„Baszar el-Asad musi się czuć jak Aladyn”
25 września 2015„Kölner Stadt-Anzeiger“ komentuje: „Nie trzeba być dyplomatycznym Einsteinem, żeby dostrzec, że konflikt ten da się rozwiązać tylko z udziałem wszystkich, zaangażowanych w nim stron. Rozeznanie to zaczęło jednak na Zachodzie nabierać kształtów dopiero w tym czasie, gdy w Syrii rósł wpływ bezwzględnych dżihadystów z PI, a wojskowy sukces syryjskiej opozycji okazał się fikcją. Teraz okazuje się, że także Rosji nie da się pominąć. Rozdział Syria okazuje się wielką kompromitacją zachodniej strategii. Tragiczne, że przypłaciły to życiem dziesiątki tysięcy Syryjczyków”.
„Rozmawiać z Asadem? To przecież tabu“ – zauważa dziennik „Westfälische Nachrichten” (Münster) – „Nieuchronnie nasuwa się pytanie o aspekt moralny. Akurat kanclerz Merkel waży się na ten drażliwy krok, na przełamanie tabu. Potrzeba, w jakiej znajdują się uchodźcy i beznadziejność sytuacji w Syrii zmuszają do zmiany sposobu myślenia. Rozmawiać z Asadem? Tak – dialog zamiast konfrontacji. Kto szuka pokoju, nie ucieknie przed polityką realną. Inicjatywa Merkel jest ryzykowna, ale nie jest szkodliwa. Jest to dokładnie ten sam kurs, jakim idzie ona już w konflikcie ukraińskim”.
„Mannheimer Morgen“ jest krytyczny: „Merkel i Erdogan dochodzą do tego samego wniosku: trzeba rozmawiać z Asadem. Można by to uznać za genialną formę polityki realnej – gdyby miała szanse na sukces. Kto jednak chce przyhamować strumień uchodźców, nie zrobi tego siadając przy jednym stole z wrogiem Kurdów, rebeliantów i PI. Wojska Asada mają na sumieniu ponad ćwierć miliona istnień ludzkich, nawet islamscy kaci nie są w stanie się z nimi równać. Sojusz z Asadem miałby tylko wówczas sens, gdyby prowadził do zakończenia wojny. Ale jak ma to funkcjonować?”.
W podobnym tonie utrzymany jest komentarz „Nürnberger Zeitung”: „Baszarowi el-Asadowi musi się wydawać, że jest Aladynem. Nagle pojawia się dżin obdarzający go siłą, dzięki której znowu może zasiąść z wielkimi tego świata na latającym dywanie. Przy tym przez cztery lata prawie nikt nie chciał o nim słyszeć. Jego wojska mogły się wyszaleć na ludności cywilnej w Aleppo i Homs, masakrować bombami beczkowymi dzieci i starców, niezliczone tysiące ludzi zmusić do ucieczki. Jaką rolę odgrywał przy rozprzestrzenianiu się Państwa Islamskiego, trzeba dopiero zbadać. Teraz to wszystko usuwa się w cień, bo fala uchodźców dotarła do serca Europy”.
„Kiedy Angela Merkel i Thomas Oppermann w wielkokoalicyjnej zgodności chcą ‘rozmawiać‘ z syryjskim dyktatorem, kiedy bawarska minister gospodarki Ilse Aigner przepowiada ‘ułaskawienie‘ Władimira Putina, rzuca to światło na tarapaty, w jakie wpędził Niemcy kryzys uchodźczy” – pisze „Münchner Merkur” – „Powrót do polityki realnej, z której w tak mało pochlebny sposób słynie Angela Merkel? O ustąpieniu Asada raczej nie będzie z nim rozmawiała, to byłaby już sprawa Putina. Znajdującego się zresztą w nader komfortowej pozycji, bo też USA nie wykazują zapału, by środkami militarnymi zgasić pożary rozniecone przez nieszczęsnego George'a W. Busha. Zgrzytając zębami stwierdza się, że grzechy krymskiego imperatora Putina tym bardziej bledną, im bardziej kluczowa rola przypada mu w uchodźczym chaosie. Jaką jednak Europejczycy i Amerykanie mają alternatywę?”
opr. Elżbieta Stasik