1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Jak daleko chce posuwać się jeszcze w prawo polityka?

Elżbieta Stasik
3 września 2018

Także z początkiem nowego tygodnia tematem komentarzy jest Chemnitz i szukanie przyczyn niezadowolenia obejmującego coraz szersze kręgi społeczeństwa.

Deutschland Rechte Demo in Chemnitz
Zdjęcie: Getty Images/S. Gallup

Zdaniem „Rhein-Zeitung” z Koblencji: „Tej Republice brakuje polityków, którzy by się przeciwstawili rosnącemu rozłamowi społeczeństwa szukając przyczyn przemocy i wybuchów wściekłości, takich jak w Chemnitz. Nie dziwi to, bo oznaczałoby przecież dociekanie błędów własnej polityki. W żadnym wypadku nie chodzi przy tym tylko o utratę przez państwo kontroli w polityce uchodźczej. Chodzi przede wszystkim o brak partycypowania szerokich kręgów społeczeństwa w rozkwicie gospodarczym, o wycofanie się państwa ze szkół czy placówek dla młodzieży, o unikanie odpowiedzi na rosnący niepokój o przyszłość spowodowany globalizacją i starzejącym się społeczeństwem. Jeżeli tak jak w Chemnitz skrajnie prawicowe hasła wnikają do umiarkowanego społeczeństwa i głęboko podzielone są już nawet rodziny, wówczas polityka musi być aktywna. W przeciwnym wypadku w Urzędzie Kanclerskim zasiądzie wkrótce niemiecki Donald Trump”.

Dziennik „Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung” krytycznie ocenia apel szefa niemieckiej dyplomacji Heiko Maasa do społeczeństwa, by się uaktywniło i wspólnymi siłami broniło demokracji:

„Gdyby obywatele mieli poczucie, że tradycyjne partie otwarcie dyskutują o problemach i zdecydowanie się za nie biorą, że na przykład minister spraw zagranicznych Maas troszczy się o to, by kraje, które dotąd nie chcą przyjmować z powrotem swoich rodaków, robiły to, byłoby to najlepszym sposobem na wytrącenie nareszcie AfD i Pegidzie broni z ręki. Zamiast tego jednak apeluje się do społeczeństwa obywatelskiego. Nie jest to tak mozolne”.

Mannheimer Morgen" uważa, że: „Oczywiście państwo musi rozwiązywać realne problemy migracji. Tak, jak właśnie to próbuje: kierowanie, kontrolowanie i wzmożony wysiłek integracyjny. Ale z zupełnie innym zdecydowaniem niż do tej pory. Należy do tego również przeprowadzenie nakazanych deportacji, a nie bałagan. Należy do tego również to, by Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców został nareszcie właściwie wyposażony i nie dawał się nabierać na każdy, nawet najbardziej prymitywnie sfałszowany dokument”.

Frankfurter Rundschau" odnosi się do wypowiedzi szefa MSW Horsta Seehofera: „Kiedy Seehofer mówi o «zmienionych do pewnego stopnia» Niemczech, wyraża obawy przed stratą, które przypuszcza u swoich potencjalnych wyborców. Oczywiście, że «kraj» się zmienił. Ale robienie z uchodźców sedna domniemanego problemu jest zwykłym populizmem. Gdyby dalej iść tokiem myślenia Seehofera, życzyłby on sobie powrotu do Niemiec z 1955 roku: wypieranie nazistowskiego potencjału, cud gospodarczy, patriarchalny model rodziny, prawica i konserwatyści znowu zjednoczeni w chadecji. Każdy powinien być świadomy, że obniża się w ten sposób «granicę tolerancji». Pytanie jak daleko chce posuwać się jeszcze w prawo polityka, dopóki nie stanie się skrajnie prawicowa?”.