1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy walczą z negacjonistami Holocaustu

Lisa Hänel
18 lipca 2020

Ludobójstwo Żydów jest często negowane i bagatelizowane. Może to zaszkodzić niemieckiej kulturze pamięci. Niemcy przewodnicząc międzynarodowej organizacji IHRA, mogą temu przeciwdziałać.

Anita Lasker Wallfisch deutsch-britische Cellistin und Holocaust-Überlebende
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Reichel

Kiedy człowiek mamrocze słowa: „Uważam, że Holocaustu nigdy było”, a następnie próbuje włamać się z bronią palną do synagogi, wówczas zaprzeczenie Holocaustu i nienawiść do Żydów stają się jednoznaczne. Ale przejawy antysemityzmu nie zawsze są tak brutalne i oczywiste, jak to miało miejsce podczas ataku w Halle w październiku 2019 roku. Ponieważ w większości przypadków nie dochodzi do jawnej agitacji, nie zaprzecza się ludobójstwu sześciu milionów Żydów podczas II wojny światowej, ani się tego nie relatywizuje. Ale ta forma antysemityzmu wciąż się rozprzestrzenia.

Jednym z najbardziej widocznych przypadków w ostatnich latach było podważanie Holocaustu przez założyciela ruchu klimatycznego „Extinction Rebellion”. W wywiadzie dla tygodnika „Die Zeit” z listopada 2019 roku roku Roger Hallam przedstawił Holocaust jako „kolejne gówno w historii ludzkości”.

Do przypadków ludobójstwa dochodziło w historii wielokrotnie. Ale Hallam był masowo krytykowany za to, że wykorzystał je do umniejszania znaczenia Holocaustu. Inne formy relatywizacji mogą polegać na obwinianiu samych Żydów za ludobójstwo, na fałszowaniu liczby ofiar lub ukrywaniu odpowiedzialności nazistowskich Niemiec za planowe przeprowadzenie masowej zagłady Żydów.

Walka z relatywizacją i zaprzeczaniem

Z wypaczaniem historii walczy od ponad 20 lat organizacja International Holocaust Remembrance Alliance (IHRA). Organizacja zrzeszająca 34 państwa członkowskie przypomina o Holocauście i wypracowała definicję jego negowania i relatywizacji. W tym roku przewodnictwo w IHRA objęły Niemcy. Niemiecka kadencja ma się skoncentrować na zwalczaniu kłamstw, wypaczaniu faktów i trywializowaniu Holocaustu w internecie i poza nim. W tym celu powołano już tzw. grupę zadaniową złożoną z kilkunastu międzynarodowych ekspertów. − Wymiana międzynarodowa i współpraca są niezbędne − mówi Deutsche Welle Michaela Kuechler, która stoi na czele niemieckiego przewodnictwa IHRA.

Wystawa "Survivors" w Essen przedstawia portrety ocalałych z HolocaustuZdjęcie: picture-alliance/dpa/R. Vennenbernd

Niemcy, jako naród sprawców, potrzebowały dziesięcioleci, aby znaleźć sposób na rozliczenie się z pamięcią o Holocauście. Prawdziwa konfrontacja zbiorowa z tym tematem rozpoczęła się dopiero w latach 80. XX wieku, a wywołał ją amerykański serial telewizyjny „Holocaust”, który na przykładzie rodziny ilustruje historię ludobójstwa. Pamięć o Shoah przeszła następnie do „zbiorowej pamięci” Niemców. Termin ten został wymyślony przez kulturoznawcę Aleidę Assmann.

Częścią „zbiorowej pamięci” jest świadomość, że Holocaust był „bezprecedensowy”, oraz że był „upadkiem cywilizacji”. Oba terminy potwierdzają, że masowy mord na sześciu milionach Żydów był niespotykanym przełomem. − Pęd do eksterminacji doprowadził sprawców do wyzbycia się instynktu samozachowawczego − mówi Jan Gerber, pracownik naukowy Instytutu Simona Dubnowa. Oznacza to, że nawet, gdy brakowało pociągów z zaopatrzeniem na front, to i tak jechały one do Auschwitz. Ofiary znalazły się w beznadziejnej sytuacji. − Mogły organizować zamieszki, mogły się poddać, ale wybierały tylko różne formy śmierci − wyjaśnia Gerber.

Gwiazdy żydowskie na demonstracjach

Ten przypadek masowej zagłady bez precedensu, ten upadek cywilizacyjny, leży u podstaw niemieckiej kultury pamięci. Zostało to jednak ostatnio zakwestionowane podczas demonstracji w Niemczech przeciwko środkom na rzecz powstrzymywania pandemii koronawirusa. Zwłaszcza w maju i czerwcu, kiedy tysiące Niemców wyszło na ulice wielu miast, z demonstrantami mieszali się także negacjoniści Holocaustu. Niektórzy z nich, na przykład w Berlinie, Kassel i Monachium, nosili koszulkę z żydowską gwiazdą na wzór tej, noszonej przez Żydów w nazistowskich Niemczech. Jednak w proteście przeciwko rzekomo przymusowemu szczepieniu na koronaawirusa zamiast słowa „Żyd”, widniało słowo „nieszczepiony”. Monachium już po tym zakazało noszenia takiej imitacji gwiazdy żydowskiej.

