Niemiecka prasa: chińska podróż Angeli Merkel
30 sierpnia 2012Der Tagesspiegel pisze: "Czego się nie robi dla dobrego przyjaciela. Angela Merkel na przykład jedzie do Pekinu specjalnie dla odchodzącego premiera Wen Jiabao. Bo merytorycznie w rozmowach nie ma co się spodziewać postępów. Ale dla Angeli Merkel najważniejsze są dobre relacje gospodarcze. (...) Z niemieckiego punktu widzenia bardziej celowa byłaby wizyta już po zmianie na czołowym stanowisku w chińskim kierownictwie. Chociaż dojdzie też do spotkania z przyszłym szefem partii komunistycznej Xi Jinpingiem".
Sueddeutsche Zeitung uważa, że "Chiny to trudny partner. Dlatego demokratyczny rząd (Niemiec - przyp.red.) ma poważny dylemat: Pekin jest potrzebny, by utrzymać w ryzach Koreę Północną, by znaleźć rozwiązanie dla konfliktu w Syrii i w sporze atomowym z Iranem, i by uratować globalny system finansowy. Chiny są potrzebne także dla powodzenia niemieckiej gospodarki. Lecz mimo tego owa "prawie perfekcyjna symbioza chińskiej i niemieckiej gospodarki", jak to określił think tank European Council on Foreign Relations, ma jednak swoje kruczki. Coraz bardziej jesteśmy bowiem zainteresowani stabilizacją sytuacji w Chinach. Lecz czy to zainteresowanie stabilnością kraju nie jest równoznaczne z zainteresowaniem stabilnością reżimu? Komu zależy na tym by Chiny pozostały pokojowym i ustabilizowanym krajem musi coś zrobić, by przerwać odwieczne panowanie jednopartyjnego systemu".
Koelner Stadt-Anzeiger zaznacza, że "Zbyt dużo niemiecko-chińskiej harmonii też nie jest dobre. Protokolarna pompa, jaka towarzyszy rządowym konsultacjom, nie może zastąpić jasnego stanowiska w spornych sprawach. Chodzi tu o dyskryminację z jaką spotykają się niemieckie firmy pomimo wszelkich zapewnień o kooperacji gospodarczej. Chodzi też o ograniczone prawa człowieka w Chinach, o brak praworządności i wolności przekonań i prasy. Granice pomiędzy gotowością do kompromisu i zaprzeczeniem samemu sobie są dość płynne".
Przed wyborami w USA
O kandydacie na przyszłego prezydenta USA pisze Reutlinger General-Anzeiger: "Romneyowi nie wszystko dobrze wychodzi. To, czego brakuje temu chłodnemu i nieco aroganckiemu politykowi, zrekompensować ma jego żona, dając emocje i charyzmat. W Tampa sprawiała ona wrażenie, jakby za Romneyem stała bardzo silna kobieta, która będzie wywierać polityczny wpływ. To przysporzy Romneyowi głosów kobiecego elektoratu, ale będą z tym mieć niejakie problemy konserwatywni republikanie.
Financial Times Deutschland pisze o inicjatywie Baracka Obamy, by do roku 2025 samochody w Stanach Zjednoczonych miały zużycie paliwa mniejsze o połowę w porównaniu z obecnym.
"Można powątpiewać, czy inicjatywa Obamy chwyci jako temat walki wyborczej. Zwolennicy będą spokojni, że prezydentowi udało się jednak coś zrobić dla ekologii. Przeciwnicy będą natomiast zadowoleni, że ten 'socjalista w Białym Domu' nie każe im posyłać do lamusa ich ukochanego 15-letniego Dodge'a. Wielka batalia o politykę energetyczną będzie i tak rozgrywana gdzie indziej: także Mitt Romney obiecywał, że uniezależni Stany Zjednoczone od ropy naftowej. Kandydat republikanów chce przede wszystkim ułatwić poszukiwania nowych pól naftowych".
Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek