1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy. Spór o wydobycie gazu koło Borkum

23 sierpnia 2024

Holenderski koncern chce wydobywać gaz w pobliżu niemieckiej wyspy Borkum na Morzu Północnym. Ekolodzy i partia Zielonych są temu przeciwni. Kanclerz Olaf Scholz jest raczej za.

Protest organizacji Greenpeace w okolicy wyspy Borkum przeciwko wydobyciu gazu na Morzu Północnym
Protest organizacji Greenpeace w okolicy wyspy Borkum przeciwko wydobyciu gazu na Morzu PółnocnymZdjęcie: Lars Penning/dpa/picture alliance

Rozglądając się dokładniej po plaży na popularnej urlopowej wyspie Borkum, dostrzec można, że trwają już przygotowania do budowy na morzu platformy wydobywczej. Holenderski koncern One-Dyas chce tu wydobywać gaz.

Miejsce to położone jest tuż za granicą, na terytorium Holandii. Wiercenia będą prowadzone na głębokości do trzech i pół kilometra. Gaz ma być transportowany do Holandii rurociągiem, a wydobycie powinno rozpocząć się jeszcze w tym roku. Pole N05A  – tak brzmi techniczna nazwa złoża gazu na dużej głębokości.

Wzburzenie w Niemczech

Plany te wywołują jednak spore poruszenie w Niemczech – przede wszystkim dlatego, że Holendrzy chcą także wydobywać gaz głęboko pod dnem morskim na terytorium Niemiec. Ale także dlatego, że odpowiednie władze kraju związkowego Dolna Saksonia wstępnie zgodziły się na inwestycję.

Burmistrz Borkum Jürgen Akkermann jest bojowo nastawiony. – Będziemy teraz intensywnie analizować decyzję o zatwierdzeniu planu i oczywiście zbadamy kroki prawne – deklaruje. Burmistrz najwyraźniej obawia się o wizerunek swojej spokojnej, naturalnej wyspy, która przyciąga turystów tym, że mieści się znajduje się na środku wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO Morza Wattowego.

Ministerstwo Gospodarki Dolnej Saksonii oświadczyło, że w dłuższej perspektywie gaz ziemny jako źródło energii jest szkodliwy dla klimatu, ale nadal będzie niezbędny w Niemczech i Holandii przez nadchodzące 20 lat. Gaz pochodzący ze źródeł rodzimych jest bardziej przyjazny dla klimatu niż na przykład importowany gazowcami z odległych krajów.

Wyspa Borkum leży na terenie Parku Narodowego Dolnosaksońskiego Morza WattowegoZdjęcie: Sina Schuldt/dpa/picture alliance/dpa

Minister Habeck gra na czas

Podczas gdy w Holandii firma ma pełne poparcie nowego prawicowo-populistycznego rządu w Hadze, ostateczna decyzja w Niemczech należy do ministra gospodarki i wicekanclerza Roberta Habecka z Partii Zielonych.

Jeśli projekt ma być kontynuowany, Niemcy i Holandia będą musiały podpisać porozumienie w tej sprawie. Habeck gra na czas. Powiedział, że projekt nie jest konieczny dla dostaw gazu do Niemiec. Teraz chce poczekać na ewentualne postępowanie sądowe.

Może to zająć trochę czasu, ponieważ kilka organizacji ekologicznych chce zaskarżyć projekt do sądu. Martin Kaiser z organizacji Greenpeace powiedział DW, że odpowiedzialni za te sprawy ministrowie oraz niemiecki kanclerz powinni nadać projektowi najwyższy priorytet.

– Jeśli faktycznie zawrą umowę z Holandią na eksploatację złoża gazu w pobliżu wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO Morza Wattowego, to staną po złej stronie historii w dobie kryzysu klimatycznego. Niemcy nie potrzebują nowego gazu, odwierty nie są do pogodzenia z międzynarodowymi celami klimatycznymi, a masowe protesty przeciwko nim pokazują, że ludzie tego nie chcą – dodał.

