1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: „Godziny, które zmieniły Austrię”

Elżbieta Stasik
4 listopada 2020

W czasie, gdy Europa przeżywa drugie apogeum pandemii, terroryści wietrzą swoją szansę - zauważają komentatorzy niemieckiej prasy.

Puste ulice wiedeńskiego centrum po zamachu
Puste ulice wiedeńskiego centrum po zamachuZdjęcie: Alex Halada/AFP/Getty Images

Sueddeutsche Zeitung" pisze:

„Poniedziałkowe ataki przyczyniają się do tego, by długotrwale zatruć atmosferę w Austrii i podzielić społeczeństwo. Tak jak w Halle i Hamburgu ich celem byli Żydzi. Po tym zamachu żydowscy obywatele będą się czuli zmuszeni do większego zabarykadowania się i odizolowania. A muzułmanie jeszcze bardziej będą powszechnie podejrzani. Ale był to też zamach na styl życia wiedeńczyków – nieprzypadkowo został dokonany w ostatni wieczór przed lockdownem, który w Austrii obejmuje nocny zakaz wychodzenia z domu. Bo też jego celem było zabicie możliwie wielu osób: na chybił trafił, bezlitośnie. Tych mianowicie, które przebywały w rozrywkowej dzielnicy miasta, tak zwanym Trójkącie Bermudzkim. Poczucie, że idąc do teatru, kawiarni lub ogródka piwnego można uciec od przeciwności tego świata, ucierpiało w tych godzinach, które na zawsze zmieniły Austrię”.

„Dla cywilizowanego islamu jak najbardziej jest miejsce w Europie, ale nie dla przepełnionych nienawiścią islamistów, których przekonania sięgają wczesnego średniowiecza" – zauważa „Stuttgarter Zeitung” – „Deficyty w integracji, przypadki dyskryminacji albo zranione uczucia religijne nie mogą być przemilczane. Ale w żadnym wypadku nie usprawiedliwiają one terroru i zbrodni”.

Zdaniem ekonomicznego dziennika „Handelsblatt":

Terroryzm wraca do Europy w czasie, gdy koronakryzys osiągnął nowe apogeum i zmniejsza się zaufanie do polityki. W Hiszpanii i we Włoszech dochodzi do rozruchów, ludzie sprzeciwiają się powrotowi do zamrożenia życia. Także w Niemczech rośnie opór przeciwko ochronie przed zarazą, maleje akceptacja narzuconego przez władze ograniczenia kontaktów. Ekstremiści wietrzą swoją szansę. Czują osłabienie państwa i jego możliwości dotarcia do obywateli. Fałszywe informacje sieją niezgodę, teorie spiskowe padają na żyzną glebę. (…) Teraz musi chodzić o wzmocnienie społecznej odporności, która jest tak samo konieczna w walce z terroryzmem, jak w walce z wirusem”.

Jak zauważa natomiast „Frankfurter Allgemeine Zeitung":

„Wyrazy głębokiego współczucia i solidarności z Austrią, napływające z europejskich krajów po umotywowanym islamistycznie zamachu terrorystycznym w Wiedniu, są słuszne – i konieczne. Dla wszystkich jest to wstrząs – od Londynu nawet po Moskwę. Ponadto, jeżeli jest się tak związanym w społeczności, jak na wielu polach członkowie Unii Europejskiej… i jeżeli zapewnianie o duchu solidarności ma mieć sens, trzymanie się razem w obliczu strasznej zbrodni jest oczywistością. Ale na tym nie można skończyć. Ślad islamistycznego terroru staje się coraz dłuższy, czyny przestępcze są dokonywane w coraz szybszym rytmie… Walka z mordercami i ich podżegaczami - powiedziała kanclerz Merkel - „jest naszą wspólną walką”.

W monachijskim dzienniku „Muenchner Merkur” czytamy:

„Diabelski wirus islamizmu nie jest zwyciężony. Schował się tylko wśród nas, tak jak latem koronawirus. Teraz wrócił na swoją krwawą ścieżkę. Prowadzi ona przez najbardziej dumne metropolie Europy, od Drezna po Paryż, od Nicei po Wiedeń. Terroryści chcą nie tylko posiać wśród nas strach. Chcą w nas uderzyć na najwspanialszych scenach naszej żydowsko-chrześcijańskiej kultury. Dużo napisano o frustracji, ciemnocie, anachronizmie islamistów. Mniej uwagi poświęca się niestety ich politycznym i ideologicznym podżegaczom, w pierwszej linii sułtanowi Erdoganowi. Kanclerz Austrii ma rację: Europa jest w centrum „walki cywilizacji z barbarzyństwem”. Musi ją nareszcie prowadzić twardo i zdecydowanie. Także Angela Merkel nie może się dłużej wymigiwać od zdecydowanego zajęcia stanowiska wobec Ankary”.