1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy. Zastraszający wzrost przemocy wobec polityków

7 maja 2024

Obrażanie, groźby i próby zastraszenia od dawna stanowią smutną codzienność w niemieckich kampaniach wyborczych.

Demonstranci z transparentami pod Bramą Brandenburską
Manifestacja w Berlinie po ataku na polityka SPD Matthiasa Ecke w DreźnieZdjęcie: Liesa Johannssen/REUTERS

Dobra wiadomość jest ta, że Matthias Ecke dobrze przeszedł operację po złamaniu kości jarzmowej i oczodołu. Ten 41-letni polityk SPD z Saksonii, główny kandydat do Parlamentu Europejskiego na wybory  6 – 9 czerwca, został zaatakowany i ciężko ranny w piątek wieczorem (3.05.2024) w Dreźnie podczas rozwieszania plakatów wyborczych.

Pomimo incydentu socjaldemokrata chce dalej prowadzić kampanię wyborczą. Wszyscy czterej podejrzani o napaść na Matthiasa Ecke – młodzi Niemcy w wieku od 17 do 18 lat, zostali zidentyfikowani przez policję. W przypadku przynajmniej jednego z nich znalazione zostały dowody na skrajnie prawicowe poglądy.

Jednak zła wiadomość brzmi: Życie osób zaangażowanych politycznie w Niemczech jest coraz bardziej narażone na niebezpieczeństwa. Atak na Matthiasa Ecke to tylko wierzchołek góry lodowej. Każdego dnia zwłaszcza lokalni politycy są masowo atakowani, zastraszani i werbalnie znieważani. Podobnie jak Max Reschke, będący od roku przewodniczącym partii Zielonych w Turyngii.  – Od Bożego Narodzenia do początku roku, w czasie protestów rolników, mieliśmy czasami przed drzwiami każdego z naszych biur stertę obornika, jajka na szybach, rozbite okna w , a nawet wysadzone skrzynki pocztowe. Zdarza się, że ludzie mówią nam, że kiedy znów wrócą do władzy, to z nami się to i tamto stanie. W ostatnich latach na pewno wzrosła przemoc werbalna – powiedział Reschke w rozmowie z DW

Z powodów bezpieczeństwa polityk Zielonych Max Reschke nie zaleca samotnych działań na ulicach w kampanii wyborczejZdjęcie: Paul-Philipp Braun

Względy bezpieczeństwa

Ponieważ na ataki narażeni są przede wszystkim Zieloni, dlatego Reschke i jego zespół musieli odpowiednio na to zareagować. Podczas kampanii do wyborów komunalnych pod koniec maja i na wybory do Parlamentu Europejskiego na początku czerwca politycy Zielonych dla swojego bezpieczeństwa zawsze działają we dwójkę. Podczas szkoleń kandydaci tej partii są instruowani, jak spokojnie rozmawiać z ludźmi, deeskalować sytuacje i nie dawać się prowokować.

– Są osoby, które kiedyś wymyśliły różne rzeczy, a teraz mówią je, gdy do nas przychodzą. Próbują też zastraszać nasze rodziny. Są też tacy, którzy dbają o to, by ich wyobrażenia przerodziły się w czyny. Niestety, byliśmy tego świadkami teraz w Dreźnie – mówi Reschke.

Najpierw musi się coś wydarzyć

2 maja w Essen w Nadrenii Północnej-Westfalii dwóch polityków parti Zielonych najpierw obrażono, a następnie zaatakowano, w wyniku czego jeden z nich został ranny. Tego samego dnia w Brandenburgii rozwścieczeni demonstranci zaatakowali samochód wiceprzewodniczącej Bundestagu Katrin Göring-Eckart i uniemożliwili jej dalszą jazdę. A w lutym w Gotha w Turyngii nieznani sprawcy podpalili dom polityka SPD, który zorganizował demonstrację przeciwko prawicowemu ekstremizmowi.

Przemoc wobec polityków nie jest wcale nowym zjawiskiem. W 2015 roku burmistrzyni Kolonii Henriette Reker stała się ofiarą zamachu nożownika; przeżyła ciężko ranna. W 2019 roku heski polityk CDU Walter Lübcke został zamordowany przez prawicowego ekstremistę.

