1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: argumenty Moskwy bardziej przemówiły do Kijowa

Iwona-Danuta Metzner22 listopada 2013

Ukraina zrezygnowała z podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Tym tematem zajmują się komentatorzy piątkowych (22.11.13) wydań niemieckich gazet.

Ukrainian President Viktor Yanukovych speaks during a press conference in Kiev, Ukraine, Friday,March, 1, 2013. Yanukovych has hinted that he may free from prison an opposition leader Yuri Lutsenko. Yanukovych spoke days after European Union gave Kiev until May to demonstrate its commitment to democracy and solved the cases of Tymoshenko and former Ukrainian Interior Minister Yuri Lutsenko. (AP Photo/Efrem Lukatsky)
Prezydent Ukrainy Wiktor JanukowyczZdjęcie: picture alliance / AP Photo

Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że „Ubolewanie władz w Kijowie, że Unia Europejska nie zaoferowała wystarczająco dużo, aby zrekompensować straty, grożące jej z powodu nacisku ze strony Rosji, jest impertynencją. Przypomnijmy, że Europejczycy, a jakże, wspierali Kijów, na przykład w ich dążeniu do uniezależnienia się od rosyjskiego gazu. Niełatwo zaufać skorumpowanemu reżimowi, który notorycznie łamie dane Unii słowo. Pomimo to UE nie powinna odwrócić się od Ukrainy”.

Wychodząca w Duesseldorfie Westdeutsche Zeitung" podkreśla, że „Od upadku pomarańczowej rewolucji, w Kijowie znów rządzi stara klika. Rosja grozi i naciska. I jedno i drugie przyczyniło się, przynajmniej obecnie, do fiaska bliskiej podpisania umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą a UE. Unia nie jest temu winna. Nie mogła inaczej postąpić, niż obstawać przy zaprzestaniu selektywnego stosowania prawa wobec Julii Tymoszenko. Nie będzie państwa prawa, nie będzie umowy stowarzyszeniowej”.

Maerkische Oderzeitung" z Frankfurtu nad Odrą analizuje: „Moskwa z determinacją i zastosowaniem silnej presji walczyła o własną sferę wpływów. Słowiańskiemu sąsiadowi zagroziła drastycznymi podwyżkami cen ropy naftowej i gazu, a z drugiej strony obiecała wielkie korzyści, w zależności od tego, na co się Kijów zdecyduje. W porównaniu z niełatwymi do spełnienia żądaniami poprawy praworządności i swobody podejmowania działalności gospodarczej, czego domaga się Zachód, argumenty Moskwy zdawały się być bardziej nęcące. Nie da się ukryć, że Unii zabrakło wyczucia, i częściowo również respektu wobec Ukrainy. Przykładowo można było już dawno zrewanżować się Ukrainie za jednostronne zniesienie przez Kijów obowiązku wizowego. A to, że sprawę Tymoszenko wykorzystano jako środek nacisku, wielu Ukraińców odczuło też jako upokorzenie”.

Frankfurter Rundschau" stwierdza, że „Wiktor Janukowycz, prezydent z rosyjskojęzycznej wschodniej Ukrainy, dosyć długo grał rolę dalekowzrocznego polityka europejskiego, ale teraz zrzucił maskę. (…) Korzyści, jakie Ukraina miałaby z umowy stowarzyszeniowej z UE są abstrakcyjne. Nie można ich mierzyć w dolarach czy też euro. Jak konkretne, jak namacalne są przy tym obietnice, a przede wszystkim groźby ze strony Moskwy! (…) Tę walkę wygrał prezydent Rosji Putin. Powinien jednak uważać. Również on nie jest w stanie przewidzieć kursu polityki Kijowa”.

Berliński Tagesspiegel" ocenia, że: „Pewnie nie uda się do unijnego szczytu rozwiązać tego konfliktu. Ale UE nie powinna też w związku z tym zawierać fałszywych kompromisów.

Tym ważniejsze będzie, żeby nie dopuścić, aby z obecnego NIE nie wykrystalizowało się permanentne wyobcowanie. Już teraz UE powinna pomyśleć o planie B, który pozwoliłby Ukrainie stawić czoła presji ze strony Moskwy, aż znajdzie tyle siły, żeby skorygować błędy, popełnione przed unijnym szczytem. Być może taka okazja nadejdzie dopiero w 2015 roku, gdy ten kraj będzie wybierać nowego prezydenta”.

Iwona D. Metzner

red. odp.: Bartosz Dudek