1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy zaskoczeni. Polacy przyjeżdżają do Niemiec na drogie zakupy

Malgorzata Matzke30 listopada 2014

"Berliner Zeitung" pisze o Polakach przyjeżdżających do miast w regionach przygranicznych i do Berlina na zakupy. "Kto chce mieć klientów z Polski, musi postawić na wysoką jakość i doskonałą reklamę".

Deutschland Altmarkt in Cottbus
Chociebuż ma uroczą starówkęZdjęcie: picture-alliance/dpa

Stołeczna gazeta publikuje wywiad z Katrin Erb z Izby Przemysłowo-Handlowej (IHK) w Chociebużu (Cottbus), która wyjaśnia, dlaczego Brandenburgia staje się coraz atrakcyjniejszym celem wypraw Polaków na zakupy.

"Na zakupy za granicę: to zjawisko miało zazwyczaj tylko jeden kierunek: Niemcy jeździli do Polski po tanie papierosy i benzynę. Ale czy także Polacy przyjeżdżają na zakupy do Niemiec?

"Ależ oczywiście, mówi Karin Erb. Szczególnie zauważamy to w regionie przygranicznym, ale także i poza nim. Czują to i klienci w sklepach, i gastronomia. Polacy wybierają się do Niemiec, bo w Polsce najbliższe większe miasto jest oddalone o godzinę jazdy samochodem od granicy; ale nawet stamtąd ludzie przyjeżdżają do nas. Przyjeżdżają jako pracownicy, studenci czy też turyści do kąpielisk termalnych, bo nie ma takich bezpośrednio za polską granicą. Wielu z nich to podróżni, którzy wylądowali na lotnisku Schoenefeld czy odwiedzający Berlin".

Takich atrakcji jak Tropical Islands w Krausnick nie ma tuż za polską granicąZdjęcie: picture-alliance/dpa/P. Pleul

Dzięki zniesieniu kontroli granicznych

Pracowniczka IHK wyjaśnia, że dwa z czterech największych miast Brandenburgii - Frankfurt nad Odrą i Chociebuż - leżą bezpośrednio przy polskiej granicy. "Wielu Polaków, po wizycie w Berlinie, zatrzymuje się w drodze powrotnej w Chociebużu, by zrobić tam zakupy albo korzysta z naszych obiektów rekreacyjnych, jedzie do ZOO czy też do Parku Puecklera w Branitz.

Nie można co prawda dokładnie powiedzieć, ile jest to konkretnie osób, ale szacunkowo 10 proc. klientów w Brandenburgii to Polacy. Trend ten nasilił się bardzo od czasu zniesienia kontroli granicznych w 2007 roku, wyjaśnia Katrin Erb i zaznacza, że Polacy są skłonni do wydawania pieniędzy i to sporych: kupują drogie rzeczy: odzież, sprzęt techniczny, perfumy.

"Im w ogóle nie chodzi o to, by zaopatrzyć się w jakąś taniznę. Kto chce mieć klientów z Polski, ten musi postawić na wysoką jakość, dobrą obsługę, możliwość reklamacji towaru, przyjazny serwis. Nie mamy mentalności handlarzy na bazarze; u nas klienci mogą zwrócić zakupiony towar, jeżeli im się nie podoba".

Święto w Polsce to na zakupy do Niemiec

Dla zebrania tych informacji IHK przeprowadziła sondaże w regionie przygranicznym. Przez sześć tygodni w weekendy polskojęzyczni ankieterzy pytali polskich przechodniów o sposoby robienia zakupów i cel pobytu w Niemczech. Dodatkowo IHK przeprowadziła ankiety wśród właścicieli sklepów i gastronomów oraz w obiektach rekreacyjnych.

Stwierdzono, że klienci z Polski przyjeżdżają zawsze, ale ruch szczególnie się nasila w polskie święta, kiedy pracuje handel w RFN.

"Przyjeżdżają też teraz, w okresie przedświątecznym, bo Polacy nie znają klasycznych jarmarków świątecznych. Przyjeżdżają specjalnie na te jarmarki, żeby się przejść, napić grzanego wina, ale też żeby pochodzić po sklepach".

Kto chce mieć polskich klientów, ten musi się nauczyć ich przyjmować. To nie znaczy, że każdy musi mówić perfekt po polsku, ale powinien przyswoić sobie chociaż "dzień dobry" i "do widzenia". W restauracjach powinny być karty dań w dwóch językach. IHK rozprowadziła nawet wśród handlowców plakaty z napisem: "Nasz polski może nie jest doskonały, ale nasz serwis na pewno", mówi Katrin Erb i opowiada o przygranicznej "wymianie handlowej" i o tym, jak ważna jest w tym reklama, i to nie tylko w samym Chociebużu.

Najchętniej na błyszczącym papierze

"Chociebuż reklamuje się w Polsce jako miasto, gdzie można zrobić dobre zakupy, poznać coś nowego i przeżyć. Chociebuż i Guben drukują całe przewodniki handlowe i rozdają je za granicą. Reklamują się także biura podróży i centra handlowe".

Katrin Erb zwraca uwagę, że mentalność Polaków w kwestii reklamy jest zupełnie inna niż niemiecka. "Dobrze jest zasięgnąć rady doświadczonych speców od reklamy z drugiego kraju. W Polsce nie wystarcza, że ktoś tylko przetłumaczy swój prospekt na polski: Polacy chcą mieć wszystko na błyszczącym papierze i wszystko musi super wyglądać".

opr. Małgorzata Matzke

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej