Niemcy: Steinmeier ponownie na Ukrainie. Lewica za nową Polityką Wschodnią
12 maja 2014Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier (SPD) po raz kolejny jedzie na Ukrainę - we wtorek (13.05) - poinformował przy okazji odbywającego się w Brukseli spotkania ministrów spraw zagranicznych UE. Będzie na pewno w Kijowie i „zależnie od sytuacji” także na wschodzie i południu kraju.
Steinmeier zapowiedział, że zamierza „w przekonujący sposób pomóc” w budowaniu mostów między stronami konfliktu „w tej zaostrzonej sytuacji, która pociągnęła za sobą już zbyt wielu zabitych i rannych”.
Separatystyczne „referendum” na wschodzie Ukrainy niemiecki polityk określił jako nielegalne. – Kto widział dzisiejszej nocy zdjęcia i wyniki, wie, że nie można i nie wolno ich traktować poważnie – skomentował.
Steinmeier liczy się z dalszymi sankcjami UE wobec Rosji. - Jeżeli 25 maja nie miałby zostać wybrany prezydent Ukrainy, musimy rozmawiać o daleko idących sankcjach - powiedział. Ministrowie spraw zagranicznych UE zatwierdzili tymczasem w poniedziałek (11.05) w Brukseli sankcje wobec kolejnych 13 osób i dwóch przedsiębiorstw profitujących z aneksji Krymu przez Rosję.
Rosja respektuje „referendum” i stawia na dialog
„Moskwa szanuje wolę ludności obwodów donieckiego i ługańskiego“, poinformował w poniedziałek (12.05) Kreml. Teraz wolę tę musi wcielić w życie rząd w Kijowie, „bez jakiejkowiek przemocy i na drodze dialogu”.
Według samozwańczej komisji wyborczej w Ługańsku za niezależnością obwodu opowiedziało się 96 procent głosujących przy 81-procentowej frekwencji. W Doniecku 89 procent przy udziale w „referendum” 75 procent mieszkańców.
Prozachodni, tymczasowy rząd w Kijowie nie uznał wyników nielegalnego "referendum" nazywając je niezgodnym z prawem i propagandową farsą. To samo stanowisko zajmuje Unia Europejska i USA.
Za niezgodne z prawem uważa „referendum” także przewodniczący Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), prezydent Szwajcarii Didier Burkhalter. Nie odpowiada ono konstytucji Ukrainy i może tylko „utrudnić sprawy”, powiedział Burkhalter w Brukseli. Dodał, że OBWE robi wszystko, by wybory prezydenckie za dwa tygodnie były wolne i sprawiedliwe. OBWE wysyła tysiąc obserwatorów, będzie to jedna z największych misji w historii organizacji.
Także Kreml podkreśla znaczenie OBWE, która niezmiennie wchodzi w grę jako pośrednik w dialogu między stronami konfliktu ukraińskiego. Jednocześnie moskiewskie władze potępiają operację antyterrorystyczną władz Ukrainy, skierowaną przeciw „pokojowo nastawionym obywatelom” wschodniej Ukrainy.
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow wykluczył nowe rozmowy Rosji z Ukrainą, UE i USA. Bez wciągnięcia w nie wschodnioukraińskich przeciwników rządu w Kijowie rozmowy takie nie mają perspektyw, powiedział Ławrow. Wskazał jednocześnie, że także jego koledzy resortowi w Niemczech i USA, Frank-Walter Steinmeier i John Kerry preferują bezpośredni dialog między rządem w Kijowie i siłami prorosyjskimi.
Niemiecki MSZ poinformował, że „okrągły stół” na Ukrainie, przy którym strony konfliktu miałyby wznowić dialog, poprowadzić ma były czołowy niemiecki dyplomata Wolfgang Ischinger. 68-letni polityk jest przewodniczącym Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, jednej z najważniejszych platform dialogu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Według rządu w Berlinie „okrągły stół” mógłby rozpocząć pracę już w tym tygodniu w środę.
Szef opozycji w Moskwie
W niedzielę (11.05) poleciał do Moskwy szef klubu parlamentarnego Lewicy w Bundestagu Gregor Gysi. Polityk Lewicy ze swojej strony podejmuje próby mediacji. Jego pierwszym rozmówcą jest wicepr'zewodniczący Rady Federacji Ilias Umachanow. Kolejnymi - 565456545654456654321wiceminister spraw zagranicznych Władimir Titow i przewodniczący Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej Siergiej Naryszkin. Gysi zostanie w Moskwie przypuszczalnie do wtorku.
Przed wyjazdem polityk Lewicy wyjaśnił, że chce wnieść swój wkład w deeskalację sytuacji an Ukrainie. W znacznym stopniu winę za zaostrzenie konfliktu ponosi Zachód, powiedział Gysi przed wyjazdem do Moskwy, na zjeździe Lewicy w Berlinie. – O naszej sile świadczy to, że nigdy nie podchodziliśmy do tego konfliktu jednostronnie. Wszyscy inni są całkowicie jednostronni – stwierdził. Nie zaprzecza, że współwinna eskalacji jest Rosja, ale odpowiedzialność ponosi także NATO i UE. - Najistotniejsze jest, by dokonywać różnicowania – zaznaczył Gysi.
„Rosja jest częścią Europy”
Od rządu Niemiec i UE czołowy polityk Lewicy domaga się „nowej Polityki Wschodniej”. Odwołał się do byłego kanclerza Willy Brandta, który w późnych latach 60-tych i wczesnych 70-tych XX wieku opowiedział się za polityką odprężenia wobec państw Układu Warszawskiego. – Myślę, że Zachód nie pojął, iż Rosja jest częścią Europy – skrytykował Gregor Gysi.
W podobnym tonie wypowiedział się w niemieckiej telewizji wiceszef klubu parlamentarnego Lewicy Dietmar Bartsch. Jego zdaniem UE „zawiodła” w kryzysie ukraińskim. Nie powinno się było grozić Rosji, sankcje są błędnym środkiem nacisku. Zamiast tego powinno się było wywierać presję na tymczasowy rząd w Kijowie, by ten zakończył swoją akcję militarną. – Nie można wysyłać czołgów na swoich własnych obywateli – stwierdził Bartsch. Także zdaniem polityka Lewicy jedynym wyjściem są rokowania, przy czym sensowne byłoby postawienie na neutralnego mediatora, którym mógłby być były lub obecny sekretarz generalny ONZ.
(tagesschau.de, dpa, reuters) / Elżbieta Stasik
red. odp.:Małgorzata Matzke