− Jest to drastyczne podważanie Holocaustu, lekceważące i krzywdzące dla ofiar Shoah, dla ocalałych oraz ich potomków − mówi Deutsche Welle Felix Klein, komisarz rządu federalnego ds. antysemityzmu. Również przewodnicząca IHRA, Michaela Kuechler, znajduje dobitne słowa: „Cierpienie ocalałych, którzy wciąż są wśród nas, jest wyśmiewane. Tak nie może być.”

Michaela Kuechler przejęła przewodnictwo w organizacji International Holocaust Remembrance Alliance (IHRA)Zdjęcie: picture-alliance/dpa/J. Kalaene

Kontrowersje wokół postkolonialnych teorii

Mniej jednomyślności można znaleźć w reakcjach, kiedy Holocaust nie jest tak wyraźnie relatywizowany jak w przypadku naśladowanej gwiazdy żydowskiej. Ostatnio unaoczniła to zaciekła debata dotycząca teorii postkolonialnych, historii wyzysku i podboju, a zwłaszcza myśliciela postkolonialnego Achille Mbembe, który podważał istnienie Holocaustu. W swoich pismach Mbembe przedstawił izraelską okupację terytoriów palestyńskich jako gorszą nawet od systemu apartheidu w Republice Południowej Afryki. Według niego, Izrael prowadził „fanatyczną politykę wyniszczania”, która zamieniała życie Palestyńczyków w „kupę śmieci” z przeznaczeniem do „czystek etnicznych”. W innym tekście pisze on, że Izrael zajmuje „miejsce morderców”.

Jak twierdzą krytycy teorii postkolonialnych, jest w nich pewna luka, jeśli chodzi o antysemityzm, ponieważ większość postkolonialnych teoretyków postrzega antysemityzm jako podrzędną formę rasizmu, dlatego brakuje im odpowiedniego zrozumienia konkretnych form tego zjawiska. Sam Mbembe zdecydowanie broni się przed oskarżeniami o podważanie Holocaustu; jego zwolennicy niesłusznie mówią o " „atmosferze podejrzliwości”.

Gdzie zaczyna się relatywizowanie?

Wspomniana debata nasuwa wiele pytań: Kiedy dochodzi do relatywizacji Holocaustu? Czy oskarżenie to jest wykorzystywane do tłumienia opinii i stanowisk? Ile porównań może jeszcze wytrzymać ta bezprecedensowa zbrodnia? Przynajmniej w tej ostatniej kwestii skonfliktowane strony zasadniczo zgadzają się ze sobą. Aleida Assmann, która sama została skonfrontowana z oskarżeniami o antysemityzm po tym, jak broniła Mbembe, powiedziała w wywiadzie dla DW, że ludzie, aby w ogóle móc ocenić jakieś wydarzenie, potrzebują porównań. − Jeśli teraz insynuuje się: że tam, gdzie ktoś dokonał porównania i na pewno będzie chciał to zrelatywizować, to jest to przykład cenzury, która ogranicza wolność poglądów, a przede wszystkim wolność myśli. Czyni ona dyskusję o tej zbrodni pustą i bezsensowną – uważa Assmann.

Częściowo zgadza się z tym komisarz ds. antysemityzmu Felix Klein, który publicznie krytykował Mbembe. − Uważam, że większe skoncentrowanie się na innych zbrodniach wcale nie wpływa relatywizująco na Holocaust − uważa Klein. Empatię można również wywołać poprzez odniesienie się do współczesnych doświadczeń związanych z wykluczeniem, czy ludobójstwem – uważa komisarz.

Przestępstwo, które nie jest jednym z wielu

Staje się to jednak problematyczne wtedy, gdy nie ogranicza się to wyłącznie do porównań, tłumaczy Jan Gerber z Instytutu Simona Dubnowa. W większości przypadków bowiem nie porównuje się, ale wręcz stawi się na równi. – Przestaje się zwracać uwagę na specyfikę masowej zagłady Żydów. Zagłada stała się w zasadzie jedną z wielu zbrodni – twierdzi Gerber. Już teraz jest on zdania, że maleje znaczenie Holocaustu w pamięci zbiorowej Niemców. Dostrzega on także w atakach na uprzywilejowaną pozycję Shoah większe niebezpieczeństwo ze strony postkolonialnych teoretyków niż ze strony skrajnej prawicy.

Aleida Assmann zdecydowanie się z tym nie zgadza. Dla niej, która odegrała decydującą rolę w kształtowaniu niemieckiej kultury pamięci, pamięć o Shoah jest prawnie i instytucjonalnie mocno zakotwiczona. Żadna pojedyncza ugoda nie może temu zagrozić. Oskarżenie o relatywizację Holocaustu jest wykorzystywane przez krytyków Mbembe jako „karta przetargowa w dyskursie”, podczas gdy prawdziwe zagrożenie pochodzi z strony skrajnej prawicy.

Tymczasem jednak podziały stają coraz głębsze. Felix Klein został poproszony o rezygnację ze stanowiska, Aleidę Assmann określa się teraz mianem relatywistki Holocaustu. Tymczasem 75 lat po zakończeniu II wojny światowej zacznie się era, w której pamięć o zagładzie Żydów wkrótce będzie musiała obejść się bez świadków tamtych wydarzeń. Grupa zadaniowa IHRA pod niemieckim przewodnictwem chce utorować drogę do tej nowej ery i najpierw zbada, jakie środki w walce z relatywizacją Holocaustu, na przykład w internecie lub w muzeach i miejscach pamięci okazały się skuteczne. Konkretne zalecenia dotyczące działań zostaną przedstawione pod koniec roku.

 

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>