Prasa o dymisji Nahles: SPD nie wyjdzie z kryzysu
3 czerwca 2019„Werdykt jest szokujący” – stwierdza dziennik „Rheinpfalz” – „Niemieckiej socjaldemokracji nie da się dłużej prowadzić. Ta wielka, zasłużona partia, bez której powstanie Republiki Federalnej Niemiec byłoby nie do pomyślenia, od 2005 r. zniszczyła siedmiu przewodniczących. I nawet, jeśli partia ta zachwycała się niektórymi liderami i ich wystąpieniami – ponosili oni porażkę, bo towarzysze byli bezwzględni, bezlitośni, niesocjaldemokratyczni”.
W podobnym tonie pisze „Berliner Post”: „SPD nie wyjdzie z kryzysu, jeśli ograniczy się do wymiany przewodnictwa partii i szefa frakcji. Partia ta musi się odnowić i zadać sobie pytanie: po co jest potrzebna? Dlaczego w 2019 r. ktoś ma głosować na SPD? Słowem, SPD musi opuścić nieszczęsne GroKo (wielką koalicję). Jeśli chce przeżyć, musi ona najpierw sama zadbać o siebie. Partia ta potrzebuje pilnie ludzi prosto z życia. Potrzebuje talentów komunikacyjnych. To wszystko potrwa, dlatego SPD musi zabrać się do działania i szybko uregulować kwestię następstwa Andrei Nahles”.
Zdaniem dziennika „Die Welt”: „Polityka jest niesprawiedliwa. Czasem do tego stopnia, że jest wręcz nie do zniesienia. Nie trzeba być przyjacielem Andrei Nahles, jej strukturalnie konserwatywnego obrazu społeczeństwa, jej stylu bycia funkcjonariuszki, by mieć poczucie niesprawiedliwości, która kryje się za jej rezygnacją. Nahles reprezentuje SPD po erze Schrödera, tę SPD, która rozbudowuje państwo socjalne, by móc zapomnieć bolesne, ale skuteczne reformy. W ten sposób kształtowała ona nie tylko społeczną, lecz także gospodarczą politykę wielkiej koalicji. Właściwie w większym stopniu niż sama Merkel, która zawsze uginała się, kiedy Nahles z SPD wystarczająco mocno pociągnęła. Nawet sami wyborcy nie są wdzięczni SPD Andrei Nahles ani za płace minimalne, ani za możliwość przejścia na emeryturę w wieku 63 lat”.
W podobnym tonie komentuje „Frankfurter Allgemeine Zeitung”: „Nie tylko Andrea Nahles podała się w weekend do dymisji. W gruncie rzeczy uczyniła to cała partia. Tym samym doszło do tego, co od dawna wisiało w powietrzu. Kiedy Nahles przed rokiem przejęła szefostwo partii, jasne było, że w dalszej perspektywie była to ostatnia szansa dla socjaldemokratów, by nawiązać do okresu, kiedy SPD była partią ludową. Jednak zaprzepaścili oni tę szansę i nic nie wskazuje na to, by następcy Nahles miało się lepiej powodzić. Bowiem od czasów Schrödera przewodniczący tej partii był stale kozłem ofiarnym, który ponosił winę za to, że SPD zboczyła z właściwej drogi, schodząc na manowce i spadając ostatecznie do drugiej ligii partii niemieckich. Gdzie na razie pozostanie”.
Natomiast dziennik „Süddeutsche Zeitung" przepowiada: „Wielka koalicja pochwieje się jeszcze przez jedno lato, a potem koniec. Prawdopodobnie w nadchodzącą zimę odbędą się nowe wybory. CDU musi natychmiast znaleźć kandydatkę lub kandydata na kanclerza, a SPD nową przewodniczącą, nowego szefa klubu poselskiego, a głównie musi odnaleźć siebie samą. To ostatnie jej się nie uda, ale kto zostanie kandydatem na kanclerza jest socjaldemokratom dosyć obojętne. Bowiem bój o Urząd Kanclerski stoczą ze sobą chadecja i Zieloni”.