Niemieccy eksperci: zamknięcie rynku pracy dla Polaków było błędem
13 sierpnia 2010Trudno oszacować, ile milionów Niemcy stracili na blokadzie rynku pracy dla polskiej siły roboczej. Ekonomiści obliczyli jednak, że braki wykwalifikowanej siły roboczej to rocznie strata rzędu 20 miliardów euro. Taki uszczerbek w dobrobycie to koszty restrykcyjnej niemieckiej polityki na rynku pracy. Do tego, właśnie teraz odczuwalne zaczynają być problemy demograficzne. Ludność w Niemczech topnieje. 2015 rok będzie przełomowy – z rynku pracy odchodzić będzie więcej osób niż wstępować na niego będzie nowej siły roboczej. Do tego Niemcy – jak pokazują statystyki – to kraj emigrantów, nie imigrantów. W 2008 roku ludzi, którzy opuścili kraj było o 56 000 więcej niż tych, którzy w Niemczech osiedli.
Inżynierów jak na lekarstwo
Najbardziej dramatycznie sytuacja przedstawia się w branży technicznej. Aktualnie, wedle danych Związku Niemieckich Inżynierów (VDI), w Niemczech brakuje już 36 000 inżynierów. A prognozy są jeszcze gorsze. Dziś zawodowo aktywnych w niemieckich firmach jest 800 000 inżynierów, za 10 lat ponad połowa przejdzie na emeryturę. Tysiące miejsc pracy trzeba także obsadzić w instytutach badawczych . Ci najbardziej poszukiwani to inżynierowie architekci, inżynierowie elektrycy, konstruktorzy samochodów. Brakuje także biochemików, informatyków, ale także „zwykłych” fachowców, jak ślusarzy, spawaczy, pielęgniarek.
„Mądry Niemiec po szkodzie”
„Popełniliśmy wielki błąd w naszej polityce migracyjnej, nie otwierając od razu rynku pracy dla Europy Wschodniej”, przyznaje w rozmowie z Sekcją Polską Deutsche Welle Klaus Zimmermann, dyrektor Niemieckiego Instytutu Gospodarki (DIW) w Berlinie i szef Instytutu Badań nad Przyszłością Pracy w Bonn. „Ludzie z Polski wyemigrowali do tych krajów, które udostępniły swoje rynki. A Polska jest przecież najważniejszym nowym krajem członkowskim Unii, ma najszybciej rozwijający się rynek pracy i bliskie relacje z Niemcami, jeśli chodzi o tradycję. My zamknęliśmy rynek z powodu rzekomych niekorzyści dla naszego społeczeństwa. Najlepsi fachowcy z Polski są już dawno w Anglii czy Irlandii. Teraz możemy jedynie liczyć na to, że przyjadą do nas ci, którzy na wyspach stracili akurat pracę.”, mówi Klaus Zimmermann.
Wizerunek Niemiec – wizerunek Polaka
Niemcom trudniej zabiegać o wysoko wyspecjalizowaną siłę roboczą z Polski także z powodu języka – angielski nadal pozostaje bezkonkurencyjny. „Wiele osób rezygnuje z wyjazdu do Niemiec z powodu braku atrakcyjnej oferty dla rodziny fachowca”, potwierdza w rozmowie z Sekcją Polską DW Maria Montowska z Polsko – Niemieckiej Izby Przemysłowo – Handlowej (IHK) . Ponadto pojawiają się problemy w mentalności. „Polacy ciągle nie są jeszcze w Niemczech postrzegani jako fachowcy. Potrzebna jest zmiana wizerunku”, dodaje Maria Montowska.
Opinię tę podziela profesor Rainer Muenz, ekspert ds. migracji z hamburskiego Instytutu Gospodarki Światowej (HWWI): „Niemcy nie są krajem imigracyjnym, od takich właśnie krajów, czyli np. USA czy Kanady sporo ich dzieli.” W rozmowie z Sekcją Polską DW przyznaje, że problem stanowi integracja. „Dlatego należy stworzyć w Niemczech nowe ministerstwo – ds. Imigracji i Integracji”, mówi z kolei Klaus Zimmermann. Jego zdaniem Niemcy w polityce migracyjnej powinny wzorować się właśnie na Kandzie, która stosuje tzw. system punktowy. Najlepsi kandydaci gromadzą najwięcej punktów – za wykształcenie, doświadczenie, znajomość języka. Zdaniem Zimmermanna taki resort powinien zadbać o to, by w społeczeństwie niemieckim zanikały stereotypy przyjezdnych z Polski, którzy zgłaszają się po świadczenia socjalne, bo – jak mówi – nie odpowiada to prawdzie.
Trzech ministrów – trzy koncepcje
Tyle porad wybitnych ekonomistów, a co na to decydenci – politycy? Niemiecki minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere powiedział ostatnio na łamach dziennika „Handelsblatt”, że w Niemczech faktycznie brak kultury „powitania”. Jednak winę za marne efekty pozyskiwania wyspecjalizowanej siły roboczej z zagranicy przypisuje przedsiębiorcom. „Pracodawcy nie potrafią zadbać o sprowadzonego do Niemiec pracownika jak należy” - podkreślił. Szef resortu spraw wewnętrznych uważa, że przepisy prawa w dużym stopniu umożliwiają już teraz sprawne pozyskiwanie fachowców. I – jeśli mowa o obywatelach UE - przypomina, że od maja 2011 wszyscy obywatele UE, z wyjątkiem Rumunii i Bułgarii będą mogli pracować bez ograniczeń. "Jeśli oferta ma być więc atrakcyjna dla szkolącego się ucznia z Polski to leży to w gestii przedsiębiorstwa, które chce go sprowadzić a nie w obrębie przepisów prawnych” zaznacza de Maiziere. Minister gospodarki Rainer Bruederle (FDP), rozważa z kolei inny pomysł – wprowadzenia dodatkowych premii pieniężnych dla zagranicznych fachowców podejmujących pracę w Niemczech. Minister edukacji, Anette Schavan (CDU), z kolei jest zdania, że najważniejsze jest sprowadzanie rodzin pracowników z zagranicy. Nad stworzeniem specjalnego serwisu rekrutowania fachowców z zagranicy pracuje aktualnie jeden ze znaczących związków niemieckich pracodawców.
Autor: Magdalena Dercz
Red. odp.: Bartosz Dudek