1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka debata o Eurokonstytucji

Hubert Wohlan14 czerwca 2007

Dzisiejsze expose kanclerz Angeli Merkel było poświęcone zbliżającemu się szczytowi europejskiemu i podsumowało 6 miesięcy niemieckiej prezydencji w Unii.

Angela Merkel wygłasza exposé w Bundestagu
Angela Merkel wygłasza exposé w BundestaguZdjęcie: picture-alliance/ dpa

Za tydzień spotkają się na szczycie w Brukseli szefowie państw i rządów 27 krajów członkowskich Unii Europejskiej. Kanclerz Niemiec chce bardzo, aby na tym szczycie uchwalono agendę, rodzaj rozkładu jazdy, w sprawie przyszłej konstytucji europejskiej. Angela Merkel mówiła o poważnych konsekwencjach, których bliżej nie opisała i efektach pozytywnych, gdyby porozumienie stało się możliwe:

- „ Gdyby nam się w przyszłym tygodniu udało uchwalić agendę, to Unia Europejska mogłaby, dzięki lepszym możliwościom działania nabrać rozmachu i większą uwagę poświęcić zadaniom politycznym w Europie i poza nią”.

Większość mówców debaty europejskiej w niemieckim parlamencie popierała tok argumentacji szefa rządu. Nikt nie w Bundestagu nie atakował Polski jako kraju hamującego proces konstytucyjny w Europie. Były raczej apele o zrozumienie polskich argumentów ( szef frakcji CDU Kauder), które są wyrazem woli obrony własnych interesów. Potyczki werbalne miały natomiast miejsce w mediach tuż przed debatą. Argumenty Polski na rzecz liczenia pierwiastkowego przedstawiła w radiu DLF, Irena Lipowicz, była koordynatora rządu polskiego do spraw stosunków z Niemcami, która broniła linii argumentacyjnej polskiego rządu:

-„ W oficjalnych oświadczeniach rządu wygląda to tak: proponowany system pierwiastkowy to już forma kompromisu. W dawnym systemie bazującym na traktacie z Nicei Polska posiadałaby większe możliwości. Problem więc w tym, że rząd i opozycja uważają aktualną propozycję za kompromis”.

Widmo dwóch prędkości

Dla absolutnej większości komentatorów i polityków niemieckich nie ulega wątpliwości, że Warszawa uprawia poker, którego konsekwencje mogą być znacznie dalej idące, niż ma to miejsce zwyczajowo podczas „normalnych” szczytów UE – gdzie chodzi o interesy. Tym razem chodzi bowiem o szczyt wyjątkowy, który stworzyć ma solidny fundament pod funkcjonowanie Unii na dziesiątki lat, co wykracza poza zwykłe partykularyzmy. Przewodniczący Bundestagu, Norbert Lammert, nie zabrał dziś głosu w debacie parlamentarnej, lecz udzielił wywiadu telewizji ARD. Zapytany o to, co się stanie jeśli Polska zawetuje szczyt UE w przyszłym tygodniu, powiedział:

- „ Jeśli nie dojdzie do uchwalenia nowego traktatu, to nieodwracalną bez mała konsekwencją będzie powstanie Europy dwóch prędkości, czego większość nie chce – ja również tego nie chcę. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że w sytuacji, gdy 27 państw członkowskich nie jest w stanie uzgodnić wspólnego trybu postępowania, ta grupa, która w przyszłości chce ściślej z sobą współpracować miałaby dreptać w miejscu. Ona znajdzie inną formę współpracy”.

Ta groźba wydaje się być realna. Nie jest najświeższej daty, zrodziła się pod koniec lat 80-tych, pojawia się co jakiś czas i jest tematem zajmującym instytuty naukowe oraz politologów od kilkunastu lat. Właśnie co Fundacja Bertelsmanna opublikowała kilkunastostronicową ekspertyzę o możliwościach opuszczenia Unii Europejskiej i o korzyściach oraz ryzykach takiego posunięcia.