Niemcy ratują Canaletta
6 kwietnia 2010
„Widok Drezna” w drezdeńskiej Gemäldegalerie, „Widok Warszawy z tarasu Zamku Królewskiego” w warszawskim Muzeum Narodowym i cały warszawski cykl, także „Plac św. Marka w Wenecji” i dziesiątki innych, słynnych pejzaży miast, tzw. wedut, to dzieła Bernardo Belotto Canaletta, faworyta Stanisława Augusta Poniatowskiego, genialnego malarza i obserwatora. Dzięki niemu możliwa była odbudowa zabytków zniszczonych wojną miast Europy, obok Warszawy - także słynnego kościoła mariackiego w Dreźnie.
„Możemy się wręcz zastanawiać, czy w ogóle ktokolwiek podjąłby się jego odbudowy” – mówi Bernhard Maaz, dyrektor Galerii Dawnych Mistrzów - Gemäldegalerie w Dreźnie.
Także członkowie komitetu odbudowy Warszawy zastanawiali się podobno, czy na dachu jednego z budynków nie odtworzyć blaszanej figurki kominiarza, bo widać ją na obrazie Canaletta.
Zagadka znikającego błękitu
Drezdeńczycy, tak jak Warszawiacy, są dumni ze swojego Canaletta. „Żadne dzieło nie rozsławiło imienia Drezna na świecie tak jak ‘Widok z prawego brzegu Łaby poniżej mostu Augusta', z 1784 roku” – z zachwytem mówi Martin Roth, dyrektor generalny Państwowych Zbiorów Sztuki w Dreźnie. Obraz wystawiany był publicznie nieprzerwanie od 1834 roku. Od dawna jednak nie był to już „prawdziwy” Canaletto. Przenoszony z miejsca na miejsce musiał być poddawany renowacji, niezliczeni konserwatorzy próbowali go ratować przed wpływami światła i powietrza, z często miernym efektem. „Kolory padły ofiarą błędnych metod konserwacji stosowanych w XIX wieku, zostały przemalowane, werniks był pożółkły, pełen plam” - wyjaśnia Marlies Giebe, dyrektorka warsztatu konserwatorskiego Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie.
Od ubiegłego roku obrazu nie ma w Gemäldegalerie. Musi być poddany gruntownej renowacji i to pilnie. Najbardziej zagrożony jest kolor niebieski, w oryginale w niezliczonych niuansach, dzisiaj znikający z obrazu. W laboratorium archometrii i konserwacji zabytków ASP profesor Giebe z zespołem rozgryzła zagadkę. Canaletto stosował przypuszczalnie tzw. pruski błękit, dziś częściowo zamalowany. Odtworzenie oryginału jest możliwe, ale drogie.
Zbieranie grosików
Koszty renowacji obrazu przekraczają możliwości drezdeńskich Państwowych Zbiorów Sztuki. Ale brak pieniędzy nie jest dla Drezna niczym nowym. W końcu słynny kościół - Frauenkirche został odbudowany wyłącznie z datków, przez dziesięciolecia napływających z całego świata. Także tym razem zdecydowano się na akcję ratowania Canaletta z datków. Zainicjowało ją Stowarzyszenie Przyjaciół Państwowych Zbiorów Sztuki, „Museis Saxonicis Usui”. Akcję wspierają już znani artyści, wśród nich malarz Georg Baselitz, pisarz Uwe Tellkamp, czy drezdeński zespół „Polarkreis 18”. Skrzynka na datki stoi pod pustą dzisiaj ścaną, dokładnie tam, gdzie wisiała drezdeńska panorama Canaletta. „Brakuje jeszcze 80 tys. euro i nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy obraz wróci na swoje miejsce” – stwierdza Maria Kruche, dyrektorka Stowarzyszenia.
Profesor Giebe tymczasem uporała się już z większością starego werniksu. Pomalutku można przynajmniej przypuszczać, jak mógł wyglądać ponad dwa wieki temu, kiedy powstawał pod pędzlem 25-letniego wówczas Bernardo Belotto. „Chcemy tak dalece, jak to możliwe, wniknąć w strukturę obrazu, żeby go poznać do najdrobniejszego szczegółu” – mówi profesor Giebe – „i znaleźć dzięki temu sposób, który pozwoli nam odrestaurować go tak, żeby nie trzeba było go ruszać przez następne 50 lat”.
Mirko Schwanitz / Elżbieta Stasik
red. odp.: Iwona Metzner / du