1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Rosjanie przyznają się do porażki

30 marca 2022

Niemieckie dzienniki komentują w środę (30.03.22) negocjacje rosyjsko-ukraińskie w Stambule.

Türkei Gespräche zwischen Russland und der Ukraine in Istanbul
Zdjęcie: Sergei Karpukhin/TASS/dpa/picture alliance

Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenia, że zapowiedź Moskwy dotycząca ograniczenia "aktywności wojskowej" pod Kijowem "nie jest złą wiadomością dla Ukrainy i wspierających ją państw. (...) Kampania Putina wbrew temu, co się twierdzi, nie przebiega zgodnie z planem. (...) Sygnalizowana gotowość do zawarcia porozumienia z Kijowem może być znakiem, że Putin szuka sposobu na wyjście z impasu, w który wprowadził Rosję. (...) Ale Putin nie zaprzestanie tak szybko bombardowań. Ataki na miasta mają na celu wywarcie takiej presji na Kijów, aby zgodził się na żądania, które są nie do przyjęcia dla suwerennego kraju - i dla Zachodu. Putin chce jedynie dać przywódcom skupionym wokół Zełenskiego możliwość wyboru między dżumą a cholerą w nadziei, że jej nie przeżyją".

"Sueddeutsche Zeitung" zauważa, że  "Jeszcze przed 24 lutego rosyjskie żądania były jedynie pretekstem do usprawiedliwienia rozpoczęcia wojny, o czym zadecydowano już dużo wcześniej. Nawet zakładając, że Moskwa chce teraz w Stambule prowadzić merytoryczne negocjacje - w przeciwieństwie do niesławnego "procesu mińskiego" od 2015 roku - szanse na szybkie porozumienie są marne. Ukraińska konstytucja przewiduje jako główny cel państwa coś dokładnie przeciwnego niż neutralność, czyli przyjęcie do UE i NATO, i czyni to w trzech artykułach konstytucji, które zobowiązują prezydenta, rząd i parlament do realizacji tego celu. Oczywiście, wszystko można zmienić, ale zmiany konstytucyjne zajęłyby co najmniej rok, jak podkreślił w weekend sam Zełenski".

Co więcej, za pojęciem neutralności kryje się kilka pytań: czy Ukraina powinna zrezygnować tylko z celu, jakim jest członkostwo w NATO, czy także z celu, jakim jest przystąpienie do UE? O tym, że Kreml chce tego ostatniego, świadczą oświadczenia rzecznika Kremla z początku marca, że Ukraina musi powstrzymać się od "przyłączenia się do jakiegokolwiek bloku" w konstytucji. Trudno sobie wyobrazić, że po doświadczeniach tej zbrodniczej wojny napastniczej Ukraińcy byliby skłonni formalnie zrezygnować z europejskiej przyszłości".

Komentator dziennika  "Die Welt" konstatuje: "Gdyby prezydent Rosji Władimir Putin był przewidywalny, musiałby dążyć do zawieszenia broni. Być może wyrazem tego są rozmowy rosyjsko-ukraińskie w Stambule. Ale Putina można rozszyfrować tylko w ograniczonym zakresie. Pozostaje też pytanie, na ile może on sobie pozwolić na pyrrusowe zwycięstwo w systemie, który opiera się całkowicie na sile autokraty. Stalinowski aparat władzy, jakim jest Kreml, dopuszcza tylko istnienie zwycięzcy. Przegranego czeka koniec - i to nie tylko polityczny.

Co więcej, Władimir Putin może być wszystkim - w tym zbrodniarzem wojennym i zamordystą - ale na pewno nie jest zwolennikiem cofania się. Tak więc, mimo wszystkich błędów Rosji, Zachód powinien przygotować się na długą, męczącą wojnę z większą liczbą uchodźców".

Komentator "Frankfurter Rundschau" jest przekonany, że  "Nawet jeśli rozmowy między przedstawicielami Ukrainy i Rosji są trudne, to są konieczne, ponieważ tylko one mogą doprowadzić do końca wojny. Jak można się było spodziewać, na spotkaniu w Turcji nie doszło do przełomu. Ściśle rzecz biorąc, nie było nawet realnego wyniku. Ale podczas spotkania pomiędzy zwaśnionymi stronami, Ukraina po raz kolejny dała do zrozumienia, że Kijów jest gotów na negocjacje z Moskwą. Przedstawiciele Rosji zachowywali się z rezerwą i obiecali jedynie, że przedyskutują ukraińskie propozycje. Równocześnie pośrednio przyznali się do porażki. Bo niczym innym nie jest  deklaracja ograniczenia przez Moskwę działań wojskowych, np. w Kijowie. Stało się również jasne, że Ukraina potrzebuje zawieszenie broni, a nawet pokoju, bardziej pilnie niż Rosja. Ale Putin też musi znaleźć sposób na sukces teraz, gdy nie może już osiągnąć swoich deklarowanych wojennych celów ".

Wychodzący w Duesseldorfie dziennik ekonomiczny "Handelsblatt" analizuje politykę Zachodu wobec Rosji:  "USA, Europa i ich sojusznicy wierzą, że za pomocą sankcji ekonomicznych będą w stanie wywrzeć na Putina taką presję, że nie będzie on w stanie utrzymać się na stanowisku. Czy to się uda, zależy przede wszystkim od tego, czy będzie można poradzić sobie z globalnymi reperkusjami w taki sposób, by nie dopuścić do rozbicia jedności Zachodu. Możliwe konsekwencje to wyższe koszty energii i żywności po utratę miejsc pracy i przyjęcie milionów uchodźców. (...) Co więcej, Zachód nie ma po swojej stronie reszty świata. Wiele krajów w Afryce, Ameryce Łacińskiej i Azji krytycznie odnosi się do gry sankcjami. Nie tylko dlatego, że to oni muszą ponosić największe straty uboczne (...). Jeśli Zachód nie chce narażać na szwank globalnej sympatii dla swojej twardej linii wobec Putina i wpędzić kraje z globalnego Południa w ramiona Chin, będzie musiał wyłożyć mnóstwo pieniędzy".

Ukraińska wieś opłakuje młodego żołnierza

02:06

This browser does not support the video element.