1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: nowa europejska oś Berlin-Warszawa

Anna Widzyk opracowanie
2 lipca 2024

W czasie, gdy Francji grozi stagnacja lub chaos, Polska staje się szczególnie ważnym partnerem dla Niemiec – ocenia niemiecka prasa.

Premier Donald Tusk i kanclerz Olaf Scholz we wtorek w Warszawie
Premier Donald Tusk i kanclerz Olaf Scholz we wtorek w WarszawieZdjęcie: Michael Kappeler/dpa/picture alliance

W dniu pierwszych od 2018 roku polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych berliński dziennik „Der Tagesspiegel” pisze o „nowej osi Berlin-Warszawa” w Europie. „Europa prawie nie rusza z miejsca. To dobrze czy źle? Nie idzie naprzód, co dla wielu jest bolesne. Ale pocieszeniem jest to, że się nie cofa. Postęp tutaj, regres tam równoważą się wzajemnie. Asynchroniczność jest szczególnie widoczna gdy spojrzymy na relacje w trójkącie między Niemcami, Francją i Polską” – pisze na łamach berlińskiego dziennika Christoph von Marschall.

Wskazuje, że z jednej strony wybory parlamentarne we Francji budzą niepokój, zaś z drugiej strony nadzieje wiązane są z nową władzą w Polsce. „W czasie ośmiu lat rządów narodowo-populistyczny PiS szkalował Niemcy i UE jako zagrożenie dla interesów Polski. Pod rządami liberała Donalda Tuska Warszawa ponownie stała się partnerem, który aktywnie współpracuje” – dodaje autor komentarza.

Polska „wagą ciężką” na wschodzie UE

Wskazuje on, że wtorkowe konsultacje międzyrządowe są pierwszymi od 2018 roku, choć w zasadzie powinny odbywać się co rok. To tym bardziej godne uwagi, że Tusk i partie niemieckiej koalicji rządzącej SPD, Zieloni i FDP mają „przeciwstawne poglądy w wielu kwestiach”, jak np. energia atomowa, unijny Zielony Ład, polityka migracyjna czy skala wsparcia militarnego dla Ukrainy oraz wydatki na obronność.

„Decydujące znaczenie ma jednak to, że w przeciwieństwie do PiS Tusk nie chce podziałów, ale konstruktywnego dialogu” – podkreśla von Marschall. I dodaje, że byłoby jeszcze lepiej, gdyby dialog ten rozwinął się w trylog w Trójkącie Weimarskim z Francją. Jednak to na razie pozostanie w sferze życzeń – ocenia, wskazując na niepewność związaną z polityką wewnętrzną we Francji.

Kanclerz Olaf Scholz przybył z ministrami swojego rządu do Warszawy już w poniedziałek wieczoremZdjęcie: Tomasz Gzell/PAP/dpa/picture alliance

„Współpraca między Niemcami a Polską, wagą ciężką wśród członków UE w Europie Środkowo-Wschodniej, jest tym bardziej cenna. Energia osi Berlin-Warszawa działa jako przeciwwaga dla rozpowszechnionej nie tylko we Francji skłonności do demontażu Unii Europejskiej” – ocenia Christoph von Marschall.

Sygnał jedności z Warszawy

„Sueddeutsche Zeitung” („SZ”) pisze o roli współpracy polsko-niemieckiej w czasie, gdy załamać się mogą dwa filary polityki zagranicznej i bezpieczeństwa: przyjaźń z Francją i jedność europejska oraz sojusz z USA i relacje transatlantyckie. „Co by to oznaczało, gdyby Trump powrócił do Białego Domu jako prezydent i zaczął podkopywać, a nawet niszczyć NATO? Możliwość powrotu Trumpa, który żywi niechęć do Niemiec, jest tak realna, że scenariusz ten został przećwiczony przez niemiecki rząd. Nie ma jednak planu B dla skrajnego scenariusza, w którym francuska polityka zwróciłaby się jednocześnie przeciwko Niemcom i UE” – pisze autor komentarza Daniel Broessler.

