1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: za mało policjantów z rodzin imigranckich

1 lutego 2017

W niemieckiej policji jest za mało funkcjonariuszy ze środowisk imigranckich. Czy może wypływać to z instytucjonalnego rasizmu?

Deutschland Polizei Niedersachsen Nachwuchs mit Migrationshintergrund
Policja w Dolnej Saksonii werbuje kandydatów do służby z rodzin imigranckichZdjęcie: picture-alliance/dpa/H. Hollemann

Niemal co dziesiąty obywatel RFN pochodzi z rodziny imigranckiej. Nie znajduje to jednak odbicia w szeregach policji, co wynika z najnowszej analizy na ten temat. Mimo że w przeszłości wielokrotnie próbowano w różny sposób zachęcić do służby w policji więcej osób ze środowisk imigranckich, właściwie w każdym kraju związkowym RFN nadal mamy do czynienia z wyraźnym rozdźwiękiem między sytuacją pożądaną i faktyczną.

Na przykład w Szlezwiku-Holsztynie tylko 5,4 procent kandydatów do zawodu policjanta pochodzi z rodzin imigranckich, chociaż odestek imigrantów w tym landzie sięga 13,2 procent ludności. W Nadrenii Północnej-Westfalii jedynie 11,7 procent policjantów nie stanowią etniczni Niemcy, podczas gdy odsetek imigrantów w Nadrenii wynosi aż 25,6 procent ludności. Tylko w Berlinie i w Saksonii-Anhalt sytuacja pod tym względem odpowiada mniej więcej rzeczywistym proporcjom ludnościowym. Policja Federalna nie publikuje żadnych danych na ten temat, ale to, jak informuje MSW, ma się to zmienić.

Dyskusyjne kampanie

Aleksandra Lewicki, socjolog z Wolnego Uniwersytetu Berlina, specjalizuje się w badaniach instytucjonalnego rasizmu w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Nie wierzy, że kolejna kampania na rzecz zwiększenia liczby kandydatów do służby w policji z rodzin imigranckich przyniesie pożądane skutki. - Takie posunięcia są z reguły obliczone na uzyskanie efektów doraźnych. Ich pomysłodawcy są przekonani, że w ten sposób odsunie się od danej instytucji podejrzenia o rasizm - twierdzi. W praktyce nie jest to jednak takie łatwe, ale także ona przyznaje, że każda akcja tego typu stanowi "krok we właściwym kierunku".

Papierek lakmusowy

Pozostaje odpowiedź na podstawowe pytanie, czy w szeregach niemieckiej policji rzeczywiście mamy do czynienia z tolerowanym a może nawet wręcz popieranym po cichu odgórnie rasizmem? W Wielkiej Brytanii w 1993 roku ofiarą zabójstwa z pobudek rasistowskich został czarnoskóry Stephen Lawrence. Podejrzanym o tę zbrodnię udało się wymigać od odpowiedzialności. Wybuchł skandal. Późniejsze dochodzenie wykazało, że londyńska policja jest "instytucjonalnie rasistowska" i przeprowadzono w niej zmiany. Jedną z nich było zwiększenie liczby funkcjonariuszy ze środowisk imigranckich.

Akcja protestacyjna przed sądem w Monachium. Demonstranci zarzucają policji i wymiarowi sprawiedliwości instytucjonalny rasizmZdjęcie: DW/M. Fürstenau

W Niemczech podobną rolę odegrało śledztwo w sprawie serii morderstw dokonanych przez neonazistowską grupę terrorystyczną pod nazwą "Narodowosocjalistyczne Podziemie" (NSU). Aleksandra Lewicki wskazuje, że na początku śledztwa uważano, iż skoro ofiarami są tureccy imigranci, to najprawdopodobniej chodzi o wewnątrzne porachunki między nimi, na przykład na tle sporu o podział pieniędzy ze sprzedaży narkotyków czy coś podobnego. Przez długi czas nie brano pod uwagę, że może tu chodzić o morderstwa na tle rasowym.

Dużo do nadrobienia

Czy był to zwykły błąd w śledztwie czy też celowe zaniedbanie? Powołana w tym celu parlamentarna komisja śledcza nie doszła, zdaniem Aleksandry Lewicki, do właściwych wniosków. - Chociaż wszystko wskazywało na rasistowskie podłoże zbrodni popełnionych przez członków NSU i instytucjonalny rasizm w policji, komisja bała się nazwać tego po imieniu. Być może dlatego, żeby uniknąć nasuwających się skojarzeń z Holocaustem - powiedziała socjolog z Berlina.

Jej zdaniem bez znaczenia jest, czy w szeregach niemieckiej policji są funkcjonariusze reprezentujący postawy rasistowskie, chodzi bowiem o to, aby policja jako instytucja zadbała o to, aby rasizm w dowolnej formie nie miał żadnego wpływu na jej pracę. - W Wielkiej Brytanii taka zmiana myślenia nastąpiła po zamordowaniu Stephena Lawrence'a. W Niemczech mamy pod tym względem jeszcze sporo do nadrobienia - twierdzi Aleksandra Lewicki.

Ben Knight / Andrzej Pawlak