1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: niemądre poparcie Merkel dla Sarkozy'ego

Andrzej Pawlak7 lutego 2012

Najnowsze niemiecko-francuskie konsultacje międzyrządowe dowiodły, że duet "Merkozy" działa niczym szwajcarski zegarek, ale to wcale nie oznacza, że to się wszystkim podoba.

Zdjęcie: dapd

Zdaniem Braunschweiger Zeitung:

"Najnowsze niemiecko-francuskie konsultacje międzyrządowe należy uznać za sukces. (...) I dobrze, że można, bo gdyby te obie lokomotywy zaczęły nagle ciągnąć w różne strony, to rozerwałyby Europę."

Stuttgarter Zeitung nawiązuje do poparcia Merkel dla Sarkozy`ego w zbliżających się wyborach prezydenckich we Francji:

"To jasne, na kogo pani kanclerz głosowałaby we Francji, ale nie ma ona w tym kraju prawa głosu i nie jest tam uczestnikiem demokratycznej walki wyborczej. Dlatego czymś niesłychanym, a zarazem niezbyt mądrym jest to, że tak otwarcie dała się zaprząc do wyborczego rydwanu Sarkozy`ego."

Eßlinger Zeitung stwierdza:

"Można chyba zaufać Angeli Merkel, że będzie miała dość wyczucia sytuacji i nie przesadzi w popieraniu Sarkozy`ego. A poza tym: Niemcy i Francja są w Europie na siebie skazane i każdy francuski prezydent prędzej czy później jakoś potrafił się dogadać z niemieckim kanclerzem. Nawet wtedy, kiedy początki były trudne, jak w przypadku Helmutha Kohla i Francois Mitteranda."

Berliner Zeitung ostrzega, że:

"Opowiadając się tak wyraźnie po stronie Sarkozy`ego Merkel naraża się na duże ryzyko ze szkodą dla niemieckich interesów. W tej chwili wszystko wskazuje na to, że socjalista Francois Hollande zostanie wybrany na wiosnę na nowego prezydenta Francji. Tymczasem Merkel stawia na sukces Sarkozy`ego ponieważ współpraca z nim dobrze się układa, a poza tym on uznał jej dominującą rolę w tym duecie."

Offenburger Tageblatt uznaje oburzenie z tego powodu za dużą przesadę, bo - jak pyta:

"Czyż nie jest czymś normalnym, że zaprzyjaźnione ze sobą partie udzielają sobie poparcia w walce wyborczej. Po co zatem te okrzyki świętego oburzenia, kiedy niemiecka konserwatystka wspomaga francuskiego konserwatystę? Merkel, jak każda mądra kobieta, działa ponadto z wyprzedzeniem: teraz ona pomaga Sarkozy`emu, a jeśli zostanie on ponownie wybrany na prezydenta, w przyszłym roku on pomoże jej w kampanii wyborczej do Bundestagu. W gruncie rzeczy można by to chyba nawet nazwać działaniem na rzecz zachowania ciągłości w polityce."

Frankfurter Allgemeine Zeitung zwraca uwagę na zgodność opinii duetu "Merkozy" w sprawie Grecji:

"Do dobrych obyczajów w stosunkach niemiecko-francuskich należy teraz i to, że pani kanclerz i pan prezydent nie zostawiają nawet cienia wątpliwości co do tego, że są jednomyślni zawsze, wszędzie i we wszystkim. (...) O rozbieżnościach, jeśli do nich dochodzi podczas rozmów kuluarowych, nigdy się nie mówi publicznie. Tymczasem wiadomo, że w Paryżu uznaje się końską kurację zaaplikowaną Grecji za kontraproduktywną, ponieważ ten kraj może się w ten sposób naoszczędzać na śmierć."

Z nieco innej perspektywy na grecki problem spogląda Hamburger Abendblatt:

"Grecja potrzebuje nie tylko pieniędzy, ale także rewolucji kulturalnej, która wymaga czasu oraz, przede wszystkim, dużo dobrej woli. Unijni kontrolerzy i zablokowane konta nie spełniły pokładanych w nich nadziei. Z drugiej strony dopuszczenie do bankructwa tego kraju i jego wystąpienia ze strefy euro nie wchodzi w rachubę. Oznaczałoby to bowiem otwarte przyznanie się do bankructwa idei europejskiej jedności. UE popełniła niewątpliwie duży błąd wprowadzając wspólną walutą w krajach będących na rożnych poziomach rozwoju gospodarczego, ale jeszcze większym błędem byłoby porzucenie projektu europejskiego w chwili, w której dotknął go pierwszy poważny kryzys."

Andrzej Pawlak

red. odp. Iwona D. Metzner