1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: „zdrajca narodu“ antysłowem roku 2016

Silke Wünsch
10 stycznia 2017

Od 26 lat niezależne jury wybiera antysłowo roku „honorując” w ten sposób szczególnie cyniczne pojęcie. Celem dorocznego rankingu jest zwrócenie uwagi na potrzebę większej wrażliwości w posługiwaniu się językiem.

Deutschland Hetzparole gegen Sören Herbst flüchtlingspolitischer Sprecher Bündnis 90/Die Grünen in Sachsen-Anhalt
Zdjęcie: Sören Herbst

Jury akcji przyznało mało chlubny tytuł „antysłowa roku 2016” sformułowaniu „Volksverräter” („zdrajca narodu”). Pojęcie to jest spuścizną dyktatur, przede wszystkim nazistowskiej – uzasadniła decyzję Nina Janich, rzeczniczka jury, niezależnego gremium „krytycznie wobec języka” przy Uniwersytecie Technicznym w Darmstadt. Używanie tego pojęcia wobec polityków jest ich zniesławianiem i zarazem tłumi w zarodku niezbędne w demokracji dyskusje.

Jury miało do wyboru 594 nadesłanych propozycji. Podobnie jak w ubiegłym roku do faworytów należały pojęcia związane z dyskusją dotyczącą uchodźców i imigrantów. Z 20 pojęć wybranych do finału, dwie trzecie dotyczyły właśnie tej tematyki. Były wśród nich pojęcia takie jak „rapefugee" – kombinacja angielskich słów „gwałt” i „uchodźca”, szczególnie popularna po kolońskiej nocy sylwestrowej 2015. Obiecującym kandydatem na antysłowo roku było też pochodzące z czasów nazizmu „Umvolkung" – w wolnym tłumaczeniu to przenarodowienie, wymiana narodu. Wielokrotnie zostały też nadesłane pojęcia „Biodeutscher" (bio- lub eko-Niemiec) i „Flüchtlingsobergrenze" (górna granica uchodźców).

Odzwierciedlenie dyskusji

Jesienią 2016 klauny siały postrach także w NiemczechZdjęcie: picture-alliance/dpa/ P. Zinken

Antysłowa, podobnie jak słowa roku odzwierciedlają aktualne polityczne i społeczne dyskusje toczące się w kraju. W grudniu 2016 „słowem roku 2016” został wybrany przymiotnik „postfaktisch” (postfaktyczny, postrzeczywisty). Oznacza ono tyle, co „odczuwana prawda” – sposób myślenia uwarunkowany nie faktami, tylko emocjami. Rozprzestrzenianie się takiego sposobu myślenia jest zasługą przede wszystkich prawicowych populistów, którzy znakomicie opanowali sztukę manipulowania danymi i faktami przedstawiając półprawdy lub kłamstwa jako prawdę.

Czołowe miejsca w rankingu antysłów roku 2016 zajęły też pojęcia: „Brexit”, „Gruselclown” (straszenie ludzi w przebraniu klauna) i „Trump-Effekt” (efekt Trumpa).

W przeciwieństwie do „słowa roku”, które może być piękne, mądre lub wręcz genialne, „antysłowo” jest pojęciem niestosownym także pod względem rzeczowym, zniesławiającym i niehumanitarnym, często też wyrwanym z kontekstu i nadużywanym.

Jury, w którego skład wchodzi czterech językoznawców, dziennikarz i zmieniający się co roku gościnny juror, wybiera antysłowa z propozycji, które może nadesłać każdy mieszkaniec Niemiec. Pierwszym antysłowem było w 1991 roku ksenofobiczne hasło „ausländerfrei" – wolny od cudzoziemców.

Język i uchodźcy

Pojęcie „kłamliwa prasa” też jest w pewnym sensie postfaktyczna Zdjęcie: picture-alliance/dpa/David Ebener

W ubiegłym roku antysłowem wybrano pojęcie „Gutmensch" (idealista), w 2014 była to „Lügenpresse" (kłamliwa prasa) a w 2013 „Sozialtourismus" (turystyka socjalna). Wszystkie mają związek z dyskusją wokół uchodźców i imigrantów. „Gutmensch” ukute przez prawicowych populistów, używane jest w pejoratywnym znaczeniu i określa człowieka angażującego się na rzecz uchodźców. Pojęcie „Lügenpresse” używane było już przez nazistów, dzisiaj skandują je chętnie zwolennicy skrajnie prawicowych ugrupowań. Napięcie społeczne związane z imigracją wykorzystało też słowo „Sozialtourismus”, które celowało przede wszystkim w imigrantów przybywających z Europy Wschodniej. Dzisiaj grupę tę nazywa się „uchodźcami ekonomicznymi”, przeciwko czemu nikt jakoś nie protestuje.

Silke Wünsch / Elżbieta Stasik

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej