1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: po marderach czas na leopardy

9 stycznia 2023

Decydujący zwrot w wojnie nie zostanie osiągnięty tylko za pomocą bojowych wozów piechoty. Działają one w połączeniu z czołgami – pisze niemiecka prasa.

Wozy bojowe piechoty Marder
Niemieckie bojowe wozy piechoty Marder Zdjęcie: imagebroker/IMAGO

Po obietnicach Waszyngtonu, Berlina i Paryża dostarczenia Ukrainie bojowych wozów piechoty, rośnie presja, by do Kijowa dostarczać także czołgi, w tym czołgi Leopard 2 niemieckiej produkcji – pisze dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”). Polski rząd zadeklarował gotowość przekazania Ukrainie Leopardów ze swoich zapasów, a premier Mateusz Morawiecki zapowiedział rozmowy z innymi krajami, w tym Niemcami – informuje dziennik. Jak pisze, w Niemczech więcej parlamentarzystów z partii koalicyjnych (SPD, Zieloni i FDP) oraz opozycyjnej chadecji popiera dostawę czołgów Leopard.

Niemcy chcą dostarczyć Ukrainie ok. 40 bojowych wozów piechoty Marder i jeden system obrony przeciwlotniczej Patriot. Dostawa jednak stwarza niemieckiemu ministerstwu obrony i producentowi poważny problem, bo wiele wozów nie jest sprawnych – donosi „FAZ”.

„Tylko połowa sprawna”

„Armia prawie nie ma rezerw, z około 320 posiadanych marderów w najlepszym wypadku tylko połowa jest sprawna. Wiele służy jako magazyny części zamiennych, dziesiątki są w dyspozycji NATO. Przemysł obronny może potrzebować miesięcy, żeby naprawić część pojazdów” – czytamy.

Dziennik dodaje, że z dostawą czołgów Leopard, których jest mniej, byłoby jeszcze gorzej. Zwraca uwagę na jeszcze jedną sprawę: do zwalczania wrogich czołgów Ukrainie potrzebna jest dodatkowa przeciwpancerna broń kierowana – ta jednak nie jest częścią niemieckich dostaw. Eksperci są zdania, że bojowy wóz piechoty może być skutecznie wykorzystywany w połączeniu z głównymi czołgami – pisze „FAZ”.

Do końca marca?

Również dziennik ekonomiczny „Handelsblatt” donosi, że rząd w Berlinie może mieć problem z dostarczeniem marderów do końca marca. Część systemów uzbrojenia będzie pochodziła z zapasów Bundeswehry, przemysł ma zaś na stanie kilkadziesiąt wycofanych z eksploatacji wozów. Wątpliwe jednak, by były one gotowe do końca pierwszego kwartału, jak obiecuje rząd – pisze dziennik.

Jedną z możliwości szybkiego dostarczenia marderów byłoby przekazanie Ukrainie czołgów przeznaczonych dla Grecji. W ramach tzw. wymiany okrężnej rząd w Atenach zgodził się dostarczyć armii ukraińskiej bojowe wozy piechoty BMP-1 z czasów sowieckich. W zamian Grecja ma otrzymać 40 wozów Marder, wyremontowanych przez niemieckiego producenta broni. Pierwsze wozy zostały dostarczone w październiku ubiegłego roku, a wymiana okrężna ma potrwać do końca tego roku. Niemiecki rząd zaznacza jednak, że umowa z Atenami jest stanowcza i nie odbierze się żadnego z przeznaczonego dla niej wozów – pisze „Handelsblatt”.

Czołg Leopard niemieckiej produkcjiZdjęcie: Bernd Wüstneck/dpa/picture alliance

Dziennik przypomina też, że w nowym sondażu 50 procent Niemców opowiedziało się przeciwko dostarczaniu Ukrainie leopardów, a 38 proc. było „za”. Prawie tyle samo (49 proc.) uznało „za raczej niewłaściwe” dostarczenie wozów Marder, a 40 proc. uznało to za „raczej właściwe” postępowanie.

Czerwone linie

Dostarczając wozy bojowe, niemiecki rząd przekracza czerwone linie, które sam sobie wyznaczył – komentuje „Handelsblatt”. „Lepiej późno niż wcale” – pisze autor komentarza, Frank Specht. Fakt, że Niemcy, USA i Francja po długim okresie wahań dostarczają teraz Ukrainie czołgi produkcji zachodniej, jest „decyzją spóźnioną” i z wielu powodów ważną – pisze autor. Podaje cztery argumenty.

Po pierwsze, argument, że nie wolno przekraczać czerwonych linii w dostawach broni, by Zachód nie został wciągnięty w wojnę, nie ma już racji bytu. „O tym, kiedy czuje się sprowokowany, a kiedy nie, od dawna decyduje wyłącznie przywódca Kremla Władimir Putin” – czytamy.

Po drugie: na Zachodzie ludzie nastawiają się na to, że wojna może trwać długo – i że Ukraina nie wygra jej bez dalszej masowej pomocy.

Po trzecie, fakt, że obecnie dostarczana jest również broń, która przynajmniej częściowo nadaje się do działań ofensywnych, pokazuje, że Waszyngton, Berlin i Paryż nie chcą zaakceptować podbojów dokonanych przez Rosję.

I po czwarte, „niefortunna komunikacja po raz kolejny udowadnia, że stosunki francusko-niemieckie nie są w dobrej kondycji” – pisze autor, nawiązując do pospiesznego zakomunikowania dostaw przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona. USA – kontynuuje autor – raczej nie pozwolą Paryżowi dyktować sobie polityki. „Z Scholzem jednak nie można być tak pewnym po jego długim wahaniu w kwestii czołgów” – czytamy.

Musi być jednak jasne, że decydujący zwrot w wojnie nie zostanie osiągnięty tylko za pomocą bojowych wozów piechoty. Działają one w połączeniu z czołgami, w przypadku których Ukraina nadal jest zdana na modele z epoki sowieckiej – zaznacza autor.

„Zapowiedzenie dostaw marderów nie dało kanclerzowi Scholzowi nawet kilku godzin wytchnienia. Dopiero co padły zapowiedzi, już politycy niemieckiej koalicji apelowali do szefa rządu o dostarczenie Ukrainie czołgów Leopard. Jeśli prezydent Rosji Putin nie wyśle sygnałów o ustępstwach, to upadek kolejnego tabu jest tylko kwestią czasu” – komentuje „Handelsblatt”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Propaganda w Rosji. Jak robi to Putin?

02:31

This browser does not support the video element.