1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: nienawiść jest walutą Hamasu

Bartosz Dudek opracowanie
2 grudnia 2023

Niemieckie dzienniki komentują w sobotę (2.12.23) wznowienie działań zbrojnych w strefie Gazy.

Obóz dla uchodźców w strefie Gazy. Na horyzoncie dym
Po kilkudniowej przerwie w strefie Gazy ponownie rozgorzały działania zbrojneZdjęcie: Mahmud Hams/AFP/Getty Images

Komentator dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zaznacza, że pomimo prawnej i moralnej odpowiedzialności terrorystów z Hamasu za rozpętanie obecnej wojny "ostatecznie nie chodzi tylko o to, kto ponosi jaką część odpowiedzialności. Chodzi o to, że zabijanie musi się skończyć tak szybko, jak to możliwe, zarówno ze względów ludzkich, jak i strategicznych. Każda śmierć jest źródłem nowej nienawiści. Nienawiść jest walutą Hamasu. Z każdym zabitym cywilem, arabskim sąsiadom trudniej jest współpracować z Izraelem nad przyszłością dla Palestyńczyków. A bez nich to się nie uda. Dla rządu Izraela oznacza to, że ma on moralny i strategiczny obowiązek chronić cywilów najlepiej jak potrafi i każdego dnia ponownie oceniać, które cele może jeszcze osiągnąć militarnie. Gdy tylko wojna przestaje przynosić jakiekolwiek korzyści militarne, cierpienia ludności cywilnej nie mogą być dłużej usprawiedliwiane".

Komentatorka dziennika "Die Welt" zwraca z kolei uwagę na długie milczenie sekretarza generalnego ONZ w sprawie gwałtów na izraelskich kobietach popełnionych przez terrorystów Hamasu. Minęło "55 długich dni, zanim Sekretarz Generalny ONZ António Guterres nazwał po imieniu jedną z najstraszniejszych zbrodni popełnionych w ostatnich dziesięcioleciach na kobietach przez terrorystów.

Powiedział on w tym tygodniu, że akty przemocy seksualnej, popełnionej na kobietach przez Hamas w dniu 7 października, muszą zostać zbadane i ścigane, i że należy je potępić. Nie jest tak, że oczekiwania wobec Guterresa są szczególnie wygórowane; jego tendencja do relatywizowania aktów terroryzmu jest dobrze znana i podziela ją z dużą częścią jego ogólnoświatowej organizacji.

Istnieją dowody, liczne relacje naocznych świadków tego, jak terroryści gwałcili kobiety i dzieci z niewyobrażalną brutalnością. Istnieją również dowody na to, że terroryści byli do tego zachęcani.

Odkąd dużo mówi się o feministycznej polityce zagranicznej, to, na czym opierały się jej początki  wiele lat temu, coraz częściej schodzi na dalszy plan. Chodziło o tak ważne kwestie, jak nazywanie i traktowanie systematycznych gwałtów jako tego, czym są: zbrodniami wojennymi.

Gaza: Izrael wraca do walki

00:55

This browser does not support the video element.

Komentator "Süddeutsche Zeitung" analizuje polityczną odpowiedzialność władz państwa Izrael za dopuszczenie do zamachów 7 października.

"Osoby odpowiedzialne w armii i służbach specjalnych już publicznie przyznały się do porażki i po zakończeniu wojny obiecały szczegółową analizę tego, jak mogło dojść do tej katastrofy. Tylko jeden z nich do tej pory nawet nie przyznał się do współodpowiedzialności – to Beniamin Netanjahu. Premier próbował nawet publicznie zrzucić z siebie odpowiedzialność w jednym z tweetów, twierdząc, że nie został poinformowany z wyprzedzeniem. Była to jego próba wybielenia się – choć później przeprosił za tego tweeta.

Sondaże pokazują jednak, że trzy czwarte Izraelczyków obwinia go przynajmniej częściowo za tę całkowitą klęskę wywiadu i wojska, która kosztowała życie 1200 osób. Wyrok w sprawie winy został już wydany przez opinię publiczną i nie ma potrzeby powoływania komisji śledczej, którą Netanjahu obiecał po zakończeniu działań wojennych i za pomocą której ten stary taktyk chce ponownie zyskać na czasie. Ale dymisje nie wystarczą. Potrzebna jest również bezwzględna, ponowna ocena, ponieważ jest to jedyny sposób, w jaki izraelska armia może odzyskać to, co zostało utracone: zaufanie, że to państwo może rzeczywiście chronić swoich obywateli".

Podobnie widzi to prasa regionalna. Na przykład dziennik "Kölner Stadt-Anzeiger" z Kolonii:

"Beniamin Netanjahu ma teraz większe kłopoty niż kiedykolwiek, zarówno w dziedzinie polityki zagranicznej, jak i wewnętrznej. Prezydent USA Joe Biden, jego najważniejszy sojusznik, wywiera na niego presję i wzywa do powściągliwości w Strefie Gazy. I właśnie w momencie, gdy Netanjahu nakazuje zakończenie zawieszenia broni, ludzie z izraelskiego aparatu bezpieczeństwa przedkładają najważniejszej amerykańskiej gazecie tajny dokument szkodzący premierowi.

W powietrzu unoszą się dziwne wibracje, trudne dla Netanjahu i jednocześnie niebezpieczne. Wygląda na to, że w Izraelu i USA współpracują ze sobą siły, które prędzej czy później będą chciały doprowadzić do unieszkodliwienia nie tylko Hamasu w Strefie Gazy, ale także obecnego szefa izraelskiego rządu".

Dziennik Mitteldeutsche Zeitung (Halle) pisze z kolei, że to, co wcześniej wydawało się "wybaczalnym zaniedbaniem ze strony władz, okazało się niewybaczalną ignorancją. Początkowo sądzono, że Izrael po prostu zbytnio polegał na wywiadzie cyfrowym - podczas gdy czołowe postacie Hamasu stosowały "metodę talibów" w swoich przygotowaniach do terroru i polegali na posłańcach a nie na telefonach komórkowych".