Niemcy - nowe terapie dla narkomanów
11 sierpnia 2009Anja ma dzisiaj 30 lat. Brała doustnie i dożylnie wszystko, co mogła kupić i zdobyć: heroinę, crack i środki uspokajające. Żyła na ulicy, nocowała u podejrzanych typów albo siedziała w więzieniu. Kiedy dobiegała trzydziestki miała dość takiego życia. Jednak zrezygnować z narkotyków nie chciała. Takich osób uzależnionych jak Anja jest więcej, w samym tylko Frankfurcie, który zdobył sobie miano "miasta ćpunów", żyje ich około 30 000 tysięcy. Każdy z nich bierze dziennie pięć do sześciu dawek – najczęściej jest to jedyne ich zajęcie.
Profesor Joachim Körkel z Ewangelickiej Wyższej Szkoły w Norymberdze jest przekonany, że najbardziej uzależnieni narkomani chcą i są w stanie zmienić własne życie. Jest on autorem projektu „Samokontrola w dozowaniu narkotyków” w skrócie KISS. Każdy jego uczestnik sam decyduje o dawce, o tym, kiedy chce ją zredukować, a kiedy zwiększyć.
Ten eksperymentalny program trwa od 2005 roku we Frankfurcie, w Hamburgu, Saarbrucken, Darmstadt, Zurychu, Grazu i w wielu innych miastach. We Frankfurcie projektem KISS opiekuje się Związek Integracyjnego Leczenia Narkomanów. Jest to największy w Europie ośrodek dla osób uzależnionych, które mogą w jego pomieszczeniach konsumować narkotyki, spać lub zarobić kilka euro. Nikt nie jest tam zmuszany do odwyku.
Narkotyki według własnego planu
KISS ma bardzo szczegółowo zaplanowany program. Na 12 posiedzeniach, każde na inny temat, osoby uzależnione otrzymują podstawowe informacje o narkotykach i ich działaniu, a to dlatego, że pomimo wieloletnich doświadczeń, także wieloletni ich konsumenci mają luki w wiedzy. Potem uczestnicy programu dostają mały brulion z wieloma tabelkami. Wpisywać tam muszą, co palą i co sobie wstrzykują. Potem prowadzone są rozmowy o możliwych strategiach, które pozwolą im osiągnąć wytyczony cel. Strategie, to kwestie bardzo indywidualne. Jedni na przykład postanawiają sięgać po narkotyk tylko o określonych porach. Inny redukują dzienne dawki.
Ważne przy tym jest, żeby każdy był świadomy, w jakich sytuacjach łatwo traci samokontrolę, i żeby natychmiast to zgłosił. Taką sytuacją mogą być odwiedziny przyjaciół, którzy sami zażywają narkotyki. Anja zastanawiała się nad tym: czy rzeczywiście biorę tylko dlatego, żeby ich zobaczyć i poczuć ich bliskość? Czy też szukam jeszcze drogi, żeby wziąć więcej i wcale nie chodzi mi o osoby?” Mimo wysiłków uczestników programu, zdarza się, że łamią oni określone przez siebie zasady. W klasycznej terapii uznaje się to za regres, za kompletną katastrofę i najczęściej takie osoby usuwa się z grona uczestników programów leczenia narkomanów. W przypadku KISS podejście jest inne. Nazywa się to „incydentem”. Anja określa to mianem "potknięcia", w wyniku którego się nie upada.
Całkowite wyjście z uzależnienia jest trudne
Co program KISS może zdziałać u ludzi, których życie polega tylko na zażywaniu narkotyków? Profesor Joachim Körkel poszukiwał na to odpowiedzi we Frankfurcie wśród 144 narkomanów. Przeprowadzono eksperyment. Połowę narkomanów wybrano przypadkowo, drugą połowę leczono jak dotychczas, najczęściej narkotykami syntetycznymi stosowanymi w terapiach. Uczestnicy pierwszej grupy, których leczono metodami programu KISS, palili po pół roku o połowę mniej cracku, druga grupa konsumowała dalej tę samą ilość używek. Także ilość zażywanych środków uspokajających w pierwszej grupie zmniejszała się o połowę. To, czego się dowiedziano, jest ważne, ponieważ terapie metadonem kończą się niepowodzeniem przede wszystkim ze względu na jego nadużywanie.
Po pół roku od zakończenia eksperymentu, pracownicy Joachima Körkela przeprowadzili kolejne rozmowy z jego uczestnikami. Okazało się, że w pierwszej grupie ograniczona konsumpcja narkotyków utrzymywała się nadal. To nie znaczy, że osoby te były wyleczone. - „Często oczekuje się za dużo, a to błąd” – uważa Joachim Körkel. Dodaje, że tylko co piątemu palaczowi udaje się po kursach skończyć z nałogiem- . „A wymaganie od narkomana, który zażywa po pięć do sześciu różnych substancji, żeby skończył z nałogiem, jest przecież absurdem” – uważa niemiecki naukowiec.
Sam KISS nie wystarczy
Tak jak inne terapie, także sam KISS nie jest w stanie pomóc wszystkim uczestnikom programu. Z przeprowadzonych badań wynika, że narkomani muszą przejść kilka terapii. Najczęściej udaje im się za kolejnym podejściem, szczególnie wtedy, jeśli mają ustabilizowaną sytuację życiową.
Tak było z Anją. Znalazła miejsce w kwaterunkowym mieszkaniu z opieką terapeutyczną, tam poznała chłopaka, z którym dzisiaj mieszka. Dostaje metadon, ale nie bierze już narkotyków z ulicy. A poza tym poszła do szkoły wieczorowej. Ania mówi, że na drogę, którą pozostawiła za sobą zawsze może wrócić. Ale dodaje, że już nie chce się tam znaleźć.
Jochen Paulus / Barbara Cöllen
red. Henryk Buschau / du