Iran i USA przypominają pędzące naprzeciwko siebie pociągi
14 czerwca 2019Incydent w Zatoce Omańskiej jest pożywką przede wszystkim dla jednego – spekulacji. Także „Frankfurter Allgemeine Zeitung“ rozważa różne możliwości wytłumaczenia zajścia:
„Akurat dlatego, że jako pierwsza nasuwa się myśl o bezpośrednim lub pośrednim sprawstwie Iranu, jest równie wyobrażalne, iż za tym igraniem z ogniem kryją się jego arabscy zaciekli wrogowie: by napiętnować Iran i forsować rozpoczęty już powrót amerykańskich wojsk (…). Nawet jednak, jeżeli Bolton ma rację i ślad rzeczywiście prowadzi do Iranu, pozostaje pytanie, kto wydał tam rozkaz ataków. Nie jest tajemnicą, że członkowie Gwardii Rewolucyjnej dezaprobują ostrożny kurs prezydenta Rohaniego. Mogło się im podobać, jak zdecydowanie – w każdym razie publicznie – Chameinei odrzucił akcentowane przez japońskiego premiera Abe i być może skonkretyzowane awanse Trumpa: ajatollah ogłosił notorycznie łamiącego słowo prezydenta „niegodnym” tego, by z nim rozmawiać. Wiele nadziei na deeskalację nie pozostaje”.
Dziennik „Nürnberger Nachrichten“ analizując sytuację zastanawia się nad bezczynnością Niemiec:
„Czy Iran kryje się za atakami na tankowce? Od końca maja w Zatoce Perskiej znajduje się lotniskowiec «USS Abraham Lincoln». Wyobrażenie, że irańscy bojownicy niezauważenie mogliby przeprowadzić tam ataki, jest mało wiarygodne. Tyle że Iran i USA przypominają obecnie dwa, pędzące naprzeciwko siebie pociągi. Prezydent USA Trump oraz jego sojusznicy Saudyjczycy i Izrael gwałtownie zaprzeczają wprawdzie, jakoby dążyli do obalenia reżimu mułłów w Teheranie. Ale jednocześnie z powodu nałożonych na Iran sankcji gospodarczych kraj ten prawie już nie ma czym oddychać. Także twardogłowi w Iranie nie są zdolni do ustąpienia choć o milimetr. Bez ingerencji z zewnątrz nie będzie deeskalacji. Minister spraw zagranicznych Heiko Maas wrócił z Iranu z rekomendacją zaangażowania się w organizację regionalnej konferencji z udziałem wszystkich zainteresowanych stron. Nie powiedział, dlaczego Niemcy, które przewodniczą obecnie Radzie Bezpieczeństwa ONZ, nie umieściły tego w swoim harmonogramie działań”.
Stołeczny „Die Welt“ jest zwolennikiem polityki twardej ręki:
„Nie, Irańczycy nie są ani głupkami, ani samobójcami. Wierzą, że prezydent USA jest megalomanem, który koniecznie chce uniknąć wojny. I wierzą, że wiedzą to także sojusznicy USA. Chodzi zatem o skalkulowane ryzyko i jasne przesłanie do świata: popatrzcie, to my nadajemy ton w regionie. Zaaranżujcie się z nami. Unia Europejska powinna potępić Irańczyków jako sponsorów państwowego terroryzmu, zakończyć farsę zwaną umową atomową, która służy tylko Irańczykom i postawić sprawę jasno sygnalizując, że dostęp do cieśniny Ormuz będzie utrzymany w razie potrzeby także z użyciem przemocy. A tym samym pokaże reżimowi w Teheranie, że tym razem się przeliczył. Mogłoby to zdziałać cuda”.
Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>
Z kolei gazeta „Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung“ ostrzega:
„Cokolwiek się kryje za aktualnymi atakami: trzeba mieć nadzieję, że nikt nie da się ponieść emocjom. Także nie zawsze – mówiąc delikatnie – racjonalnie działający prezydent USA Donald Trump. Dalsza eskalacja mogłaby mieć fatalne skutki nie tylko dla Bliskiego Wschodu, ale też dla światowej gospodarki. Cieśnina Ormuz, jedna z najważniejszych tras międzynarodowego handlu, znajduje się bardzo blisko miejsca wydarzeń”.
W podobnym tonie utrzymany jest komentarz „Badische Zeitung“ z Fryburga:
„Ataki mogą być desperackim ostrzeżeniem z Teheranu: dotąd i ani kroku dalej! Ale dotarłoby to do Waszyngtonu? Prezydent USA przekroczył już tyle granic zdrowego rozsądku, że można się po nim spodziewać także sprowokowania wojny w Zatoce Perskiej. Tym bardziej nakazem chwili jest wstrzemięźliwość i zrezygnowanie z wyciągania pochopnych wniosków”.