony: woda w Renie w tej chwili jest dość ciepła. Na tle kolońskiej katedry Ren wygląda niemal jak wielki basen na świeżym powietrzu. Trzeba być jednak ostrożnym - prąd rzeki jest bardzo niebezpieczny. Czyli można sobie najwyżej nieco pobrodzić.
Zdjęcie: Christian Knieps/dpa/picture alliance
Koniec żeglugi towarowej na Łabie
Frachtowce od tygodni nie mogą pływać po górnej Łabie. Barki utknęły w portach. Statki pasażerskie mają znacznie mniejsze zanurzenie. Dlatego w wielu przypadkach, tak jak tutaj w Dreźnie, żegluga pasażerska nadal jest możliwa.
Zdjęcie: Sebastian Kahnert/dpa/picture alliance
Najpierw powódź, teraz susza
Nieco ponad rok temu rzeka Ahr w Nadrenii-Palatynacie zamieniła się w szalejący żywioł. Tylko w tej jednej rzece życie straciło ponad sto osób, zniszczone zostały setki domów. Teraz w Bad Neuenahr rzeka skurczyła się do strużki.
Zdjęcie: Thomas Frey/dpa/picture alliance
Wczoraj rzeka, dziś żwirowana droga
Koryto małej rzeki Dreisam w pobliżu Fryburga w Badenii-Wirtembergii wygląda jak nierówno żwirowana droga. Z powodu długotrwałej suszy Dreisam prawie całkowicie wyschła. Dziś, przy użyciu samochodu terenowego, można by przejechać się po niej jak po drodze.
Zdjęcie: Philipp von Ditfurth/dpa/picture alliance
Wiele rzeczy wychodzi na jaw
Ktoś po cichu chciał się chyba pozbyć tego starego roweru. Póki w rzece było wystarczająco dużo wody nikt tego nie zauważył. Teraz wychodzi to na jaw. Ciekawe czy władze skorzystają z możliwości usunięcia takich śmieci.
Zdjęcie: Vincent Jannink/ANP/picture alliance
Ślady tragedii
Na Dolnym Renie, krótko za granicą holenderską, woda odsłoniła kawałek tragicznej historii. "Elisabeth" była drewnianą żaglową barką załadowaną dynamitem. W marcu 1895 roku z nieznanych przyczyn niebezpieczny ładunek eksplodował, zabijając kilkanaście osób.
Zdjęcie: Vincent Jannink/ANP/picture alliance
Niebezpieczne odkrycie
Wciąż niebezpieczne są natomiast niewybuchy z czasów II wojny światowej. Ta bomba lotnicza została wydobyta z koryta wyschniętego Padu w północnych Włoszech i zdetonowana w sposób kontrolowany. Takie bomby odnajdywane są raz po raz także w Niemczech. Często trzeba ewakuować całe dzielnice miast. W czasie tej suszy jak na razie nie odnaleziono jeszcze w Niemczech żadnej bomby.
Zdjęcie: Flavio Lo Scalzo /REUTERS
Nie, to nie Kanał Sueski!
Tymczasem nad Renem, tak jak tu w okolicach Kolonii, spadło trochę deszczu. Musiałoby jednak padać na dużych obszarach i intensywnie, by poziom rzeki znacząco się podniósł.
Zdjęcie: Christoph Reichwein/dpa/picture alliance
13 zdjęć1 | 13
Ponieważ poziom wody w Renie nadal się obniża, pojawia się pytanie, czy żegluga może zostać całkowicie wstrzymana. Prezes Federalnego Urzędu Dróg Wodnych i Żeglugi, Hans-Heinrich Witte, powiedział gazecie „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung”, że „teoretycznie jest to możliwe”, ale nie sądzi, by do tego doszło.
Popyt na rejsy
Pomijając zagrożenie niskim poziomem wody, można stwierdzić, że na rejsy po rzekach istnieje wielki popyt. Po tym, jak sprzedaż rejsów rzecznych w kraju i za granicą spadła podczas pandemii o dwie trzecie, a liczba pasażerów z ponad 727 tys. przed pandemią do około 209 tys. w ubiegłym roku, obecnie przeżywają one prawdziwy rozkwit – mówi Johannes Krumpen. Spodziewana jest sprzedaż jak w 2019 roku, przed pandemią. Według badań Niemieckiego Stowarzyszenia Turystycznego (DRV) dotyczących rynku turystycznego w 2021 roku pasażerowie spędzili przed pandemią koronawirusa średnio 8,3 nocy na niemieckich statkach, płacąc nieco mniej 1200 euro.
Ogólnie rzecz biorąc, cała branża rejsowa odnotowała imponujący wzrost. O ile w 2010 roku po rzekach i morzach na całym świecie podróżowało jeszcze 1,7 mln gości, to w 2019 roku było ich już 3,7 mln. Według DRV również rynek rejsów rzecznych rośnie o dziesięć procent rocznie. Stocznie też odnotowują większy popyt na statki.
Reklama
Spojrzenie w przyszłość
W najbliższych latach zmiany klimatu doprowadzą do częstszych ekstremalnych zjawisk pogodowych, w tym niskiego poziomu wody w Renie. Pozostaje więc pytanie, czy odegra to jakąś rolę w budowie nowych statków. Czy nowe statki wycieczkowe powinny mieć mniejsze zanurzenie, aby na przykład móc dłużej pływać nawet przy niskim poziomie wody? Trudno jednoznacznie powiedzieć – stwierdza Krumpen, nawiązując do wysokiego poziomu wody zeszłego lata, który doprowadził do katastrofalnych powodzi. Wtedy przez jakiś czas statki nie mogły kursować po Renie. Musimy się liczyć z różnymi rodzajami ekstremalnych zjawisk pogodowych, więc mniejsze zanurzenie przy budowie nowych statków jest zbyt krótkowzroczne.
Susza w Niemczech. Zakłócenia w transporcie rzecznym