Wydmy na wyspie Borkum Zdjęcie: Michael Narten/picture alliance

Całkowicie nowa sytuacja

Spór o gaz pokazuje, jak dramatycznie zmieniła się sytuacja w dziedzinie dostaw energii do Niemiec w ciągu zaledwie dwóch i pół roku. W styczniu 2022 r. Niemcy nadal importowały prawie 6000 gigawatogodzin gazu. Największa część pochodziła z Rosji, a reszta z Norwegii, Belgii i Holandii.

Teraz do Niemiec dostarczanych jest tylko nieco ponad 2000 gigawatogodzin gazu. Gaz z Rosji nie jest już w ogóle dostępny, co jest konsekwencją rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Głównym dostawcą jest obecnie Norwegia, a za nią Belgia i Holandia. Niemcy pozyskują również skroplony gaz ziemny (LNG), na przykład z USA, a pływające terminale zostały pospiesznie zbudowane, aby odbierać gaz z tankowców.

„Podwójna moralność’ SPD i Zielonych

Przed rosyjskim atakiem na Ukrainę Niemcy przez wiele dziesięcioleci nie myślały zanadto o krajowych źródłach gazu. Importowano gaz niezawodnie i tanio z Rosji. Dlatego też również większość konserwatywnych polityków odrzucała projekty gazowe, takie jak projekt holenderski, który był dyskutowany od kilku lat.

Teraz wiceprzewodniczący grupy parlamentarnej chadeckiej CDU w Bundestagu, były minister zdrowia Jens Spahn, stwierdził, że Niemcy muszą stać się bardziej niezależne od innych, jeśli chodzi o dostawy energii. Skrytykował on wahania Habecka w sprawie holenderskiego projektu. „Teraz znów widać podwójną moralność Zielonych i SPD” – powiedział Spahn dziennikowi „Der Tagesspiegel”. Jak dodał, skroplony gaz ziemny jest importowany z USA, energia jądrowa z Francji, „ale nawet małe, dochodowe złoża gazu w Niemczech są zwalczane”.

Liderzy niemieckiej koalicji: minister finansów Christian Lindner (od lewej), minister gospodarki Robert Habeck i kanclerz Olaf ScholzZdjęcie: Kay Nietfeld/dpa/picture alliance

Scholz raczej na tak

Koncern One-Dyas Group szacuje, że w ciągu kilku lat ze złoża koło Borkum można byłoby wydobyć maksymalnie ilość odpowiadającą około siedmiu procentom rocznego zużycia gazu w Niemczech.

Mimo w Berlinie mówi się, że zarówno kanclerz Olaf Scholz, jak i minister finansów Christian Lindner z liberalnej partii FDP byliby bardziej skłonni przystać na projekt. Scholz przyznał w rozmowie z niemieckim radiem, że zakłada, iż finansowanie zostanie wkrótce zapewnione. – Są zezwolenia po stronie holenderskiej. Są zezwolenia po stronie niemieckiej – powiedział kanclerz. Jest bardzo mało prawdopodobne, że projekt nie zostanie zrealizowany.

Demonstracja również w Berlinie

W międzyczasie Habecka wsparła jego partyjna koleżanka, niemiecka minister środowiska Steffi Lemke. Przyznała ona, że jest zaniepokojona planami wydobycia gazu ziemnego w pobliżu Parku Narodowego Morza Wattowego. – Morze Północne jest już intensywnie eksploatowane, a każda kolejna dzialalność przemysłowa na morzu stanowi zagrożenie dla zwierząt i roślin morskich – oświadczyła Lemke.

To również opinia organizacji ekologicznych, które na początku tygodnia demonstrowały przeciwko projektowi przed Ministerstwem Gospodarki w Berlinie. W samym Borkum w ostatni weekend demonstracja przeciwko plano wydobycia gazu zgromadziła, według organizatorów, około 2000 osób. Jest całkiem możliwe, że spokojne Borkum pozostanie na pierwszych stronach gazet jeszcze przez jakiś czas.

Artykuł ukazał się na stronie Redakcji Niemieckiej DW.