1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: kryzys zadłużenia w strefie euro i zbyteczna "zimna rezerwa" energetyczna

1 września 2011

Przedmiotem komentarzy są dwie decyzje: pierwsza dotyczy wzmocnienia Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej, druga rezygnacji przez Federalną Agencję ds. Sieci Elektroenergetycznych z tzw. "zimnej rezerwy".

Wychodząca w Berlinie gazeta Neues Deutschland poddaje pod rozwagę:

"Sprawę należy uznać za załatwioną: gabinet rządowy jednogłośnie uchwalił wzmocnienie Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF). Gdy państwa strefy euro nie będą w stanie uporać się w przyszłości ze swoimi długami, będą mogły schronić się pod parasolem ratunkowym, który będzie miał do dyspozycji jeszcze więcej pieniędzy. Nowum polega na tym, że EFSF może już profilaktycznie przyznać danym państwom środki, żeby nie popadły w jeszcze większe długi. Pożyczki potrzebne na zakup obligacji państwowych od 'prawie bankrutów', EFSF, żeby móc ich wesprzeć, ma zaciągać na rynkach finansowych.

Tak się będzie działo pod warunkiem, że łaskawie ocaleni od zguby przeprowadzą reformy, ukierunkowane na redukcję wydatków państwa. O tym dokąd to prowadzi, świadczą utrzymujące się protesty, strajki generalne i zamieszki w krajach, które już miały przyjemność skorzystać z pomocy, albo właśnie na nią czekają. Nowe uregulowania znów nie dotykają sedna problemu."

Lübecker Nachrichten krytykuje narodowe egoizmy w Europie:

"To, że rząd federalny postanowił pomoc finansową uzależnić od surowych kryteriów i naciskać, by w całej strefie euro przyjęto tzw. hamulec długu publicznego, jest właściwym pociągnięciem. Niestety jednak przypadek Berlusconiego dowodzi, jak trudno przeforsować dyscyplinę budżetową i lepiej skoordynować politykę. Dotąd były to tylko puste deklaracje, składane na każdym spotkaniu kryzysowym. Zwykle dominują krótkowzroczne narodowe egoizmy. Zjednoczona Europa jest fascynującą ideą. Wspólna waluta jest jakby jej przypieczętowniem. Jeśli ma być czymś trwałym, w niektórych krajach Europy muszą się zmienić nie tylko wskaźniki ekonomiczne ale i mentalność".

Hamburski tygodnik Die Zeit o miejscu dzisiejszych Niemiec w Europie:

"Niemcy stoją przed wielkim problemem; tak wielkim jak remilitaryzacja, integracja z zachodnimi strukturami obronnymi za czasów Adenauera czy polityka wschodnia. Zatem co dalej z Niemcami w Europie? Polityka europejska, ongiś domena technokratów, stała się sceną dla niemieckiego kryzysu tożsamości. Dawne twierdzenia, że ten kraj jest zbyt mały, by mógł objąć hegemonię w Europie i zbyt duży, by mógł zadbać o równowagę, należą do przeszłości. Sprawdzony układ, gdzie Niemcy występują jako potęga gospodarcza, a Francja jako potęga polityczna, już nie funkcjonuje. (...) Dziś Niemcy są również pod względem politycznym nieodzowną siłą w Europie. Dlatego nie można jej uratować ani wbrew Niemcom, ani też bez ich udziału".

Niemcy nie potrzebują "zimnej rezerwy"

Kieler Nachrichten podkreślają z zadowoleniem:

"Teraz już wiemy oficjalnie: Federalna Agencja ds. Sieci Elektroenergetycznych (BNetzA) uważa, że w następnych latach Niemcy nie będą potrzebowały siłowni jądrowej jako "zimnej rezerwy". Zaopatrzenie kraju w prąd jest pewne również bez skorzystania z elektrowni jądrowej. Rząd federalny może odetchnąć z ulgą.

Siłownia na standby'u znów ożywiłaby tylko debatę na temat rezygnacji z energii jądrowej i wzmogła nieufność wobec intencji rządu co do jego zwrotu w polityce energetycznej. Pod względem politycznym byłby to fałszywy sygnał. "Zimna rezerwa" jest też bezsensowna pod względem technicznym, ponieważ zakładałaby pracę elektrowni bez przerwy. Nie można by jej według własnego widzimisię wyłączać i włączać. Specjaliści ds. sieci energetycznych również dlatego opowiedzieli się przeciwko rezerwie mocy w energetyce jądrowej, ponieważ Niemcy dysponują wystarczającymi rezerwami w energetyce konwencjonalnej".

Frankfurter Rundschau konkluduje:

"No proszę: a więc można i bez elektrowni jądrowej. Pomysł trzymania starej siłowni w rezerwie, żeby uniknąć awarii sieci i przerw w dostawie prądu podczas dwóch następujących po sobie zim, był i tak absurdalny. Zbyt nieelastyczne to wszystko i zbyt kosztowne. Federalna Agencja ds. Sieci Elektroenergetycznych wymieniła parę innych starych elektrowni, które można by reaktywować, i które byłyby z pewnością w stanie nie dopuścić do  blackoutu".

Iwona D. Metzner

red. odp. Małgorzata Matzke