1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o Konferencji Islamskiej: nowy początek

29 listopada 2018

Czwartkowe (29.11.2018) wydania niemieckich dzienników komentują obrady Niemieckiej Konferencji Islamskiej.

Minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer przemawia na Niemieckiej Konferencji ds. Islamu
Minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer przemawia na Niemieckiej Konferencji ds. IslamuZdjęcie: Reuters/H. Hanschke

Jak zauważa "Frankfurter Allgemeine Zeitung":

"W niemieckim podejściu do islamu nastąpił obiecujący zwrot. (...) Wygląda na to, że albo islamskie stowarzyszenia religijne i kulturalne gotowe są uznać niemieckie prawo wyznaniowe (...) albo pozostaną wobec niego niechętne, ale ustąpią miejsca przy stole obrad nowym partnerom do rozmów".

Podobnie widzi to "Koelner Stadt-Anzeiger":

"To, że Horst Seehofer przyjął za cel działań «Islam w Niemczech, pochodzący z nich i działający dla Niemiec», stanowi obiecującą wypowiedź zapowiadającą nowy początek. Można ją uznać za wycofanie się przez szefa MSW z jego wcześniejszego stanowiska, kiedy jeszcze nie tak dawno skandował, że islam nie jest częścią niemieckiej kultury i życia spłecznego. Pomysł kształcenia imamów w Niemczech nie jest niczym nowym, ale do tej pory był on stale rozwadniany i odkładany na później. Aby to się zmieniło, należy jeszcze wyjaśnić sprawę, w jaki sposób mieliby być oni wynagradzani. Jednym z rozwiązań mogłbyby być składki opłacane przez muzułmanów udających się do meczetów. Natomiast nałożenie na nie bezpośredniegio podatku wydaje się rozwiązaniem najgorszym z możliwych".

Zdaniem "Badische Zeitung" z Fryburga:

"Seehofer demonstruje, że zależy mu na udanych stosunkach z wszystkimi obywatelami wyznającymi islam. Nie ma przy tym cienia wątpliwości, że w takim razie należy ułożyć je także z silnym, chociaż w większości luźno zorganizowanym laikatem muzułmańskim, przy jednoczesnym ograniczeniu wpływów z zagranicy wywieranych na społeczność muzułmańską w Niemczech. Pierwszym krokiem w tym kierunku powinno być uwolnienie jej od uzależnienia od sponsorów z zagranicy. Tylko co będzie, kiedy ci stracą zainteresowanie finansowaniem swoich współbraci w Niemczech? Wtedy z pomocą musiałoby przyjść im państwo, uchwalając odpowiednie przepisy".

Myśl tę rozwija "Die Welt":

"Nie można dłużej tolerować sytuacji, w której większość meczetów i imamów w Niemczech finansowana jest z zagranicy. Popatrzmy na Austrię, której rząd pod przewodnictwem kanclerza Wernera Faymanna z SPÖ uchwalił w 2015 roku ustawę w sprawie islamu, która jako warunek uznania społeczności muzułmańskiej w tym kraju nakazywała jej zajęcie pozytywnej postawy wobec austriackiego państwa i społeczeństwa. Ustawa ta stanowiła ponadto, że środki przeznaczone na codzienne zaspokajanie potrzeb religijnych osiadłych w Austrii muzułmanów muszą pochodzić z kraju, a nie z zagranicy. Tymczasem większość naszych imamów finansowanych jest przez Turecko-Islamską Unię Instytucji Religijnych (DITIB), a jej funkcjonariusze działają na zlecenie rządu w Ankarze, a nie w Berlinie".

Krytyczną postawę wobec obrad Niemieckiej Konferencji Islamskiej zajmuje "Stuttgarter Zeitung":

"Żałosna dyskusja o tym, czy islam jest częścią Niemiec i ich życia codziennego prowadzi do nikąd. Wszystkie komunały wypowiadane na ten temat są mętne i odległe od realiów codziennego życia, niezależnie od tego, czy ich autorom przyświecały jakieś szlachetne cele, czy też nie. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Nasza historia i kultura nie ukształtowała się pod wpływem islamu, a takie wartości jak tolerancja, równouprawnienie, wolności obywatelskie i trójpodział władzy nie są przecież wynalazkiem tej religii. Z drugiej strony islam jest u nas wszechobecny i trzeba to przyjąć do wiadomości".