1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: o mowie Putina: "Kłamstwo za kłamstwem"

10 maja 2022

Niemieckie dzienniki komentują we wtorek (10.05.22) paradę zwycięstwa w Moskwie i przemówienie prezydenta Putina.

Putin na mównicy  na placu Czerwonym w Moskwie
Przemówienie Putina na placu Czerwonym w Moskwie (9.05.22)Zdjęcie: Mikhail Metzel/Sputnik/Kremlin Pool/AP/picture alliance

Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenia, że przemówienie Putina zdradza zakłopotanie. "Tą wojną Putin zapędził Rosję w ślepy zaułek. Wątpliwe jest, czy miałby wystarczający autorytet do wykonania zwrotu. Bo choć reżim może uciszyć krytyków, nie jest w stanie cofnąć emocji, które podsycił swoją wojenną propagandą. Putin musi wziąć to pod uwagę. W tych okolicznościach stosunkowo dobrą wiadomością jest to, że nie złożył on żadnych wielkich zapowiedzi dotyczących zwycięstwa lub mobilizacji, których wielu się obawiało. Nie należy się jednak przedwcześnie cieszyć. Putin może podjąć próbę przełamania impasu poprzez eskalację wojny nawet bez symbolicznej daty".

Komentator dziennika "Sueddeutsche Zeitung" analizuje: "Najważniejszym przesłaniem Władimira Putina na paradę wojskową 9 maja było przede wszystkim to, co pominął. W 77. rocznicę zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami rosyjski prezydent mówił nie o wojnie Rosji na Ukrainie, lecz o "operacji specjalnej". Nie ogłosił żadnej powszechnej ani nawet częściowej mobilizacji, ani nie zademonstrował na Placu Czerwonym żadnej nowej, niespotykanej dotąd broni. Odwołano nawet huczne pokazy lotnicze w Moskwie i innych miastach. Jakoby ze względu na  pogodę. Jakby rosyjscy geoinżynierowie nie mogli wyczarować pogody, jakiej tylko zapragną, specjalnie na Dzień Zwycięstwa. (...) Nie, przemówienie Władimira Putina nie daje powodów do ulgi. 9 maja nie ogłosił III wojny światowej - reżimowe słowiki w rosyjskich mediach państwowych już dawno to zrobiły. Nie wspominał już o "denazyfikacji" Ukrainy i obaleniu rządu prezydenta Wołodymira Zełenskiego, lecz ograniczył się do opowieści o heroicznej walce w Donbasie, ale lepiej nie odczytywać tego jako zapowiedzi rychłego upadku".

Dziennik "Die Welt" zauważa: "Wojna z Ukrainą jakby zatrzymała się w czasie. Rosyjski sposób prowadzenia działań na terytorium Ukrainy wygląda tak, jakby zmartwychwstał marszałek Związku Radzieckiego Żukow, który niegdyś dowodził bitwą o Berlin i zmarł w 1974 roku. "Samo zastraszanie nie utrzyma cię przy władzy. Wymaga to również kłamstwa". To zdanie wypowiedział ponoć ktoś, kto wiedział, o czym mówi: Józef Stalin. Sowiecki dyktator znalazł godnego następcę we Władimirze Putinie - zarówno w zakresie polityki zagranicznej, jak i społecznej.

Podobnie jak Stalin, prezydent Rosji potrzebuje kłamstwa, aby z jednej strony usprawiedliwić swoją wojnę napastniczą, a z drugiej - aby trwale ograniczyć wszystkie swobody, które mogłyby ograniczyć i zagrozić jego coraz bardziej totalitarnym rządom w kraju. W swoim przemówieniu wygłoszonym pod koniec II wojny światowej słychać było kłamstwo za kłamstwem".

Podobnie widzi to komentator dziennika "Frankfurter Rundschau" : "Trudno jest słuchać takiej mowy. Ale przynajmniej Putin, wbrew wielu oczekiwaniom na Zachodzie, nie wypowiedział oficjalnie wojny Ukrainie, ani nie groził, że to zrobi, nie ogłosił powszechnej mobilizacji i nie mówił o trzeciej wojnie światowej. Gorzkie jest to, że już z tego powodu trzeba się cieszyć. I nie sposób przewidzieć, czy Putin rzeczywiście będzie szukał wyjścia z sytuacji, czy też po prostu próbował dać upust swojej frustracji, nie pogarszając bezpośrednio sytuacji.  Ale nadzieja, że Ukraina, która jest silnie uzbrajana przez Zachód obroni swoje państwo i wolność w Europie, trochę urosła. Trudno było nie usłyszeć, że Putin przyznał, że są rosyjskie ofiary. Nie będzie już mógł długo opowiadać własnemu narodowi bajki o "operacji specjalnej". Wojna przestraszy ich bardziej".

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej