Niemiecka prasa o wyborczych sukcesach Zielonych i Lewicy
13 czerwca 2019Zdaniem "Nuernberger Zeitung": "W opozycji Zieloni mogą skutecznie troszczyć się o swój tradycyjny profil ekologiczny, kwestionować kompetencje SPD i partii Lewica w rozbudowie państwa opiekuńczego i wytykać CDU i CSU, że w polityce migracyjnej nie przestrzegają wartości chrześcijańskich. To wszystko skończyłoby się jednak wtedy, gdy Zieloni staliby się partią rządzącą. Dlatego, że wtedy ponownie wymagano by od nich sztuki zawierania kompromisów".
"Mittelbayerische Zeitung" z Ratyzbony zauważa, że "gdyby w najbliższą niedzielę miały odbyć się wybory do Bundestagu, to - według instytutów badania opinii publicznej - jedna czwarta wyborców oddałaby swój głos na Zielonych. Jej szef Robert Habeck wypada w sondażach lepiej niż Angela Merkel, jest od niej bardziej popularny i mówi się, że może być kandydatem na kanclerza. To wszystko nie jest jednak jeszcze powodem, by strzelały (wyprodukowane oczywiście ekologicznie) korki od szampana. Badania ankietowe i sondaże przedwyborcze często są przeceniane i nie oddają rzeczywistych i nierzadko zmiennych nastrojów wyborców, o czym mógł się boleśnie przekonać Martin Schulz".
"Neue Osnabruecker Zeitung" pisze: "Wszystko wskazuje na to, że w Bremie na zachodzie Niemiec ster władzy przejmie po raz pierwszy lewicowa koalicja. To powód do wstydu przede wszystkim dla CDU, gdyż to ona jest po poprzednich wyborach najsilniejszym ugrupowaniem politycznym w tym mieście nad Wezerą. Ale jeśli okaże się, że teraz koalicję rządową da się utworzyć tylko z mniejszych partii, nic w tym zdrożnego. Jest to najwyżej tylko trochę dziwne. Równocześnie można jak najbardziej słusznie mówić o przełomie także na szczeblu federalnym. Socjaldemokratom zaczyna świtać, że tak długo, jak długo są postrzegani jako młodszy partner chadeków, nie uda im się wyjść z kryzysu. Nic więc dziwnego, że także na szczeblu federalnym szybko słabnie opór przed współpracą z partią Lewica“.
"Volksstimme" z Magdeburga przewiduje, że Bremą, podobnie jak Berlinem, wkrótce będzie rządzić koalicja SPD, Zielonych i Lewicy. "To nie przypadek i w wielu zachodnioniemieckich dużych miastach stanowi ona jedną z opcji. Wysoki procentowy udział lewicowych wyborców w Bremie i Berlinie, miastach przodujących w rozwoju gospodarczym (…), ale też bardzo zadłużonych, wynika z tych samych powodów. Około 30 procent ich mieszkańców stanowią ludzie z tzw. tłem migracyjnym, a to bardzo dużo. To generuje koszty i zmniejsza średnie dochody. Tym bardziej, że wiele dobrze zarabiających osób, które pracują w miastach, mieszka poza nimi i tam też głosuje. Berlin i Brema mają nieproporcjonalnie wielu zatrudnionych w sektorze publicznym lub niby-publicznym: to źródło głosów dla partii lewicowych. Jednocześnie CDU wszędzie słabnie. Nigdzie jej się nie udało wystawić osobowości, za którą stanęliby wykształceni miejscy wyborcy. Co więcej, traci też na rzecz AfD, co dodatkowo zwiększa w CDU jej problem z dużymi miastami".