„Niemcy potrzebują teraz nie sztywnego planu, ale dużej dozy realizmu i elastyczności. Dni opierania się na innych dobiegły końca. Niemcy muszą zaoferować się jako silny partner dla wszystkich, którzy chcą bronić demokracji i wolności w Europie. Wyjazd gabinetu na konsultacje rządowe z Polską jest zatem doskonałym momentem. Stamtąd musi płynąć silne przesłanie jedności. Nic innego nie wchodzi obecnie w rachubę” – podkreśla dziennikarz „SZ”.

Nowy rozdział, stare problemy

Dziennik „Die Welt”  opisuje z kolei scenę, jaka miała się rozegrać podczas posiedzenia niemieckiego rządu i może świadczyć o tym, jak wielką wagę kanclerz Olaf Scholz przykłada do nowego otwarcia w relacjach polsko-niemieckich. Kanclerz „miał zaklinać swoich ministrów, że spotkanie w Warszawie musi zakończyć się sukcesem” – donosi warszawski korespondent gazety Philipp Fritz. Według informacji dziennika Scholz „przemawiał do swoich ministrów z niezwykłą energią jak na swoje standardy”.

Premier Donald Tusk, prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Olaf Scholz w marcu br. w Berlinie na szczycie Trójkąta WeimarskiegoZdjęcie: Christoph Soeder/dpa/picture alliance

„Są ku temu dobre powody. Polska zyskała na znaczeniu w ostatnich latach pomimo antyunijnej i antyniemieckiej polityki PiS: Kraj jest jednym z ostatnich motorów wzrostu gospodarczego w Europie; w ostatnich latach wzrost przekroczył w niektórych przypadkach pięć procent PKB, a na bieżący rok przewiduje się około trzech procent” – wskazuje autor. I dodaje, że Polska „jest również militarną potęgą” i ma szczególną rolę we wspieraniu Ukrainy.

„W czasach, gdy Francji grozi stagnacja lub chaos, duży wschodni sąsiad - Polska - staje się szczególnie ważna dla Niemiec. Premier Tusk również cieszy się pewnym autorytetem w Europie. Scholz dobrze się z nim dogaduje” – pisze Fritz. Zastrzega, że cieniem na wtorkowe spotkanie kładą się „stare problemy”, w tym kwestia zadośćuczynienia przez Niemcy za krzywdy wyrządzone Polsce podczas drugiej wojny światowej i okupacji czy restytucja zagrabionych dóbr kultury. W tych sprawach oczekiwane są ważne gesty Niemiec.

Scholz szuka przyjaciół 

Także magazyn „Stern” pisze o dużym znaczeniu spotkania w Warszawie dla niemieckiego rządu. Choć lot z Berlina do Warszawy trwa tylko około godziny, to niemiecki rząd wyleciał już w poniedziałek wieczorem – zauważa dziennikarka Miriam Hollstein. „To sygnał dla wschodniego sąsiada: Kochani Polacy, jesteście dla nas tak ważni, że mimo pełnego kalendarza przyjeżdżamy już dzień wcześniej” – pisze.

Dodaje, że dla kanclerza Olafa Scholza konsultacje w Warszawie mogą oznaczać więcej niż nowy początek w relacjach z Polską. „Bowiem sytuacja w Europie jest dla niego trudna i szuka przyjaciół. Jeśli prawicowi populiści pod przywództwem Marine Le Pen przejmą władzę we Francji po drugiej turze przedterminowych wyborów parlamentarnych w najbliższą niedzielę, najbliższy sojusznik Niemiec w Europie prawdopodobnie przestanie być partnerem w dającej się przewidzieć przyszłości. Polska mogłaby przynajmniej częściowo wypełnić tę próżnię” – ocenia Hollstein.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>