Niemieccy producenci samochodów i ich dostawcy oceniają swoją sytuację biznesową jako najlepszą w ciągu ostatnich dwóch lat.
Reklama
Barometr koniunktury w przemyśle motoryzacyjnym skoczył o 10,9 punktów do 21,6 punktów w kwietniu, jak podał we wtorek (4.05.) Instytut Badań Ekonomicznych (Ifo) z Monachium na podstawie wyników swojego comiesięcznego sondażu.
- Producenci samochodów przezwyciężyli już swój spadek z powodu pandemii koronawirusa – powiedział ekspert Ifo Klaus Wohlrabe. Również oczekiwania menadżerów branży znacznie się poprawiły: tu wskaźnik wzrósł o 6,3 pkt do 24,9 pkt. – Producenci samochodów cieszą się również z powodu wzrostu popytu – dodał Wohlrabe. Tu odnotowano wzrost z 14,4 pkt w marcu do 36,9 pkt w kwietniu. Wzrósł także portfel zamówień. Oczekuje się w związku z tym wzrostu produkcji i eksportu.
Trabant: nieśmiertelny kult samochodu z NRD
30 lat temu ostatni trabant zjechał z linii produkcyjnej. Kiedyś wyśmiewany jako mały, głośny i śmierdzący, dzisiaj jest pożądanym klasykiem.
Zdjęcie: Imago Images/Eventfoto54
Kiedyś „Ford Karton”, dzisiaj Oldtimer
Żaden inny samochód nie był tak często wyśmiewany. Po upadku muru berlińskiego większość Niemców z NRD bez żalu rozstała się ze swoją „wyścigową tekturą”. Ale mały samochód do dziś ma wiernych fanów. Co więcej: w ciągu ostatnich dziesięciu lat zarejestrowano aż 3000 odnowionych Trabantów. 30 lat po zakończeniu produkcji mają teraz w Niemczech oficjalnie status pojazdów historycznych.
Trabanty produkowano w małym saksońskim miasteczku Zwickau. Wyprodukowano tam ponad trzy miliony tych „Bombowców z duroplastu” z niepowtarzalnym dźwiękiem silnika dwusuwowego. Słynny plastikowy korpus narodził się z potrzeby: w NRD brakowało blachy. Pierwszy Trabi zjechał z linii montażowej 7 listopada 1957 r., a ostatni 30 kwietnia 1991 r. - był w kolorze różowym.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/W. Thieme
Ryczący silnik o małej mocy
Mały samochód, ze względu na swoją lekką konstrukcję nazywany również „kartonem wyścigowym”, miał od 18 do 26 KM i potrafił wyciągnąć do 110 kilometrów na godzinę - nawet jeśli rozmowy pasażerów były trudne ze względu na ogromny hałas silnika. Mimo masowej produkcji w fabryce samochodów VEB Sachsenring, Trabanty były towarem deficytowym.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/W. Thieme
Tylko dla cierpliwych
„Błękitny Trabant toczy się przez kraj”, śpiewała Sonja Schmidt w przeboju z 1971 roku. Jednak obywatel NRD bez koneksji musiał uzbroić się w cierpliwość zanim mógł nazwać samochód swoim. Wymagało to dużej cierpliwości. Średni czas oczekiwania na samochód wynosił 12 lat, w pojedynczych przypadkach i dłużej.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/W.Steinberg
Prototypy bez przyszłości
Inżynierowie w Zwickau chcieli dalej rozwijać Trabanta. Powstały prototypy o całkowicie współczesnym obliczu, ale kierownictwo niemieckowschodniej partii komunistycznej (SED) zdecydowało, żeby ich nie budować.
Zdjęcie: August-Horch Museum, Zwickau
W nocy na Reeperbahnie
Natychmiast po upadku muru berlińskiego 9 listopada 1989 r. Trabanty pojawiły się na zachodnioniemieckich drogach. Wielu miało jeden cel: „Najbardziej grzeszna mila na świecie”, czyli Reeperbahn, hamburskie centrum rozrywki w dzielnicy St. Pauli. Na wschodzie nie było barów ze striptizem, kin erotycznych i salonów gier.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/C. Rehder
Niemiecko-niemiecki symbol
Trabant oznaczał także zatęchliznę NRD, której wielu wschodnich Niemców chciało się jak najszybciej pozbyć po upadku muru. Jednocześnie auto jest także symbolem upadku muru berlińskiego i pięknych chwil zjednoczenia. „Trabi Bęben”, czyli stukanie w termoutwardzalny dach, było ceremonią powitania Niemców z Zachodu, kiedy pierwsze samochody z NRD przejeżdżały przez otwarte granice.
Zdjęcie: Imago/Sven Simon
Podróż w czasie
Dzisiaj te małe auta to przede wszystkim przedmiot kolekcjonerski. Liczne fankluby i stowarzyszenia dbają o nie niczym dobra kultury i regularnie się spotykają. Berlińscy turyści mogą również wypożyczyć mały samochód w pobliżu dawnego przejścia granicznego „Checkpoint Charlie” - i przez chwilę poczuć się jak obywatel NRD po upadku muru berlińskiego.
Zdjęcie: picture alliance/W. Steinberg
Piętrowiec
Trzeba przyznać: w małym Trabancie nie mieści się dużo bagażu. Ale od sześciu dekad i tak dobrze służy jako pojazd wakacyjny. Na międzynarodowym spotkaniu kierowców Trabanta w Zwickau w 2017 r. fani auta pokazali, jak to jest możliwe.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Willnow
Ciepłe gniazdko
Złomowanie Trabanta byłoby wstydem. Ten nawet unosi się nad ziemią. W Neuruppin został przekształcony w miejsce lęgowe dla bocianów i jest prawdopodobnie najbardziej znanym i fotogenicznym gniazdem w Brandenburgii.
Zdjęcie: Jens Büttner/dpa/picture alliance
Ikoniczna reklama
Inne Trabanty służą teraz jako znaki reklamowe. Na wyspie Uznam ten pokazuje turystom drogę do muzeum techniki dwukołowej w Dargen, w którym znajdują się również inne samochody z ostatnich 50 lat.
Zdjęcie: picture alliance/dpa/S. Sauer
Gwiazdka Hollywood
Trabi ma nie tylko niemieckich fanów. W 2014 roku aktor Tom Hanks spełnił marzenie i kupił błękitnego Trabanta „P 601 de luxe”. Ale nie można go zobaczyć na ulicach Hollywood. Hanks sprezentował auto Muzeum Motoryzacji w Los Angeles.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/G. Markert
W podróży dookoła świata
Czeski podróżnik Dan Priban też jest fanem Trabanta. Swoją maszyną przekroczył już Andy, Afrykę i Australię. W czasach NRD „mydelniczki” nie docierały zazwyczaj dalej niż węgierskie jezioro Balaton - z powodu zamkniętych granic.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Michael Heitmann
Próba powrotu: Trabi 2.0
W 2009 roku na Międzynarodowych Targach Motoryzacyjnych zaprezentowano nową wersję auta, za którą projektanci otrzymali nawet nagrodę. „Trabi nT” miał mieć silnik elektryczny i mógł przemierzać ulice z maksymalną prędkością 130 kilometrów na godzinę. „nT” oznacza „nowy Trabant”. Ale nie udało się znaleźć inwestora do produkcji seryjnej.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/H.Schmidt
Wzrost wartości
Wielokrotnie przewidywano wymarcie „Volkswagena NRD”. Ale małego samochodu nie można zabić. Wręcz przeciwnie: 30 lat po tym, jak ostatni model zjechał z linii montażowej, zarówno liczba rejestracji, jak i wartość tych samochodów rosną. Trabi w doskonałym stanie może obecnie kosztować około 10 000 euro.
Zdjęcie: Jan Woitas/dpa-Zentralbild/dpa/picture alliance
15 zdjęć1 | 15
Redukcje zatrudnienia pomimo wzrostów
Producenci samochodów zostali zapytani także o wykorzystanie swoich mocy produkcyjnych. Wartość ta wzrosła z 84,2 procent w styczniu do 91,1 procent w kwietniu. W ankiecie pytano o powody, dla których produkcja jest ograniczana: tu głównym problemem są trudności z dostawami – narzeka na nie 60,4 procent firm. W lipcu 2020 r. było to tylko 5,8 procent, w kwietniu 2020 r. – 42,0 proc. Kilka zakładów samochodowych musiało ogłosić skrócenie czasu pracy z powodu niedoboru chipów krzemowych. Wedle ankiety Ifo, do 13,7 proc. zmalał odsetek menedżerów potwierdzających konieczność ograniczeń w produkcji wobec 59 procent rok wcześniej.
Mimo dobrej koniunktury, spółki planują zmniejszenie liczby pracowników. „Plany firm nadal przewidują redukcję zatrudnienia", czytamy w raporcie Ifo. To skutek zmian strukturalnych w przemyśle, uważają eksperci instytutu: „Cele UE w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych zmuszają przemysł do znacznych inwestycji w produkcję pojazdów elektrycznych, które na dłuższą metę wymagają mniej pracy człowieka.”