Niemiecka prasa o misjach zagranicznych Bundeswehry
8 listopada 2019"Frankfurter Rundschau" zauważa:
"Annegret Kramp-Karrenbauer wykorzystała wizytę amerykańskiego sekretarza szanu Mike’a Pompeo, aby ponownie oznajmić, że Niemcy w przyszłości pragną odegrać większą rolę na arenie międzynarodowej. Nie ma w tym nic nowego. Słusznie jest także zastanowić się nad sposobami wspólnego rozwiązywania konfliktów. Jest to kwestia poczucia odpowiedzialności i leży ona w interesie naszego państwa, ponieważ niestabilność w innych miejscach wpływa także na Niemcy i Europę. Na Kramp-Karrenbauer, która jest pilnie obserwowana jako potencjalna następna kanclerz Niemiec, będzie teraz spoczywał ciężar nie tylko ujęcia tego stanowiska we właściwe słowa, ale także ich urzeczywistnienia".
"Reutlinger General-Anzeiger" komentuje zgłoszoną przez Annegret Kramp-Karrenbauer propozycję powołania w Niemczech Narodowej Rady Bezpieczeństwa:
"Miałaby ona doradzać i rozwijać idee w odniesieniu do naszych interesów za granicą i tych odnoszących się do polityki bezpieczeństwa. W ten sposób odejdziemy od czysto dorywczej dyplomacji i pustych słów rozpowszechnianych przez ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa. Propozycje Kramp-Karrenbauer są odpowiedzią na zarzut polityków z SPD, że szkodzi ona niemieckiej polityce zagranicznej. Ale tam, gdzie niczego nie ma, niczego przecież uszkodzić się nie da".
"Frankenpost" z Hof pisze:
"Ta propozycja pasuje do wizyty w Niemczech amerykańskiego sekretarza stanu Mike’a Pompeo. Amerykanie mają swoją Narodową Radę Bezpieczeństwa i wiedzą, na czym polega jej rola. W ten sposób niemiecka minister obrony chce zasygnalizować Trumpowi i Pompeo, że także Niemcy należą do grupy chętnych. Ale kto podąży za Annegret Kramp-Karrenbauer w jej własnym kraju? Gdzie znajdzie większość, która poprze jej propozycje?".
"Badisches Tagblatt" z Baden-Baden skupia się na propozycjach minister obrony dotyczących Bundeswehry:
"Mówienie o silnej armii zawsze jest dobre. Podoba się to wyborcom o konserwatywnych poglądach, a przede wszystkim tym, którzy wskutek rozczarowania i niesłusznych obaw coraz liczniej skręcają na prawo. Bundeswehrze też się to podoba, jak również cieszy tego czy innego z naszych partnerów międzynarodowych, a zwłaszcza amerykańskiego sekretarza stanu Mike’a Pompeo, który właśnie gości w Niemczech. Wszystko to razem może ewentualnie zwiększyć popularność i poparcie dla minister obrony, ale nie rozwiązuje ani podstawowych problemów Bundeswehry, ani problemów samej Annegret Kramp-Karrenbauer. To prawda, że Niemcy muszą przejąć na siebie więcej odpowiedzialności, ale żeby tak się stało, trzeba najpierw stworzyć odpowiednie warunki".
"Aachener Nachrichten" z Akwizgranu widzi to nieco inaczej:
"Bundeswehra jest armią obronną. Taki zapis w Ustawie Zasadniczej wciąż obowiązuje. Ale rzeczywistość od dawna już wygląda inaczej. Niemcy w ciągu ostatnich dwudziestu lat w coraz większym stopniu odchodzili od zalecanej przez twórców naszej konstytucji zasady ostrożnego obchodzenia się z siłami zbrojnymi. Minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer chce teraz przekształcić Bundeswehrę w armię interwencyjną. To bardzo dużo kosztuje i sprowadza nas na niebezpieczną drogę".
"Ludwigsburger Kreiszeitung" konkluduje:
"Do tej pory Niemcy były największym beneficjentem stabilności międzynarodowej. Czarną robotę wykonywali za nie inni. Jeżeli w czasach rosnącego zagrożenia tego nie zmienimy, staniemy się pasożytami albo darmozjadami. Niemiecka polityka bezpieczeństwa nie może być tak niezdecydowana i naiwna jak do tej pory. Przynajmniej to przesłanie Annegret Kramp-Karrenbauer powinno paść na podatny grunt".
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!