Niemiecka gospodarka na celowniku chińskich szpiegów?
23 stycznia 2010Przez kilka ostatnich tygodni niemiecka prasa rozpisywała się na temat chińskich szpiegów działających na terenie RFN. W tym kontekście była mowa o 30 tys. chińskich agentów. Liczba ta nie została ani potwierdzona ani nie zdementowana przez jakiekolwiek niemieckie instytucje. Została natomiast przejęta przez chiński dziennik Global Times, który powołując się na wychodzący w Dusseldorfie dziennik o profilu gospodarczym Handelsblatt, napisał o 30 tys. chińskich studentów, naukowców i profesorów figurujących na listach niemieckiego kontrwywiadu, jako agenci Państwa Srodka.
Chińczycy czytają "Spiegel"
Chińscy dziennikarze najprawdopodobniej cytowali artykuł niemieckiego tygodnika Der Spiegel, który już w roku 2007 pisał o działaniach „nieprofesjonalnych” agentów, nazywając ich „żółtymi szpiegami”. Pod koniec grudnia 2009 roku na łamach tego samego tygodnika ukazał się artykuł mówiący o 30 tys. chińskich agentów wśród studentów, naukowców i profesorów.
Zdaniem pragnącego zachować anonimowość pracownika niemieckiego kontrwywiadu, Verfassungsschutz, „wielu studiujących czy pracujących w RFN Chińczyków czuje się zobowiązanych wobec swojego kraju, a to łatwo wykorzystuje chiński wywiad, werbując ich do współpracy. Nie należy jednak stawiać wszystkich pod pręgierzem” – dodaje.
Elektroniczne szpiegowanie
W RFN mieszka i pracuje 80 tys. obywateli Chin, w tym 30 tys. studentów. Ilu z nich tak naprawdę współpracuje z chińskimi służbami, nie wiadomo. Na ten temat nie ma konkretnych danych.
Jednak jak zgodnie ostrzegają eksperci, nie ma się co bać szpiegujących praktykantów, ponieważ o wiele większym zagrożeniem jest niewidoczne szpiegostwo internetowe, które często pozostaje niezauważone przez poszkodowanych.
Jak ujawnił niemiecki Verfassungsschutz od roku 2008 zaobserwowano w RFN zwiększoną aktywność chińskiego i rosyjskiego wywiadu w dziedzinie gospodarki. Dlaczego tak jest? W obydwu tych krajach działa wiele państwowych firm, którym wywiady dostarczają cennych informacji. Taka działalność jest tańsza niż inwestowanie we własne badania.
Christoph Ricking/Tomasz Kujawiński
red. odp. Bartosz Dudek