1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Nie będzie przełomu ekumenicznego / Obama myśli tylko o sobie

24 września 2011

W dzisiejszym wydaniu: gazety krytykują podejścia papieża Benedykta XVI do protestantów jak i Baracka Obamę za to, że nie wykorzystał szansy uznania go przez świat arabski za neutralnego pośrednika.

Papież Benedykt XVI rozmawiał w Erfurcie z przedstawicielami Rady Kościoła Ewangelickiego w Niemczech. Odniósł się między innymi do sytuacji ekumenicznej.

Frankfurter Rundschau nie kryje rozczarowania:

"Proszę nie spodziewać się sensacji - oświadczył Benedykt XVI przed wizytą w Niemczech. A jednak Ojciec Święty pomylił się, ponieważ jego podejście do protestantów było sensacyjne; sensacyjnie obojętne, wyniosłe, ba, impertynenckie. Apel o przyspieszenia tempa procesu ekumenicznego pojednania papież zbył przy pomocy wskazówki, że nie prowadzi się negocjacji w sprawach wiary. Spotkanie w Erfurcie mogłoby być poruszające i inspirujące. Stało się inaczej. Był to wykład o rzymskiej samowystarczalności. Z ekumenicznego punktu widzenia istna katastrofa".

W podobnym tonie wypowiada się Westdeutsche Allgemeine Zeitung z Essen:

"Marcin Luter przybył do Erfurtu, papież Benedykt XVI przybył do Erfurtu, ale do Erfurtu nie przybył ekumeniczny przełom. Szkoda. Papież pogrzebał wszelkie nadzieje na nowy zryw ekumeniczny. Z ust ujmującego, subtelnego i podobno skromnego zwierzchnika Kościoła katolickiego zabrzmiało to zdecydowanie; prawie chłodno. To była gorzka odmowa i jakże bolesna".  

Heilbronner Stimme też nie szczędzi krytyki:

"Nawet jeśli Benedykt XVI mówi delikatnym głosem, jego słowa świadczą o czymś wręcz przeciwnym. W czasie nabożeństwa w Erfurcie papież nazwał nadzieję na postęp ekumeniczny "nieporozumieniem politycznym". Zatem małżeństwom międzykonfesyjnym nadal nie wolno będzie przyjmować wspólnie Eucharystii. (...) Jest to bolesne tym bardziej, gdy się widzi, w jak wielkoduszny sposób papież podchodzi do różnic między katolicyzmem a prawosławiem i grupami jak radykalne Bractwo Św. Piusa". 

Brak miejsca dla Palestyny: dyplomacja zawiodła

Wychodząca w Monachium TZ rozumie niecierpliwość Palestyńczyków:

"Dziesiątki lat rokowań, dziesiątki lat przemocy... Proces pokojowy na Bliskim Wschodzie od dawna tkwi w impasie. Dlatego jest to bardziej niż zrozumiałe, że Palestyńczycy stracili cierpliwość i chcą na forum światowej wspólnoty stworzyć fakty. Jednostronne posuwanie się do przodu prezydenta Palestyńczyków Abbasa jest przy tym również wyrazem osobistego rozczarowania osobą Baracka Obamy. Przecież to on, laureat pokojowego Nobla, obudził w Palestyńczykach nadzieję, że jeszcze w 2011 roku będą mieli własne państwo. Teraz Obama staje jednoznacznie po stronie Izraela. Przegrywa zatem szansę uznania go przez świat arabski za neutralnego pośrednika... z wewnątrzpolitycznego wyrachowania. Ponieważ chce być ponownie wybrany, potrzebuje też głosów obywateli amerykańskich narodowości żydowskiej".

Ukazująca się we Frankfurcie nad Odrą Märkische Oderzeitung konkluduje:

"Gdyby potrzeba było jeszcze jednego dowodu na to, że system ONZ wymaga niezwłocznie zreformowania, to dostarcza go kwestia palestyńska. Wówczas prezydent USA nie zagroziłby wetem wiedząc, że duża większość w tej światowej organizacji popiera wniosek Abbasa o pełne członkostwo. Obama, który ubiega się o drugą kadencję w Białym Domu, kapituluje przed żydowskim lobby w Stanach Zjednoczonych i przed hardlinerem Netanjahu".

Iwona D. Metzner

red. odp. Andrzej Paprzyca