Niemiecka prasa: FDP na rozdrożu, przemysł samochodowy na plusie
14 września 2011„Zbyt wiele osób z FDP i CSU myli się, bo gadają o usunięciu Greków z unii, chociaż to wcale nie jest możliwe” – piszą Nürnberger Nachrichten.
„Nie mają z tym problemu, ponieważ kanclerz Angela Merkel zbyt późno i z wielkim ociąganiem stanęła po stronie Europy. Również dlatego, że zarówno ona jak i jej rząd dostarczają zbyt mało wyjaśnień błądzącej po omacku polityce w tej nowej dla niej sytuacji; zbyt mało również tego typu wyjaśnień, że akurat Niemcy są mocno zainteresowane utrzymaniem euro. Brak tych wyjaśnień, brak zdecydowanego działania może spowodować to, czego obawia się prezydent Obama, mianowicie, że rynki finansowe po Grecji wezmą na celownik następne kraje: Włochy i Hiszpanię. To właśnie w rękach polityki leży definitywne pokrzyżowanie takich planów, a nie popieranie ich przy pomocy nieostrożnych działań i wygłaszania nieodpowiedzialnych opinii”.
Der Tagesspiegel cytuje słowa byłego kanclerza Niemiec Helmuta Schmidta sprzed dziesięcioleci, „że podróżujących nie powinno się zatrzymywać”. „Wtedy miał on na myśli FDP, ale i dzisiaj pasują one do Wolnych Demokratów jak znalazł. FDP udała się w podróż w kierunku przeciwnym do tego, który obrały CDU/CSU. Co zatem łączy jeszcze te partie? Dla Angeli Merkel może to być równoznaczne ze zmianą u steru rządów. W tandemie z FDP i tak nie będzie już lepiej, nie będzie też lepiej dla CDU. (...) Raczej gorzej. Biorąc pod uwagę aktualne sondaże można przypuszczać, że w 2013 kanclerz straci swój urząd. Gdyby jednak miało dojść do przedterminowych wyborów, a to dlatego, że Merkel zaprezentowała się jako żelazna Europejka, jest jeszcze jakaś szansa, tyle, że na pewno nie w tandemie z FDP”.
Salon samochodowy IAA we Frankfurcie nad Menem
„Podejście człowieka do samochodu jest podobnie ambiwalentne jak podejście doń branży samochodowej” - komentuje Nürnberger Zeitung. Jedne rekordy zbytu gonią kolejne, a mimo to producenci aut ostrzegają przed zbyt dużym optymizmem. Audi, BMW, Mercedes, VW i Porsche odnoszą nienotowane dotąd sukcesy gospodarcze, ale mimo to wciąż muszą wysłuchiwać krytyki, że przesypiają najważniejsze trendy. Jednym z nich jest samochód o napędzie elektrycznym. A przecież tego trendu nie ma i długo nie będzie. Jak wynika z najnowszych badań bez masowego wsparcia rządu tylko 3 procent aut dopuszczonych do ruchu będzie miało w 2020 roku napęd elektryczny. Co przy 51 milionach samochodów na niemieckich drogach oraz trzech milionach nowych pojazdów rocznie daje ni mniej ni więcej 100 tysięcy elektrycznych samochodów.
Natomiast Kölner Stadtanzeiger pisze:
„Jeśli politycy rzeczywiście serio traktują problem ochrony środowiska i klimatu, muszą zmusić producentów samochodów do szybszego wprowadzenia pojazdów z napędem elektrycznym i przyspieszenia procesów innowacyjnych. Tymczasem unika się bezpośredniego rozwiązania problemu, np. w przypadku emisji CO2. Są już, co prawda regulacje unijne, które ustaliły górną granicę emisji w przypadku nowo dopuszczonych do ruchu samochodów. Przekroczenie tego pułapu grozi wprawdzie wysokimi karami, jednak regulacje te powinny być o wiele ostrzejsze. Producenci samochodów mogą sobie nadal spokojnie produkować samochody terenowe o mocy 500 KM, ale muszą też mieć w ofercie auta z napędem elektrycznym. Z robieniem wszystkiego tylko na pokaz nie uda się pójść naprzód”.
Alexandra Jarecka
red. odp. Iwona D. Metzner