Niemiecka prasa: „manifest niereformowalnych” członków SPD
14 czerwca 2025
Opublikowany na początku tygodnia manifest „Zapewnienie pokoju w Europie poprzez zdolności obronne, kontrolę zbrojeń i porozumienie” podpisało ponad sto osób, w większości z lewicowo-pacyfistycznego skrzydła Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. Są wśród nich były długoletni szef klubu SPD w Bundestagu Rolf Muetzenich i poseł tej partii Ralf Stegner, a także były przewodniczący SPD Norbert Walter-Borjans i były minister finansów Hans Eichel.
Pokojowi zagrażają podżegacze wojenni na Kremlu, a nie Zachód
To „otwarte rzucenie rękawicy” własnej partii i własnemu rządowi – pisze Joachim Kaeppner w weekendowym wydaniu „Sueddeutsche Zeitung”. „Czy to żądza zemsty starzejących się towarzyszy?”. A może zwykły ideologiczny upór?” – zastanawia się autor. Jego zdaniem autorzy manifestu nie mają prawa powoływać się na historyczne wzory, przede wszystkim na kanclerza Willy'ego Brandta, twórcę polityki odprężenia na przełomie lat 60 i 70. „Sytuacja w Europie zmieniła się dramatycznie wskutek rosyjskiej wojny napastniczej” – podkreślił Kaeppner.
Pokojowi w Europie zagrażają „neoimperialiści i podżegacze wojenni na Kremlu”, a nie Zachód, NATO i własny rząd Friedricha Merza i Larsa Klingbeila, jak sugerują autorzy manifestu.
Komentator przypomniał, że pierwszy socjaldemokratyczny kanclerz Willy Brandt – antyfaszysta i członek ruchu oporu - rządził w latach 1969-1974 i podał swoim wojennym przeciwnikom rękę w ramach polityki odprężenia, za co otrzymał w 1971 r. Nagrodę Pokojową Nobla. W czasach, gdy rządził Brandt, niemiecki budżet na wojsko wynosił 3,5 proc. PKB – tyle samo, ile zapowiada rząd Merza. Brandt odważył się na pojednanie, gdyż konsultował swoją politykę z sojusznikami, włącznie z USA. Autorzy „Manifestu” traktują natomiast Amerykę i NATO jak „obce destruktywne siły”, od których należy się zdystansować, aby móc zbliżyć się do Rosji.
Analogie z Brandtem nieuzasadnione
Muetzenich i jego towarzysze z SPD nie mogą wiarygodnie powoływać się na Brandta – pisze dziennikarz „SZ”. Ich postawa bardziej przypomina działania socjaldemokratów z lat 80, gdy SPD nie była w stanie nawiązać pozytywnego dialogu z ruchami protestu w Europie Środkowej i Wschodniej, w tym z Solidarnością.
„Braku kontaktu z rzeczywistością demonstrowany przez frakcję pokojową w SPD, zapiera dech w piersiach. Przedstawiciele tej grupy chcą powrotu do przeszłości ignorując jedną z najważniejszych lekcji historii” – pisze Berthold Kohler we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Strategia Putina przynosi rezultaty?
Pacyfiści z SPD na krótko przed zjazdem partii i szczytem NATO domagają się zwrotu w polityce obronnej własnego rządu, którą uważają za niebezpieczną i irracjonalną. Sygnatariusze manifestu twierdzą, że w Niemczech i innych krajach europejskich do głosu doszły siły zmierzające do wojskowej konfrontacji. „Trzeba przetrzeć oczy ze zdumienia – napisano rzeczywiście w Niemczech, a nie w Rosji” – wtrąca Kohler. Jego zdaniem manifest jest sygnałem dla Putina, że jego strategia propagandowa przynosi rezultaty.
Autorzy manifestu ignorują jedną z najważniejszych lekcji historii – „prowadząc politykę appeasementu otwiera się wrota do piekieł” – podsumowuje komentator „FAZ”.
„Manifestem niereformowalnych” określił dokument SPD niemiecki tygodnik „Der Spiegel”.
Manifest to nie satyra – autorzy niereformowalni
„Rosja bombarduje Ukrainę, Władimir Putin odmawia poważnych rozmów pokojowych, jego poplecznicy grozą trzecią wojną światową, a grupa z SPD ostrzega przed militarną strategią konfrontacyjną ze strony Zachodu. To brzmi jak satyra, ale pismo jest jak najbardziej poważne” – pisze Ralf Neukirch.
Mieszanka tęsknoty za pokojem i braku kontaktu z rzeczywistością może spotkać się z sympatią nie tylko w części SPD, ale także wielu obywateli Niemiec.
Zdaniem autora analogie z polityką odprężenia Brandta są całkowicie chybione. W latach 70. obie strony konfliktu akceptowały granice w Europie. „Putin nie akceptuje granic i chce doprowadzić Rosję do dawnej sowieckiej wielkości. Napaść na Ukrainę dowodzi, że poważnie o tym myśli” – czytamy w „Spieglu”.
Neukirch uważa, że manifest zmusza szefa SPD Larsa Klingbeila do jasnego opowiedzenia się za polityką, której celem jest przywrócenie zdolności do obrony Niemiec. „Powinniśmy być autorom manifestu za to wdzięczni” – pisze w konkluzji komentator „Spiegla”.