Za ostatnie ataki na polityków premier Bawarii Markus Söder obwinia skrajnie prawicową AfD. Jednak politycy AfD także padają ofiarami takich ataków.

Max Reschke z Turyngii chce dalej działać politycznie, ale żąda większego wsparcia ze strony państwa i policji dla lokalnych polityków. – Ostatnio było tego po prostu za mało. Nie może być tak, że dopiero jak się coś wydarzy, podejmowane są działania. Całe społeczeństwo powinno się zastanowić, w jakim kierunku chcemy iść. Nie sądzę, aby więcej przemocy i strachu było rozsądnym rozwiązaniem – mówi polityk.

Według Svena Tetzlaffa demokracja jest poważnie zagrożonaZdjęcie: privat

Nienawiść wobec państwa

Przeprowadzone niedawno przez Instytut Badań Opinii Publicznej Forsa na zlecenie Fundacji Körbera reprezentatywne badanie wśród ponad 6 400 burmistrzów w Niemczech dochodzi do podobnie niepokojących wniosków. 40 procent respondentów stwierdziło, że z powodu ich działalności oni sami lub osoby im bliskie byli już obrażani, grożono im lub atakowano ich fizycznie.

Niektórzy z nich rozważali nawet zakończenie kariery politycznej na szczeblu lokalnym. Jest to jednak zjawisko występujące nie tylko w Niemczech, ale również trend w całej Europie i w USA – uważa Sven Tetzlaff, dyrektor ds. demokracji i spójności w fundacji Körbera. Język stał się bardziej szorstki i oczywiście ma to związek z mediami społecznościowymi. Ludzie podsycają wzajemnie uczucia nienawiści wobec państwa, systemu, polityki, „tamtych na górze”.  – Wiemy również, że gdy język rozwija się w tym kierunku, także próg zahamowania przed fizycznym atakowaniem ludzi znacznie się obniża – tłumaczy ekspert.

Demokracja pod ostrzałem

Drugą kwestią, według Tetzlaffa, jest zjawisko polegające na tym, że coraz więcej ludzi kładzie nacisk na własne interesy. Uważają, że mają prawo nalegać, aby realizowane były wyłącznie ich własne wyobrażenia. Zmniejsza się natomiast gotowość do szukania kompromisu lub równowagi interesów.  – A to oznacza, że ludzie mówią: jeśli moje interesy nie są realizowane, to nie godzę się na ten system, następnie obrażam polityka, który nie realizuje moich interesów – mówi Tetzlaff.

Od 2021 roku przynajmniej istnieje centralne miejsce wsparcia dla wszystkich urzędników i osób pełniących funkcje publiczne na szczeblu lokalnym. „Stark im Amt” to portal internetowy poświęcony polityce lokalnej przeciwko nienawiści i przemocy, który został zainicjowany przez Fundację Körbera we współpracy z Niemieckim Związkiem Miast, Powiatów i Gmin. Około 3000 lokalnych polityków odwiedza stronę każdego miesiąca, aby dowiedzieć się więcej o strategiach zapobiegania zagrożeniom oraz przeciwdziałaniu nagonce i hejtowi w sieci.

Jeśli po ataku na Matthiasa Eckego w obawie o własne bezpieczeństwo wycofają się lokalni politycy, dla Svena Tetzlaffa oznaczałoby to pojawienie się groźnego scenariusza.  – Jeśli ludzie na pierwszym szczeblu demokracji, w ponad 11 000 gmin w Niemczech, przestaną się angażować społecznie, przestaną pełnić funkcje honorowe w samorządzie, to mieszkańcy prowincji, obszarów wiejskich, miast i wsi zobaczą, że demokracja przestała działać. A jeśli stracimy pewność, że to demokratyczne państwo wciąż funkcjonuje, to naprawdę będziemy mieć w Niemczech poważny problem – ostrzega  Sven Tetzlaff.

AfD przyciąga coraz więcej młodszych wyborców

01:03

This browser does not support the video element.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>