Niemiecka „loteria azylowa”
28 marca 2017Te same zasady i zupełnie różna praktyka. Rozpatrywaniem wniosków o azyl zajmują się urzędnicy federalni stacjonujący w poszczególnych landach. Powinni kierować się oni identycznymi kryteriami, jednak z raportu uniwersytetu w Konstancji wynika, że otrzymanie zgody na azyl w Niemczech zależy nie tyle od powodów, dla którego ktoś o niego wnioskuje, co od miejsca, do którego zostanie skierowany wniosek.
Azyl jak los na loterii
Autorzy raportu Lisa Riedel i Gerald Schneider mówią o „loterii azylowej”.
W latach 2010 do 2015 najwięcej wniosków zaakceptowano w Kraju Saary (67%) i w Bremie (55,7%). Na końcu listy plasowały się Saksonia (26,9%) i Berlin (24,6%). Po 2015 roku ogólna liczba wniosków znacznie wzrosła, lecz różnice pomiędzy krajami związkowymi nadal wyglądają podobnie.
Szanse na azyl zależą także od kraju pochodzenia wnioskodawcy. O ile w przypadku akceptacji imigrantów z Syrii różnice pomiędzy landami nie są duże, to są one uderzające w podejściu do przybyszów z Iraku i Afganistanu.
Nierówne szanse
Podczas gdy Dolna Saksonia zaakceptowała 75,5 procent wniosków od Irakijczyków, to Saksonia-Anhalt zaledwie 37,5 proc. W Nadrenii Północnej-Westfalii azyl dostało 34,4 proc. Afgańczyków, a Brandenburgia zaakceptowała zaledwie 10 proc. ich rodaków.
Powodów tych różnic badacze upatrują w sytuacji socjalnej i ekonomicznej poszczególnych landów. Im wyższa liczba mieszkańców i im niższe bezrobocie, tym większy stopień akceptacji uchodźców.
Skrajna prawica wpływa na decyzje
Szczególnie niski procent akceptacji wniosków azylowych odnotowano w landach, gdzie częściej dochodziło do aktów wrogości wobec cudzoziemców. Do odrzucania wniosków mogły przyczynić się także naciski skrajnie prawicowych ugrupowań i nastroje społeczne, wobec których urzędnicy nie pozostają obojętni.
Jednak zdaniem autorów raportu filia urzędu federalnego powinna działać „niezależnie od uwarunkowań danego kraju związkowego”. Badacze rekomendują ograniczenie zakresu kompetencji urzędników pracujących na poziomie lokalnym oraz wprowadzenie monitoringu ich decyzji w celu stworzenia „większej przejrzystości” podejmowanych decyzji.
dpa / Monika Sieradzka