1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Komisja Europejska musiała postradać zmysły

1 września 2018

Sobotnie wydania gazet komentują zapowiedź likwidacji zmiany czasu, o której poinformował w piątek przewodniczący Komisji Europejskiej.

Zeitumstellung
Zdjęcie: picture-alliance/ZUMA Wire/D. Oliveira

Stołeczny dziennik „Die Welt” pisze: „Europa jest kolebką parlamentaryzmu, matką reprezentatywnej demokracji. Jest ona atakowana przez populistów, jako niedemokratyczna. W jej miejsce powinien wkroczyć cezaryzm z wątpliwymi wyobrażeniami o woli narodu. Stale dochodzi do powoływania się na odczucia narodu, by oczernić parlamenty i instytucje demokratyczne. Biorąc to pod uwagę Komisja Europejska musiała postradać zmysły, by po głupocie Brytyjczyków z brexitem potraktować trzeciorzędną ankietę w Internecie ws. likwidacji zmiany czasu, na równi z referendum, w którym wziął udział niecały procent obywateli UE. A właśnie dzisiaj musiała UE powiedzieć: demokracja rządzi tylko tam, gdzie decyzje podejmują parlamenty”.

„Stuttgarter Zeitung” stwierdza sceptycznie: „Wynik głosowania rzędu 84 procent przeciwko zmianie czasu nie jest bynajmniej potężnym świadectwem woli obywateli, lecz dowodem zdolności kampanii mniejszości, która z zaciekłością wgryzła się w ten temat. Zamiast wspólnej regulacji może powstać znowu europejski patchwork. To zbyt wysoka cena dla czystego efektu placebo, który miałby niewielki wpływ na UE”.

W podobnym tonie pisze „Rheinpfalz” z Ludwigshafen: „Sondaż ws. zatrzymania lub zlikwidowania zmiany czasu nie był ani wiążący, ani reprezentatywny. Przyglądając się temu na serio rodzi się pytanie, co to ma znaczyć.  (…) 4,6 mln ankietowanych przy 400 mln uprawnionych do głosowania. Wyciąganie z tego wniosków nt. woli obywateli UE jest więcej jak ryzykowne”.

Natomiast regionalny dziennik „General-Anzeiger” z Bonn uważa: „Zmiana czasu, nawet, jeśli na krótko, wybija z rytmu rynek wewnętrzny, kosztuje przedsiębiorstwa, transport i urzędy kilka milionów – sumy, które pozostaną bez zwrotu, ponieważ czas został wybrany samowolnie. Że ta praktyka wreszcie się skończy ma sens.(..)  Jednakże Bruksela nie będzie chciała wprowadzić jednakowej strefy czasowej we wszystkich państwach członkowskich. Potrzeby na północy na południu, na zachodzie czy wschodzie Unii są zróżnicowane. I kto z powagą traktuje respekt dla woli obywatelskiej, musi zaakceptować, że istnieją różnice, których nie można czy nie trzeba koordynować”.

Dziennik „Mitteldeutsche Zeitung” z Halle jest zdania: „Ważniejsze jest, że zlikwidowany zostanie rytuał, który okazał się bezsensowny i nieefektywny. Europa nie potrzebuje zabawy zegarkami, lecz miarodajnych reguł. Ale dopiero teraz dojdzie do sporu. Kwestią otwartą pozostanie czy mniejszego zużycia energii elektrycznej wieczorem nie wyrównają dłuższe fazy ogrzewania rano".