Niemiecka prasa: "Koncerny samochodowe kopią sobie grób"
30 stycznia 2018"Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa:
"Niemiecki przemysł samochodowy doszczętnie się zblamował, usiłując zamknąć usta jego krytykom. Żeby podważyć naukową opinię na temat szkodliwego wpływu spalin na ludzki organizm zlecił przeprowadzenie badań, których rzetelność pozostawia wiele do życzenia. Co gorsza, w ten sposób ośmieszono Niemcy jako państwo, w którym naukę do tej pory traktowano z należytym szacunkiem".
Zdaniem "Hessische Niedersaechsische Allgemeine":
"To oburzające, bo wydaje się oczywiste, że nie chodziło tu wcale o ograniczenie szkód wywieranych przez spaliny na ludzi, tylko o PR. A to można śmiało uznać za perwersję. Błyskawiczne zdystansowanie się (od tych pseudobadań, red.) przez koncerny samochodowe też przemawia za taką oceną. Tym bardziej, że w koncernie Volkswagena jak zwykle mówi się, że chodzi tu tylko o błędy popełnione przez kilka osób. W rezultacie, podobnie jak w aferze spalinowej VW, sposób, w jaki przemysł motoryzacyjny podszedł do tego nowego skandalu wyrządził więcej szkód niż on sam".
Myśl tę rozwija "Flensburger Tageblatt":
"Przeprosiny i tłumaczenia złożone przez koncern Volkswagena śmierdzą pod niebiosa. Koncern znowu mówi o błędach popełnionych przez pojedyncze osoby. Tak samo jak w aferze spalinowej. Jego kierownictwo, żeby wymigać się od kary, zapewnia, że o niczym nie wiedziało. I wykręciło się sianem. Za kratki trafili ludzie z trzeciego czy nawet czwartego szeregu. Można tylko dziwić się, jak bossowie z VW mogą z tym żyć".
"Koelner Stadt-Anzeiger" pisze:
"To wręcz niesłychane, że te testy przeprowadzono na zlecenie branży, która od lat, systematycznie i nierzadko przy pomocy oszukańczych metod starała się nam wmówić, że jej wyroby emitują o wiele mniej dwutlenku azotu niż w rzeczywistości. A jeszcze bardziej oburzające jest to, że przeprowadzono je w kraju, w którym pojęcia «godność człowieka» i «gaz» mają szczególne znaczenie i miały wyznaczać wieczne tabu. Tak przynajmniej mogłoby się wydawać, ale, jak widać, dziś już tak nie jest".
Podobnie widzi to "Stuttgarter Zeitung":
"Po raz kolejny trzeba stwierdzić z ubolewaniem, że niektórzy czołowi menedżerowie przemysłu motoryzacyjnego i związani z nimi lobbyści utracili moralny kompas, którym powinni się posługiwać. To, co zaczęło się od oszustw w aferze spalinowej Volkswagena i znalazło ciąg dalszy w legalnym, ale w najwyższym stopniu problematycznym przekraczaniu przez wiele modeli samochodów dopuszczalnych granic szkodliwych emisji (...) przeniosło się teraz na testy z udziałem małp i ludzi, które to testy wyznaczają nowy, niewyobrażalny wręcz pułap bezczelności, która obróci się przeciwko koncernom samochodowym i bardzo im zaszkodzi".
Dziennik "Badische Neueste Nachrichten" postuluje:
"Teraz przede wszystkim trzeba wreszcie wziąć dokładnie pod lupę lobby związane z przemysłem samochodowym i nie zważać na wysuwany przez nie stale argument, że od tej branży zależą setki tysięcy miejsc pracy. Znajduje on nieodmiennie posłuch wśród polityków, którzy z drugiej strony zawsze potrafią przymknąć oczy na jego manipulacje i najzwyklejsze w świecie oszustwa".
Kropkę nad i stawia "Allgemeine Zeitung" z Moguncji:
"W istocie rzeczy koncerny samochodowe same sobie kopią grób, choć wciąż jakoś tego nie zauważają. A kopią go uciekając się do skandalicznych metod prowadzenia interesów, ignorowania dobrych, handlowych zasad i zarządzania kryzysowego, które oscyluje między impertynencją i skrajnym dyletanctwem".
opr. Andrzej Pawlak