Kto będzie chciał zrealizować w Niemczech receptę w aptece w środę, 14 czerwca, może napotkać na spore trudności. Według ankiety przeprowadzonej przez instytut Aposcope aż 57 procent aptek w całym kraju zamierza strajkować przeciwko polityce zdrowotnej niemieckiego rządu. Tego dnia pozostaną zamknięte. 

Apteki strajkują, aby zwrócić uwagę na ich niepewną sytuację – ciągły brak leków, personelu i ogólne niedofinansowanie. Wśród żądań farmaceutów znalazło się m.in. podniesienie opłat za leki na receptę z 8,35 euro do 12 euro za opakowanie. W dniu strajku zaplanowano też demonstracje m.in. w Berlinie i Duesseldorfie. Liczba aptek w Niemczech spadła w ostatnim czasie poniżej 18 tysięcy, co jest najniższą liczbą od 40 lat.

Politycy przeciwko strajkowi

Niemieccy politycy skrytykowali strajk. Minister zdrowia Karl Lauterbach odrzucił już żądania organizacji skupiających farmaceutów dotyczących wyższych opłat za leki. – Apteki zrobiły wiele podczas pandemii, ale też bardzo dobrze zarobiły – powiedział Lauterbach.

Ekspert Partii Zielonych ds. zdrowia Janosch Dahmen podziela krytykę strajku. „Potrzebujemy aptek jako miejsc zaufania, jako lokalnych partnerów do kontaktu w kwestiach zdrowotnych. Rozumiem obawy wielu farmaceutów, ale strajk jest naprawdę złym lekarstwem” – stwierdził w rozmowie z rozgłośnią „Deutschlandfunk”. Polityk przyznał, że nie widzi szans na spełnienie żądań aptekarzy, choć je rozumie – w szczególności w czasach inflacji i rosnących kosztów personalnych.

Potrzebna nowa ustawa

Janosch Dahmen zapowiedział, że w parlamencie rozpoczęły się prace nad ustawą, która ma poprawić sytuację farmaceutów i dostępność brakujących obecnie lekarstw. Poseł Bundestagu przyznał, że należy też rozmawiać o tym, jak można poprawić sytuację farmaceutów. Jako przykład podał zmniejszenie biurokracji i cyfryzację.

(DPA/stef)

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>