1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: Pierwszy wyrok w aferze podatkowej

27 stycznia 2009

W aferze podatkowej, w której najbardziej znaną postacią był prezes gigantycznego koncernu Deutsche Post AG, Klaus Zumwinkel, zapadł pierwszy wyrok skazujący.

Klaus Zumwinkel (w śr.) na sali sądowej przed ogłoszeniem wyrokuZdjęcie: AP

Były prezes przyznał się do winy i wyraził skruchę, co wpłynęło na złagodzenie wyroku. Także prokurator, który zanim wymienił grzechy oskarżonego, przypomniał o jego zasługach jako menedżera.

Także Michael Hüther, dyrektor Instytutu Gospodarki Niemieckiej, wysoko ceni zasługi Zumwinkla:

-„Widzieliśmy, jakim doskonałym szefem firmy był Zumwinkel. I na tym polegają jego zasługi dla gospodarki i dla społeczeństwa” - twierdzi ekspert.

Menedżer spadł z piedestału po tym, jak złodziej danych osobowych z banku w Liechtensteinie sprzedał je niemieckiemu wywiadowi, a ten przekazał go policji skarbowej. Doprowadziło to do ostrej wymiany słów na linii Niemcy-Liechtenstein i zainicjowało dwie dyskusje: o tajemnicy danych osobistych i o ucieczce od fiskusa.


Tajne porozumienie z sędzią?

Klaus Zumwinkel po ogłoszeniu wyroku w swoim samochodzieZdjęcie: AP

Już zanim ogłoszono wyrok pojawiły się doniesienia prasowe, że on już zapadł, i to nie całkiem zgodnie z prawem. Zarzucano, że prokurator zawarł z sędzią tajne porozumienie w kwestii wyroku, bowiem miał jakoby uzyskać od skruszonego multimilionera cenne informacje, pozwalające dobrać się do innych, mniej skruszonych oszustów podatkowych. Oczywiście temu zaprzeczono.

Zapadły w poniedziałek (21.01.09) wyrok przed Sądem Krajowym w Bochum jest jednak zaskakująco zbieżny z informacjami kolportowanymi wcześniej przez prasę: Klaus Zumwinkel nie musi zamieniać komnat w swym zamku nad Jeziorem Garda na mniej wygodną celę więzienną. Sąd uznał go winnym malwersacji podatkowych, skazując na dwa lata w zawieszeniu i grzywnę w wysokości miliona euro.


Fundacja dla dobra właściciela

Bank LGT w Liechtensteinie. To tutaj Klaus Zumwinkel ukrył przed niemieckim fiskusem swoje pieniądzeZdjęcie: AP GraphicsBank

Zumwinkel, menedżer liczący dziś lat 65, w toku procesu przyznał się do tego, że część swych pieniędzy ukrył przed niemieckim urzędem skarbowym, przelewając je na konto swej fundacji w jednym z banków w Liechtensteinie. Fundacja ta miała tylko jednego beneficjanta – mianowicie właściciela fundacji, czyli w tym przypadku Zumwinkla. Tak to prezes Deutsche Post AG uratował przed fiskusem prawie milion euro. Co prawda na krótko – Zumwinkel, co podkreślił prokurator wygłaszając mowę oskarżycielską, zapłacił w sumie skarbowi państwa prawie 4 miliony euro tytułem zaległych podatków, odsetek i opłat. Innymi słowy Zumwinkel zapłacił nawet podatki, które mógł śmiało zachować w swym zamkowym skarbcu, bowiem ich dochodzenie ze strony skarbu państwa jest już przedawnione.

Wyrok odpowiada żądaniu prokuratora, Gerrita Gabriela, i jest nieco surowszy od prośby mecenasa oskarżonego. Obserwatorzy uważają, że Zumwinkel o włos tylko uniknął więziennego chleba.

SPD: są równi i równiejsi

Aferą Zumwinkla zajmował się nie tylko sąd w Bochum, ale i Landtag w Dusseldorfie. Tam SPD przystąpiła do ataku, zarzucając wymiarowi sprawiedliwości, że aferę przespał. To o tyle prawda, że ściganiu podlegały tylko przestępstwa podatkowe od 2002. Wiceprzewodniczący frakcji SPD w parlamencie krajowym, Ralf Jäger, uważa że największym skandalem była bezczynność sędziów i policji podatkowej. Jego zdaniem obywatele mogą pomyśleć, że rzezimieszków się wiesza, a bandziorów puszcza wolno. Zdaniem rzecznika prokuratury w Bochum, Bernda Bienioßka, to jednak przesada. (jk)

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej