Prasa o Rosji w Radzie Europy: "Porażka praworządności"
26 czerwca 2019Komentator dziennika „Sueddeutsche Zeitung" uważa, że Rosja zasłużyła na wykluczenie z Rady Europy. „Moskwa wraca do Rady Europy, a właściwie zasłużyła sobie na wykluczenie z tego gremium” – pisze Florian Hassel. Jego zdaniem decyzja o ponownym przyjęciu Rosji jest „tragicznym przejawem pragmatycznej polityki (Realpolitik)”.
Rada Europy powinna bronić praw człowieka i praworządności. Argument, że Rosjanie będą mogli nadal zwracać się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, jest „słabą pociechą” i „listkiem figowym” dla Niemiec i Francji, które „poszły na (zgniły) kompromis”. To te dwa kraje doprowadziły do zwrotu w stosunku do Rosji – pisze Hassel.
Dziennikarz „SZ” zaznacza, że władze w Moskwie przestrzegają orzeczenia międzynarodowych sądów tylko wtedy, gdy im to pasuje. Brakuje fundamentalnych pozytywnych postępów lub ustępstw, zarówno w samej Rosji, jak i na Ukrainie. Rosja nadal neguje swoją odpowiedzialność za wojnę w Donbasie i wzmacnia wręcz politykę faktycznej izolacji części europejskiego kraju (Ukrainy) – podkreśla Hassel.
Pomimo to, Moskwa wraca teraz do Rady Europy za cenę 75 mln euro zaległych opłat członkowskich. Zgodnie z zasadami teoretyka władzy Machiavellego jest to zwycięstwo Kremla, a porażka praw człowieka i praworządności w Europie – czytamy w „SZ”.
Koniec Rady Europy?
Komentator „Frankfurter Allgemeine Zeitung” piszę, że Niemcy mylą ustępliwość z dialogiem. „Przywrócenie rosyjskiej delegacji prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy oznacza koniec tej organizacji – ostrzegają ukraińscy posłowie. To ocena przesadna, ale nie całkiem błędna” – pisze Reinhard Veser.
Rada Europy uważa się za strażnika praw człowieka. Jak ta organizacja chce zachować swój autorytet, jeżeli zbrojna agresja jednego członka przeciwko innemu krajowi członkowskiemu we własnych szeregach pozostaje bez konsekwencji? Argumenty, które pięć lat temu zdecydowały o odebraniu Rosji prawa głosu, pozostają aktualne. Powrót rosyjskich parlamentarzystów może okazać się ciosem, po którym Rada nie podniesie się, tym bardziej, że jej znaczenie spada – ostrzega Veser.
Komentator „FAZ” podkreśla, że Niemcy mają „szczególny udział” w „fatalnym rozwoju sytuacji”. „Niemiecka polityka zagraniczna, zabiegając o utrzymanie Rosji w Radzie Europy, cofnęła się w relacjach z Moskwą do uważanych za przezwyciężone wzorów, polegających na myleniu ustępliwości z dialogiem” – tłumaczy Veser.
To prawda, wiele argumentów przemawia za pozostaniem Rosji w Radzie Europy. Jednym z nich jest przekonanie, że dzięki temu 140 mln Rosjan zachowa dostęp do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. „Karygodną iluzją jest jednak przekonanie, że rosyjskiemu kierownictwu rzeczywiście zależy na Trybunale. Moskwie chodzi o tryumf, jakim jest przezwyciężenie sankcji wprowadzonych z powodu agresji na Ukrainę” – pisze Veser w „FAZ”.
„Tagesspiegel": skuteczny szantaż
Rada Europy traci swoją wiarygodność – pisze Claudia von Salzen. Jej zdaniem nie może być w tym przypadku mowy o kompromisie, gdyż ustąpiła tylko jedna strona – Rada Europy, która zmieniła przepisy, wykluczając możliwość pozbawienia w przyszłości delegacji narodowych prawa głosu.
Rada Europy będzie przez długi czas odczuwała negatywne skutki tej decyzji. „W relacjach z krajami rządzonymi w sposób autorytarny, takimi jak Rosja, Azerbejdżan czy Turcja, Rada nie ma żadnych atutów. Dlaczego kraje z tej grupy miałyby traktować poważnie rezolucje Rady, jeżeli nie muszą się obawiać żadnych konsekwencji, poza słownymi upomnieniami?
„W konflikcie z Rosją Rada Europy naraziła na szwank swoją wiarygodność i przegrała” – podsumowuje von Salzen w „Tagesspieglu”.