Niemiecka prasa: „Brakuje świeżych pomysłów”
21 września 2017Kampanię wyborczą podsumowuje już „Leipziger Volkszeitung”:
„Inaczej, niż się często utrzymuje, można zauważyć różnice między poszczególnymi partiami. Nawet między dwoma największymi. Przy tematach takich jak emerytury, podatki, obrona, rodzina i równouprawnienie chadecja i SPD podążają w różnych kierunkach. Kto uważa, że jest inaczej, nie czytał programów wyborczych. Kampania wyborcza 2017 była lepsza niż jej reputacja – a mimo to pozostaje poczucie, że czegoś brakowało. Nieoficjalnie partyjni stratedzy już to przyznają. Brakuje świeżych pomysłów, niekonwencjonalnych koncepcji i wizji przyszłości”.
Dziennik z Baden-Baden „Badisches Tagblatt" apeluje:
„Nawet, jeżeli roztrzygnięta jest już kwestia, kto będzie kanclerzem. Nawet, jeżeli lewicowa większość wydaje się być bardzo daleko – naprawdę jeszcze nie wiadomo, w jakim kierunku pójdą po wyborach Niemcy: czy będzie rządziła koalicja jamajska (CDU/CSU, SPD, FDP – DW) czy jednak znowu nielubiana Wielka Koalicja? Patrząc dokładnie, nawet w wypadku tej «mieszczańskiej» opcji nie chodzi tylko o szczegóły i niuanse, tylko o dość znaczące różnice. Macie Państwo teraz wybór. Nie pozwólcie roztrzygać tylko innym”.
„Heilbronner Stimme" przewiduje na podstawie coraz bardziej popularnego głosowania listownego wysoką frekwencję wyborczą:
„Wspólne pójście do kościoła, potem oddanie głosu w lokalu wyborczym i wreszcie niedzielny obiad z rodziną: według tej stałej dramaturgii kształtowały się przez dziesięciolecia wyborcze niedziele w Republice Federalnej i później w zjednoczonych Niemczech. Z niedzielnymi wyborami do Bundestagu to się zmieni, uważają badacze. Nic dziwnego, także inne społeczne rytuały są zagrożone wymarciem. Ale jak się wydaje, trend ten nie przenosi się na demokratyczny udział w wyborach: także ze względu na wysoką liczbę osób głosujących listownie, badacze wychodzą z założenia, że w wyborach weźmie udział więcej obywateli niż w 2013 r.”.
Hamburski „Die Zeit” zajmuje się przypuszczalną obecnością w Bundestagu AfD, która w wyborach 2013 nie przekroczyła 5-procentowego progu wyborczego:
„Dla większości Niemców decydujące są jeszcze «umiar i wyważenie» – by posłużyć się formułką kanclerz, która rzeczywiście nie dotyczy tylko chadecji. Dla tych ludzi wrzaski AfD na miejskich rynkach i i jej podburzające hasła są odrażające. Ze słusznych powodów ludzie ci czują się w tym kraju dobrze. Ale nic nie byłoby bardziej niewłaściwe, niż gdyby po wyborach znowu poklepano się po ramieniu i uspokajano, że ponad 80 procent nie wybrało przecież AfD. Oznaczałoby to pogodzenie się z utrzymującym się rozłamem społeczeństwa”.
Opr. Elżbieta Stasik