1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o wyborach w Brazylii: „Krajowi grozi chaos”

2 listopada 2022

Prasa w RFN z niepokojem pisze o sytuacji w Brazylii po przegranej prezydenta Jaira Bolsonaro. Obawy podsyca fakt, że wciąż nie uznał oficjalnie wyników wyborów. Niemieccy komentatorzy obawiają się eskalacji niepokojów.

Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro
Przegrany w wyborach: dotychczasowy prezydent Brazylii Jair BolsonaroZdjęcie: Evaristo Sa/AFP

Sueddeutsche Zeitung“ zaznacza: „Właśnie dlatego, że problemy są tak wielkie, tym ważniejsze jest, aby Lula da Silva otrzymał szerokie poparcie nie tylko w Brazylii, ale także z zagranicy. Od czasu, gdy ostatnia dyktatura wojskowa rządziła Brazylią, minęło niecałe 40 lat, tamtejsza demokracja jest jeszcze młoda, ale jak dotąd wytrzymała wszystkie ataki. To także sprawia, że zwycięstwo Luli da Silvy jest tak niezwykłe“.

Stuttgarter Zeitung“ analizuje: „To, że Bolsonaro uzyskał znacznie lepszy wynik niż przewidywały słabo radzące sobie z prognozami wyborczymi instytuty badania opinii publicznej, jest także zasługą ożywienia w brazylijskiej gospodarce. Najlepsze wyniki na rynku pracy w grupie G-20, rekordowe zyski państwowego koncernu naftowego Petrobras i przemysłu rolnego oraz deflacja w ostatnich trzech miesiącach to sukcesy, które przyniosły mu dodatkowe głosy. Teraz zwolennicy Bolsonaro wierzą w oszustwo wyborcze i blokują drogi w całym kraju. Nie ma dowodów na manipulację, a jednak Bolsonaro nie robi nic, by uspokoić swoich zwolenników. Jego długie milczenie po porażce tylko podsyciło krążące plotki. Gdyby otwarcie wezwał swoich zwolenników do oporu, miałoby to niebezpieczne konsekwencje“.

Zdaniem „Volksstimme“ z Magdeburga: „Szczęśliwy i jednocześnie zmartwiony - tak opisał swoje odczucia po stosunkowo skromnym zwycięstwie wyborczym Lula da Silva. Ma wszelkie powody, by się niepokoić. Ogólnokrajowe blokady dróg przez kierowców ciężarówek pokazują, że przeciwnicy Luli nie chcą pogodzić się z wynikami wyborów. Podziały wśród brazylijskich wyborców przypominają te z USA (...). Odwołany w wyniku wyborów arcykonserwatywny prezydent ma za sobą nie tylko wielki biznes Brazylii, ale także znaczną część klasy średniej. Ich przedstawiciele nie mają nic wspólnego z socjalistycznymi wizjami Luli. Nie postrzegają zliberalizowanych przez Bolsonaro przepisów dotyczących posiadania broni jako zagrożenia, ale jako uzasadniony instrument przeciwko szalejącej w metropoliach przestępczości. Lula da Silva nie jest jeszcze na stanowisku, a już przeżywa swój pierwszy kryzys. Jeśli obecne protesty wymkną się spod kontroli, Brazylii grozi osunięcie się w chaos“.

Rheinpfalz“ z Ludwigshafen rozważa: „Pokonany prezydent Brazylii, gardzący demokracją i wszelkimi wartościami obywatelskimi, najwyraźniej nie spodziewał się, że może naprawdę przegrać te wybory. Czy stał się ofiarą własnej propagandy, własnej "fałszywej rzeczywistości", w której autorytarni władcy jakoś sobie jednak radzą? Nie ma jednak większego znaczenia, co on myśli. Dużo ważniejsze jest to, że Bolsonaro wciąż nie uznał swojej porażki i że nad zwycięstwem wyborczym Luli da Silvy nadal unosi się strach. A także to, że Bolsonaro wzywa swoich 58 milionów wyborców, z których znaczna część jest uzbrojona i gotowa do użycia przemocy, do przeciwstawienia się temu wynikowi wyborczemu. A wtedy, w najgorszym przypadku, Brazylii grozi wojna domowa“.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>