W poniedziałkowych (21.11.2016) wydaniach niemieckie gazety komentują decyzję Angeli Merkel o ponownym kandydowaniu na kanclerza RFN.
Reklama
„Berliner Zeitung"przypomina, że gdyby kanclerz Merkel wytrwała do końca czwartej kadencji „dogoniłaby Helmuta Kohla, który będąc kanclerzem przez 16 lat, ustanowił rekord wśród kanclerzy”. Byłaby to, jak zaznacza gazeta, kolejna superlatywa, bo Angela Merkel jest: „pierwszą kobietą, sprawującą ten urząd, pierwszym kanclerzem, pochodzącym z byłej NRD, pierwszym naukowcem na tym stanowisku”. Kiedy rozpoczynała swoją pierwszą kadencję, była „młodsza od wszystkich swoich poprzedników, a teraz jest w Europie, również w grupie państw G7, najdłużej urzędującym szefem rządu”. Gazeta przypomina, że uchodzi za „najbardziej wpływową kobietę na świecie” i pointuje: „całkiem sporo na raz”.
W drodze do czwartej kadencji
Kto by pomyślał? Angela Merkel uchodziła w CDU po Helmucie Kohlu za rozwiązanie przejściowe. Tymczasem od 16 lat jest szefową tej partii, a od 11 lat kanclerz Niemiec. Co więcej, jej era może jeszcze potrwać.
Zdjęcie: Reuters/M. Rehle
Pierwsze zaprzysiężenie
"Chcę służyć Niemcom" - ślubowała Angela Merkel obejmując 22 listopada 2005 roku urząd kanclerz Niemiec, po wygranych z niewielką przewagą wyborach. Merkel była pierwszą panią kanclerz w historii RFN i pierwszym politykiem z Niemiec Wschodnich, który stanął na czele rządu wielkiej koalicji.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/G. Bergmann
Kto się boi psa Putina?
W polityce zagranicznej Merkel ma potężnego oponenta. Znana z mocnych nerwów, została podczas wizyty w Moskwie w 2007 r. wystawiona przez Władimira Puitina na ciężką próbę. Prezydent Rosji odkrył słabość kanclerz - lęk przed psami. Trzymała się dzielnie, choć suka Koni rasy labrador mogła pozostać w pokoju trzymana na smyczy.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/D. Astakhov
Na ratunek euro
Merkel zachowuje na ogół zimną krew, co bardzo pomaga jej w sytuacjach kryzysowych. Kiedy w 2008 r. doszło do załamania na rynkach finansowych, co odbiło się na niemieckiej koninkturze, Merkel nie tracąc głowy zaczęła działać. Współtworzyła mechanizmy ochronne dla strefy euro i Niemcy wyszły z kryzysu bez większych strat. Skutki polityki Merkel odczuły za to boleśnie Grecja i Hiszpania.
Zdjęcie: picture-alliance/epa/H. Villalobos
Z wymarzonym partnerem w drugiej kadencji
Wynik wyborów 27 września 2009 był drugim najsłabszym w historii CDU/CSU, ale Angela Merkel mimo wszystko triumfowała. Po czterech latach rządów wielkiej koalicji z nielubianą SPD kanclerz mogła wreszcie sprawować władze z wymarzonym partnerem - liberalną FDP.
Zdjęcie: Getty Images/A. Rentz
Szybka w wyłączaniu
Merkel, fizyk z wykształcenia, która podobno wszystko przewiduje z góry i do końca, nie przewidziała katastrofy atomowej w Japonii. Pod wrażeniem awarii w Fukushimie Merkel przekształciła się z entuzjastki energii atomowej w jej przeciwniczkę. Jednym pociągnięciem pióra przekreśliła plan wydłużenia czasu eksploatacji niemieckich siłowni atomowych. Niemcy odeszły od energetyki jądrowej.
Zdjęcie: Getty Images/G. Bergmann
Mężczyzna u jej boku
Kto by go rozpoznał na ulicy? Kto zna jego głos? W ciągu 10 lat rządów Merkel jej mąż Joachim Sauer pozostawał niezauważany. Ten profesor chemii kwantowej na berlińskim Uniwersytecie Humboldtów jest z mężem pani kanclerz od 1998 roku. Kiedy ona pełni służbowe obowiązki, on trzyma się dyskretnie w jej cieniu. W ich życiu prywatnym bywa jednak także na odwrót.
Zdjęcie: picture alliance/Infophoto
Afera NSA: kryzys w przyjaźni
Pikantana afera, bo nie kto inny, tylko najlepszy przyjaciel Niemiec - USA podsłuchiwały rozmowy kanclerz prowadzone przez nią ze służbowej komórki. Amerykański wywiad, nie miał tu żadnych skrupułów. Ona sama długo nie zabierała głosu w tej sprawie. W pamięci pozostanie jej komentarz: "Nie wypada podsłuchiwać przyjaciół".
Zdjęcie: Reuters/F. Bensch
Grecki pacjent
Merkel ma na świecie wielu zwolenników, ale w Grecji jest ich naprawdę mało. Nigdzie indziej nie została przyjęta tak wrogo, jak w Atenach w 2014 r. kiedy kryzys finansowy i kryzys zadłużenia osiągnął swoje apogeum. Przedstawiano ją na zdjęciach i plakatach jako hitlerówkę. Pozostała nieugięta domagając się od władz Grecji wprowadzenia kursu reform, oszczędności i cięć budżetowych.
Zdjęcie: picture-alliance/epa/S. Pantzartzi
Bywa emocjonalna
Angela Merkel, zazwyczaj niezwykle opanowana i oszczędna w gestach, zapomniała o tym oglądając finałowy mecz w MŚ w Rio de Janeiro. Razem z prezydentem Niemiec Joachimem Gauckiem gorąco kibicowała niemieckiej jedenastce. Była wtedy u szczytu popularności, podobnie jak niemiecka drużyna.
Zdjęcie: imago/Action Pictures
"Damy radę"
Czyżby uchodźcy stali się dla niej sprawą najważniejszą? Prawo do azylu nie przewiduje żadnych górnych kwot uchodźców, oświadczyła kanclerz Merkel, kiedy setki tysięcy imigranów napływały przez Bałkany do Niemiec. "Damy radę!" było jej głównym hasłem podczas kryzysu migracyjnego. Zapewniała, że wie jak sobi z nim poradzić. Wielu Niemców dziś w to wątpi.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Hoppe
Co dalej pani Merkel?
Piątek, 13 listopada, masakra w Paryżu. Francja ogłasza stan wyjątkowy. Angela Merkel zapewnia sąsiada "o nieczym nie ograniczonym poparciu i solidarności". Świat ogrania strach przed terroryzmem. Kanclerz Niemiec staje w dziesięciolecie swych rządów przed największym wyzwaniem.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/B. von Jutrczenka
Zgrzyty w koalicji
W listopadzie 2015 Angela Merkel była gościem na zjeździe CSU. Jej szef Horst Seehofer upomniał kanclerz, że jej polityka migracyjna doprowadziła do utraty kontroli na granicach kraju. Merkel musiała znieść to upokorzenie nie mając szansy na jakąkolwiek odpowiedź.
Zdjęcie: picture-alliance/AP Photo/S. Hoppe
Czy nie mógłby Pan zostać dłużej?
Byłaby wtedy spokojniejsza. Na początku odnosiła się do Obamy ze sceptyzmem. Afera podsłuchowa NSA potwierdziła słuszność jej pierwszych wątpliwości. A teraz ten przewidywalny partner opuszcza scenę polityczną ustępując miejsca Donaldowi Trumpowi. "New York Times" wzywa Angelę Merkel do "obrony liberalnego Zachodu".
Zdjęcie: Reuters/F. Bensch
13 zdjęć1 | 13
Opiniotwórcza „Die Welt” sugeruje że Merkel podjęła decyzję o ponownym kandydowaniu najpóźniej w chwili, kiedy było wiadomo, że nowym prezydentem USA zostanie Donald Trump. Gazeta komentuje, że decyzja Merkel przypomina próbę „wydostania się z politycznego kotła”. Dziennik dodaje, że wokół Niemiec, w wielu krajach „do władzy dochodzą populiści, bo tradycyjne polityczne poglądy, instytucje i sposoby działania straciły znaczenie”. Według dziennika, Merkel chodzi o ustabilizowanie ”politycznego środka”, który przez wiele osób za taki nie jest postrzegany. „Chodzi jej o obronę zachodnich wartości, które wielu wyborców nie uznaje już za swoje. Trump, Putin, Le Pen przewracają te wartości do góry nogami, tak samo zresztą jak kampanię wyborczą w Niemczech”. Według gazety, Merkel chce powtórzyć „pokaz siły Helmuta Kohla i mimo wszechobecnych sceptycznych nastrojów wierzy w to, że jej się uda”.
„Fränkischer Tag" komentuje, że Merkel „nie ma konkurentów” i dodaje, że „to wstyd dla polityków z jej partii, którzy jeszcze niedawno zarzucali jej, że łamie prawo i traci kontakt z rzeczywistością”. Gazeta podsumowuje: „Nikt z nich nie miał na tyle odwagi, żeby pozyskać zwolenników i wziąć udział w starciu z Merkel”.
Gazeta „Der neue Tag" pisze, że Merkel "jest ceniona nawet w SPD. Awanturnicy z AfD, którzy krzyczeli «precz z Merkel», wciąż są wyraźną mniejszością”. Dziennik zauważa, że w przypadku zwycięstwa Merkel, czekają na nią wyzwania, które sprawią, że na obecną kadencję będzie się spoglądać jak na przyjemny spacer. „Córka pastora z Uckermark potrzebuje więcej niż boskiego wsparcia, żeby stawić czoła wyzwaniom na miarę Herkulesa”, podsumowuje „Der neue Tag”.
„Kölner Stadt-Anzeiger” zaznacza, że chadecy „mogą teraz wziąć głęboki oddech. Wszystkie spojrzenia skierowane są teraz w stronę SPD, która jeszcze wstrzymuje oddech”. Nie wiadomo jeszcze, bowiem, kto będzie konkurentem Merkel. Gerhard Schröder, Frank-Walter Steinmeier i Peer Steinbrück przegrali starcie z Merkel, przypomina dziennik z Kolonii. „SPD próbowała sobie w niedzielę dodawać siły powtarzając, że Merkel nie jest już nie do pokonania”. Jak ocenia gazeta „jest to dość ostrożna reakcja jak na konkurenta, który nie chce od razu startować z drugiego miejsca”.